Dzisiaj przeznaczyłam ostatni dzień na jeżdżenie po Londynie i zakupy. Na
Notting Hill poszłam również na targ i zakupiłam warzywa i owoce, które miałam
nadzieję starczą mi na najbliższy tydzień.
Zdrowe jedzenie kochałam prawie tak jak pizze i makarony, jednak to po
mniej kalorycznym i mniej tłustym jedzeniu czułam się lepiej, więc rzadko
pozwalałam sobie na rozpustę.
Wróciłam do samochodu i wrzuciłam reklamówki obok papierowych toreb z
Zara Home, sprzętu elektronicznego – musiałam wyposażyć się w odpowiednie
ładowarki, ponieważ permanentne korzystanie z przejściówek nie było zdrowe dla
urządzeń. Wyciągnęłam mojego iPhone’a w odcieni gwiezdnej szarości z kieszeni –
a tak na poważnie… Kto wymyśla tak durne nazwy kolorów. Jest szary i tyle. Gwiazd
nie widzę – i włączyłam notatki, żeby sprawdzić co jeszcze muszę kupić.
Nagle telefon zadzwonił.
Próbował się ze mną skontaktować nieznany mi numer.
Z reguły nie odbierałam połączeń od osób, których nie znam. Tym razem
jednak zrobiłam wyjątek, bo poza numerami Sophie, Grega, Noelii i Lou nie miałam
żadnych.
– Halo?
– Em… – usłyszałam niski zachrypnięty głos. – Z tej strony Harry.
– Cześć? – To zabrzmiało jak
pytanie, ale byłam po prostu zaskoczona jego telefonem.
– Poznaliśmy się ostatnio w
klubie…
– Pamiętam – przerwałam mu.
– Wydawałaś się być dość mocno…
– Mam mocną głowę – znów mu przerwałam,
ponieważ ponownie słyszałam z jego strony ocenę. – Skąd masz mój numer?
– Od Louise – wyjaśnił. –
Stwierdziła, że nie będziesz mieć nic przeciwko jeśli mi go poda.
– Kazała ci do mnie zadzwonić?
Coś się stało?
– Nie. Poprosiłem ją, żeby mi go
dała. Masz chwilę? – Jego komunikaty zbijały mnie z tropu.
– Powiedzmy, że mam.
– To super. Co u ciebie?
– Dobrze, dziękuję, a co u
ciebie? – spytałam, używając grzecznościowej formułki używanej przez Brytyjczyków, celowo wprawiając go w
zakłopotanie.
– U mnie też dobrze. Em… – Na chwilę się zaciął. Rozmowa wcale się nie kleiła i nie pomagałam mu tego zmienić. Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego, ale może wiedziałam, że mi się podoba i że nie jestem w stanie powiedzieć mu nie. Jest w nim coś dziwnego co sprawia, że nie umiem sama podjąć decyzji. W klubie czułam się jakby to on kierował moim umysłem. – Słuchaj! Nie mam dzisiaj co robić i tak sobie pomyślałem, że może chciałabyś iść na kawę. Lou mówiła, że robisz dzisiaj zakupy. Może mógłbym dołączyć.
– To nie będzie nic
ekscytującego. Muszę podjechać do Boots i do Topshopa po podkoszulki, bieliznę
i skarpetki – powiedziałam prosto z mostu.
– To i tak lepsze niż siedzenie w
domu. Już mnie to zmęczyło.
– Nie trzeba było iść na przerwę.
– To jak z tą kawą? – spytał, ignorując moje stwierdzenie.
– Okej – zgodziłam się, zanim
zdążyłam znaleźć jakąkolwiek wymówkę.
– No to super! Gdzie jesteś?
– Basing Street.
– Gdzie to jest?!
– Krzyżuje się z Lancaster Road.
– Co ty tam robisz?
– Wsiadam do samochodu?
– Jesteś samochodem?
– Tak.
– Okej. Mogę tam być za
dwadzieścia minut. Poczekasz?
– Tak. Podejdę w tym czasie do
Sainsbury’s po coś do picia.
