środa, 6 stycznia 2016

5. Needle



Dzisiaj przeznaczyłam ostatni dzień na jeżdżenie po Londynie i zakupy. Na Notting Hill poszłam również na targ i zakupiłam warzywa i owoce, które miałam nadzieję starczą mi na najbliższy tydzień.

Zdrowe jedzenie kochałam prawie tak jak pizze i makarony, jednak to po mniej kalorycznym i mniej tłustym jedzeniu czułam się lepiej, więc rzadko pozwalałam sobie na rozpustę.

Wróciłam do samochodu i wrzuciłam reklamówki obok papierowych toreb z Zara Home, sprzętu elektronicznego – musiałam wyposażyć się w odpowiednie ładowarki, ponieważ permanentne korzystanie z przejściówek nie było zdrowe dla urządzeń. Wyciągnęłam mojego iPhone’a w odcieni gwiezdnej szarości z kieszeni – a tak na poważnie… Kto wymyśla tak durne nazwy kolorów. Jest szary i tyle. Gwiazd nie widzę – i włączyłam notatki, żeby sprawdzić co jeszcze muszę kupić.

Nagle telefon zadzwonił.

Próbował się ze mną skontaktować nieznany mi numer.

Z reguły nie odbierałam połączeń od osób, których nie znam. Tym razem jednak zrobiłam wyjątek, bo poza numerami Sophie, Grega, Noelii i Lou nie miałam żadnych.

– Halo?

– Em…  usłyszałam niski zachrypnięty głos. – Z tej strony Harry.

– Cześć? – To zabrzmiało jak pytanie, ale byłam po prostu zaskoczona jego telefonem.

– Poznaliśmy się ostatnio w klubie…

– Pamiętam – przerwałam mu.

– Wydawałaś się być dość mocno…

– Mam mocną głowę – znów mu przerwałam, ponieważ ponownie słyszałam z jego strony ocenę. – Skąd masz mój numer?

– Od Louise – wyjaśnił. – Stwierdziła, że nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli mi go poda.

– Kazała ci do mnie zadzwonić? Coś się stało?

– Nie. Poprosiłem ją, żeby mi go dała. Masz chwilę? – Jego komunikaty zbijały mnie z tropu.

– Powiedzmy, że mam.

– To super. Co u ciebie?

– Dobrze, dziękuję, a co u ciebie? – spytałam, używając grzecznościowej formułki używanej przez Brytyjczyków, celowo wprawiając go w zakłopotanie.

– U mnie też dobrze. Em…  Na chwilę się zaciął. Rozmowa wcale się nie kleiła i nie pomagałam mu tego zmienić. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego, ale może wiedziałam, że mi się podoba i że nie jestem w stanie powiedzieć mu nie. Jest w nim coś dziwnego co sprawia, że nie umiem sama podjąć decyzji. W klubie czułam się jakby to on kierował moim umysłem. – Słuchaj! Nie mam dzisiaj co robić i tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś iść na kawę. Lou mówiła, że robisz dzisiaj zakupy. Może mógłbym dołączyć.

– To nie będzie nic ekscytującego. Muszę podjechać do Boots i do Topshopa po podkoszulki, bieliznę i skarpetki – powiedziałam prosto z mostu.

– To i tak lepsze niż siedzenie w domu. Już mnie to zmęczyło.

– Nie trzeba było iść na przerwę.

– To jak z tą kawą? – spytał, ignorując moje stwierdzenie.

– Okej – zgodziłam się, zanim zdążyłam znaleźć jakąkolwiek wymówkę.

– No to super! Gdzie jesteś?

– Basing Street.

– Gdzie to jest?!

– Krzyżuje się z Lancaster Road.

– Co ty tam robisz?

– Wsiadam do samochodu?

– Jesteś samochodem?

– Tak.

– Okej. Mogę tam być za dwadzieścia minut. Poczekasz?

– Tak. Podejdę w tym czasie do Sainsbury’s po coś do picia.