Gdy ponownie wróciłam do samochodu i włożyłam reklamówki do bagażnika
znów rozdzwonił się telefon. Spojrzałam na niego i poczułam się jakbym miała
deja vu.
– Tak?
– Jestem na skrzyżowaniu Basing i
Lancaster – usłyszałam.
Odwróciłam się i zobaczyłam taksówkę parkującą po przeciwnej stronie
Basing Street względem Lancaster Road.
– Chyba cię widzę, czekaj na mnie – powiedziałam.
Zamknęłam bagażnik i udałam się w tamtym kierunku.
Stanął blisko budynku, obok którego zatrzymała się taksówka. Był
zgarbiony, ustawiony plecami do mnie i ludzi.
Przeszłam przez ulicę. Musiał słyszeć obcasy moich botków.
– Cześć – przywitałam się,
dotykając jego ramienia.
Lekko się wzdrygnął i odwrócił głowę w moim kierunku, ale tak szybko jak
zorientował się, że to ja, na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a
sylwetka rozluźniła.
Powiódł wzrokiem do taksówki i skinął głową, a samochód odjechał.
Następnie zawiesił swoje oczy na moich.
– Bardzo dobrze cię widzieć –
odpowiedział.
– Coś się stało? – spytałam.
– Nie. Po prostu jestem bez ochroniarza
– wyjaśnił zupełnie szczerze.
– To bezpieczne?
Na jego ustach znów zagościł uśmiech.
– Dzisiaj się przekonamy.
– Harry, nie wiem czy to dobry
pomysł.
– To twój stały tekst? – spytał
rozbawiony nawiązując do nocy w klubie.
Przewróciłam oczami.
Harry założył duże ciemne okulary. Miał na sobie zwykły czarny T-Shirt,
czarne rurki i czarne botki. Wyglądał jak zwykle, czyli bardzo dobrze. Jego włosy
opadały swobodnie na ramiona, a zapach sprawiał, że robiło mi się cieplej.
– Proponuję iść do Macy’s – zaproponował. – To niezbyt
daleko stąd, a jest tam bardzo przyjemnie.
– Byłam tam z moją
współlokatorką.
– No to niestety cię nie
zaskoczę.
Wyszliśmy na zatłoczoną Lancaster Road.
– Mam wrażenie, że wszyscy się
patrzą – powiedziałam cicho.
– Słucham? – schylił się, dotykając mojego ramienia. – Nie słyszę co tam na dole mówisz.
– To sobie nie słysz.
– To nie miało być złośliwe –
zaśmiał się.
– Mam wrażenie, że wszyscy na
nas patrzą – powtórzyłam.
– Jest to wielce prawdopodobne,
ale dopóki jestem z tobą, co najwyżej zrobią nam kilka zdjęć i pojawisz się w
prasie i mediach jako tajemnicza towarzyszka Harry’ego Stylesa.
– Bawi cię to – zgadłam.
– Trochę tak.
Skręciliśmy w Portobello Road.
Chwilę później dotarliśmy do Macy’s.
Harry skinął głową w kierunku jednej z baristek i poszedł w nieznanym mi
kierunku.
Znaleźliśmy się w małej zaciemnionej salce.
Również miała swój klimat i trochę przypominała wieczorną wizytę w lesie.
Spojrzałam na sufit i dostrzegłam malutkie, nieregularne światełka
wyglądające niemal jak gwiazdy.
Nad każdym z drewnianych stolików wyglądających jak przekrój pnia drzewa
wisiała żarówka jak w głównej sali, lekko oświetlająca sam blat.
Siedliśmy naprzeciwko siebie.
– Tu chyba nie byłaś ze
współlokatorką?
– Nie – przyznałam. To miejsce
było magiczne. Zabrakło mi słów, żeby opisać jego atmosferę.
– Mało kto wie o tej sali.
Dlatego lubię tu przychodzić.
– Zawsze zabierasz tu dziewczyny,
którym próbujesz zaimponować?
– Nie. Nie zawsze – zażartował,
jednak wiedziałam, że w moim stwierdzeniu jest ziarno prawdy – ale często tu jestem.