Gdy ponownie wróciłam do samochodu i włożyłam reklamówki do bagażnika znów rozdzwonił się telefon. Spojrzałam na niego i poczułam się jakbym miała deja vu.

– Tak?

– Jestem na skrzyżowaniu Basing i Lancaster – usłyszałam.

Odwróciłam się i zobaczyłam taksówkę parkującą po przeciwnej stronie Basing Street względem Lancaster Road.

– Chyba cię widzę, czekaj na mnie – powiedziałam. Zamknęłam bagażnik i udałam się w tamtym kierunku.

Stanął blisko budynku, obok którego zatrzymała się taksówka. Był zgarbiony, ustawiony plecami do mnie i ludzi.

Przeszłam przez ulicę. Musiał słyszeć obcasy moich botków.

– Cześć – przywitałam się, dotykając jego ramienia.

Lekko się wzdrygnął i odwrócił głowę w moim kierunku, ale tak szybko jak zorientował się, że to ja, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a sylwetka rozluźniła.

Powiódł wzrokiem do taksówki i skinął głową, a samochód odjechał.

Następnie zawiesił swoje oczy na moich.

– Bardzo dobrze cię widzieć – odpowiedział.

– Coś się stało? – spytałam.

– Nie. Po prostu jestem bez ochroniarza – wyjaśnił zupełnie szczerze.

– To bezpieczne?

Na jego ustach znów zagościł uśmiech.

– Dzisiaj się przekonamy.

– Harry, nie wiem czy to dobry pomysł.

– To twój stały tekst? – spytał rozbawiony nawiązując do nocy w klubie.

Przewróciłam oczami.

Harry założył duże ciemne okulary. Miał na sobie zwykły czarny T-Shirt, czarne rurki i czarne botki. Wyglądał jak zwykle, czyli bardzo dobrze. Jego włosy opadały swobodnie na ramiona, a zapach sprawiał, że robiło mi się cieplej.

– Proponuję iść do Macy’s – zaproponował. – To niezbyt daleko stąd, a jest tam bardzo przyjemnie.

– Byłam tam z moją współlokatorką.

– No to niestety cię nie zaskoczę.

Wyszliśmy na zatłoczoną Lancaster Road.

– Mam wrażenie, że wszyscy się patrzą – powiedziałam cicho.

– Słucham? – schylił się, dotykając mojego ramienia. – Nie słyszę co tam na dole mówisz.

– To sobie nie słysz.

– To nie miało być złośliwe – zaśmiał się.

– Mam wrażenie, że wszyscy na nas patrzą – powtórzyłam.

– Jest to wielce prawdopodobne, ale dopóki jestem z tobą, co najwyżej zrobią nam kilka zdjęć i pojawisz się w prasie i mediach jako tajemnicza towarzyszka Harry’ego Stylesa.

– Bawi cię to  zgadłam.

– Trochę tak.

Skręciliśmy w Portobello Road.

Chwilę później dotarliśmy do Macy’s.

Harry skinął głową w kierunku jednej z baristek i poszedł w nieznanym mi kierunku.

Znaleźliśmy się w małej zaciemnionej salce.

Również miała swój klimat i trochę przypominała wieczorną wizytę w lesie.

Spojrzałam na sufit i dostrzegłam malutkie, nieregularne światełka wyglądające niemal jak gwiazdy.

Nad każdym z drewnianych stolików wyglądających jak przekrój pnia drzewa wisiała żarówka jak w głównej sali, lekko oświetlająca sam blat.

Siedliśmy naprzeciwko siebie.

– Tu chyba nie byłaś ze współlokatorką?

– Nie – przyznałam. To miejsce było magiczne. Zabrakło mi słów, żeby opisać jego atmosferę.

– Mało kto wie o tej sali. Dlatego lubię tu przychodzić.

– Zawsze zabierasz tu dziewczyny, którym próbujesz zaimponować?

– Nie. Nie zawsze – zażartował, jednak wiedziałam, że w moim stwierdzeniu jest ziarno prawdy – ale często tu jestem.

Przyszła do nas dziewczyna, z którą Harry witał się na wejściu.

Złożyliśmy zamówienie i zostaliśmy sami.

– Ellie? – spytał dotykając mojej dłoni.

Spojrzałam mu w oczy.

– Nie jestem złą osobą.

– Wiem.

– To dlaczego jesteś taka w stosunku do mnie?

– Jaka?

– Wycofana i mam wrażenie, że zderzam się ciągle ze ścianą.

Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale mi przerwał zanim wydobyłam z siebie jakikolwiek dźwięk.

– Tylko nie zaprzeczaj.

– Nikt nie każe ci się ze mną widywać – odpowiedziałam, potwierdzając swoją oschłość. Mentalnie dałam sobie za to w twarz, ponieważ poza tym, że kilka razy mnie ocenił, nie zrobił nic złego. W zasadzie cały czas był miły, uroczy i przede wszystkim grzeczny, a ja pokazywałam swoje rogi, co nie było dla mnie typowe.

– Bo mam wrażenie, że to co pokazujesz na zewnątrz, nie jest tym co czujesz – ciągnął.

– To znaczy?

– Wtedy w klubie mieliśmy kilka momentów, w których było naprawdę super. Dlaczego się zamykasz?

– Bo wiem jak to będzie wyglądać, okej? – odpowiedziałam.

– Ale co?

– Byłam waszą fanką – wyjaśniłam. – W zasadzie to twoją i nie byłam, tylko jestem – doprecyzowałam, drapiąc się po głowie.

– Naprawdę? – Znów się uśmiechnął.

– No i widzisz?! Już się ze mnie śmiejesz i mnie oceniasz.

– Nieprawda – odpowiedział z jeszcze szerszym uśmiechem.

– Prawda. Będę miła, ty będziesz czarujący, potem mi odwali i stwierdzisz, że już nie chcesz mnie znać, a ja się załamię.

Zaśmiał się na głos, a ja udałam obrażoną.

– No dobra. Obiecuję, że tak nie stwierdzę. Potrzebuję do szczęścia tylko prostych komunikatów od ciebie i gwarantuję, że nie będę nadto czarujący, żeby ci nie odwaliło, a skoro Lou tak bardzo cię lubi, to raczej nie uda mi się ciebie unikać. Może tak być?

Pokiwałam pokonana głową. Obawiałam się, że wiedziałam jak od dzisiaj będzie to wyglądać.

– No to zaczynamy z czystą kartą. Jestem Harry. – Przedstawił się ponownie.

– Ellie – odpowiedziałam uśmiechnięta.

– Masz ładny uśmiech – stwierdził i już mnie zawstydził.

Całe szczęście do pomieszczenia weszła kobieta z naszym zamówieniem.

 

Weszliśmy do Boots.

W końcu wyposażyłam się w prostownicę, lokówkę i suszarkę, razem z najbardziej potrzebnymi kosmetykami i tymi mniej niezbędnymi, ale takimi, których nie mogłam sobie odmówić, czyli kolejne lakiery do paznokci i szminki w dokładnie tych samych kolorach, które już miałam  w większości z Barry M, ponieważ nie mogłam się powstrzymać widząc całą szafę ich kosmetyków, które mogłam dotknąć i sprawdzić. Byłam zdecydowanie jedną z osób, które szły do sklepu po torebkę, ale widziały ładne buty, więc kupiły sukienkę. W przypadku szminek i lakierów do paznokci od zawsze poruszałam się w tych samych paletach – błękity, róże i szarości na paznokciach oraz czerwienie i fiolety na ustach. Ja oczywiście widziałam w tym głębszy sens. Harry cierpliwie znosił moje wymysły i bardzo mi to imponowało.

Następnie odwiedziliśmy Topshopa. Zobaczyłam bardzo ładną dopasowaną czarną sukienkę przed kolano z odsłoniętymi ramionami i rękawami trzy czwarte.

Wzięłam ją do przymierzalni. Zabrałam też kilka prostych koszulek, których potrzebowałam i czarne jeansy w modelu Jamie, które kupowałam od wielu lat.

– Zobacz jeszcze to – usłyszałam i zobaczyłam rękę Harry’ego która wepchnęła do przymierzalni jakiś kawałek materiału.

Był to biały kombinezon, z mocno wyciętymi ramionami i bez rękawów oraz krótkimi szerszymi nogawkami. Z przodu, przy wycięciach na ręce wystawała koronka. Wyglądało to bardzo seksownie.

– Zapniesz mnie? – spytałam przez zasłonkę.

Harry niepewnie wszedł i zapiął zamek, delikatnie muskając moje ciało. Jakby się bał, że ucieknę.

Odwróciłam się przodem do niego.

– I jak? – spytałam.

Zmrużył oczy, przygryzając wargę.

Podobało mi się to, w jaki sposób na mnie teraz patrzył.

– Zajebiście. Pomalujesz usta na czerwono i…  przerwał, potrząsając głową. – Masz świetne nogi i teraz wyglądają na jeszcze dłuższe – stwierdził.

Zaskoczył mnie tym stwierdzeniem.

 

Ze sklepu wyszłam z dwiema torbami. Oczywiście w między czasie pokłóciliśmy się przy kasjerce, ponieważ nalegał, że zapłaci. Stanęło na tym, że zapłacił za kombinezon, na który mnie namówił.

Wróciliśmy do mojego samochodu i odwiozłam go do domu.

– Wejdziesz? – spytał, gdy stanęłam pod furtką na jego podwórko.

– Nie, dzięki.

– Jesteś pewna?

– Tak. Nie dzisiaj. Muszę rozpakować zakupy i sam rozumiesz…

– No dobra. Jak wolisz. – Odpuścił. – To co? Może spotkamy się za tydzień? – zaproponował.

– Za tydzień o tej porze będę już na uczelni, ale bardzo chętnie się z tobą znowu spotkam – przyznałam, otrzymując w zamian jego piękny uśmiech.


*

Dziś spędziłam bardzo przyjemny dzień na Notting Hill. Na Portobello Road kupiłam warzywa i owoce. Tak, to ten targ przez który przechodzi Hugh Grant w filmie „Notting Hill“, gdy zmieniają się pory roku i tak, to bardzo blisko uliczki, na której mieszkała Kiera Knightly w „To właśnie miłość“.

Znów odwiedziłam kawiarnię Macy’s i poznałam ją z zupełnie innej strony, dzięki mojemu nowemu znajomemu, który spędził ze mną resztę zakupów.

Mam nadzieję, że u was wszystko dobrze.

Ja osobiście jestem zmęczona i kładę się spać.

Dobranoc x




***

Dziękuję za ostatnie komentarze :)
Bardzo dużo dla mnie znaczą i zachęcam do dalszego pozostawiania opinii, które mogą pomóc mi w ulepszaniu i poprawianiu opowiadania, bo piszę wymyśloną przez siebie historię, jednak również dla innych osób i chcę, żeby mogła do jak największego grona dotrzeć :)
Z racji pierwszego śniegu (przynajmniej tu gdzie mieszkam) i dnia wolnego... Życzę wszystkiego dobrego!
x

2 komentarze:

  1. O jejku, uwielbiam tego bloga! Co prawda nie jestem fanką 1D, ale to opowiadanie zdecydowanie przypadło mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem ciekawa tego czemu Harry tak strasznie i tak szybko przywiązał się/chcę zapoznać się z Eliie wydaje się, że trochę mu zależy na tym, aby się do niej zbliżyć. Podoba mi się postać Eliie jest strasznie opanowana i bardzo rozsądna w stosunku do Harrego, ale również do każdego innego z tej całej brygady. Nie zachowuje się jak fanka chociaż nią jest. Sama zauważyłam, że jest trochę wycofana i chyba nieufna w stosunku do Harrego - nie wiem jak to określić. No cóż czekam na dalszy rozdział akcji, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    PS. Harry jest strasznie słodki i kochany kiedy się tak stara, a akcja z kombinezonem była boska, na bank miał jakieś wyobrażenia i chciał sprawdzić czy na pewno one są realne hahah xxxx

    OdpowiedzUsuń