Przyszła do nas dziewczyna, z którą Harry witał się na wejściu.
Złożyliśmy zamówienie i zostaliśmy sami.
– Ellie? – spytał dotykając mojej
dłoni.
Spojrzałam mu w oczy.
– Nie jestem złą osobą.
– Wiem.
– To dlaczego jesteś taka w
stosunku do mnie?
– Jaka?
– Wycofana i mam wrażenie, że
zderzam się ciągle ze ścianą.
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale mi przerwał zanim wydobyłam z
siebie jakikolwiek dźwięk.
– Tylko nie zaprzeczaj.
– Nikt nie każe ci się ze mną
widywać – odpowiedziałam, potwierdzając swoją oschłość. Mentalnie dałam sobie
za to w twarz, ponieważ poza tym, że kilka razy mnie ocenił, nie zrobił nic
złego. W zasadzie cały czas był miły, uroczy i przede wszystkim grzeczny, a ja
pokazywałam swoje rogi, co nie było dla mnie typowe.
– Bo mam wrażenie, że to co pokazujesz na zewnątrz, nie jest
tym co czujesz – ciągnął.
– To znaczy?
– Wtedy w klubie mieliśmy kilka
momentów, w których było naprawdę super. Dlaczego się zamykasz?
– Bo wiem jak to będzie wyglądać,
okej? – odpowiedziałam.
– Ale co?
– Byłam waszą fanką – wyjaśniłam.
– W zasadzie to twoją i nie byłam, tylko jestem – doprecyzowałam, drapiąc się po
głowie.
– Naprawdę? – Znów się
uśmiechnął.
– No i widzisz?! Już się ze mnie
śmiejesz i mnie oceniasz.
– Nieprawda – odpowiedział z
jeszcze szerszym uśmiechem.
– Prawda. Będę miła, ty będziesz
czarujący, potem mi odwali i stwierdzisz, że już nie chcesz mnie znać, a ja się
załamię.
Zaśmiał się na głos, a ja udałam obrażoną.
– No dobra. Obiecuję, że tak nie
stwierdzę. Potrzebuję do szczęścia tylko prostych komunikatów od ciebie i
gwarantuję, że nie będę nadto czarujący, żeby ci nie odwaliło, a skoro Lou tak
bardzo cię lubi, to raczej nie uda mi się ciebie unikać. Może tak być?
Pokiwałam pokonana głową. Obawiałam się, że wiedziałam jak od dzisiaj
będzie to wyglądać.
– No to zaczynamy z czystą kartą.
Jestem Harry. – Przedstawił się ponownie.
– Ellie – odpowiedziałam
uśmiechnięta.
– Masz ładny uśmiech – stwierdził
i już mnie zawstydził.
Całe szczęście do pomieszczenia weszła kobieta z naszym zamówieniem.
Weszliśmy do Boots.
W końcu wyposażyłam się w prostownicę, lokówkę i suszarkę, razem z najbardziej potrzebnymi kosmetykami i tymi mniej niezbędnymi, ale takimi, których nie mogłam sobie odmówić, czyli kolejne lakiery do paznokci i szminki w dokładnie tych samych kolorach, które już miałam – w większości z Barry M, ponieważ nie mogłam się powstrzymać widząc całą szafę ich kosmetyków, które mogłam dotknąć i sprawdzić. Byłam zdecydowanie jedną z osób, które szły do sklepu po torebkę, ale widziały ładne buty, więc kupiły sukienkę. W przypadku szminek i lakierów do paznokci od zawsze poruszałam się w tych samych paletach – błękity, róże i szarości na paznokciach oraz czerwienie i fiolety na ustach. Ja oczywiście widziałam w tym głębszy sens. Harry cierpliwie znosił moje wymysły i bardzo mi to imponowało.
Następnie odwiedziliśmy Topshopa. Zobaczyłam bardzo ładną dopasowaną
czarną sukienkę przed kolano z odsłoniętymi ramionami i rękawami trzy czwarte.
Wzięłam ją do przymierzalni. Zabrałam też kilka prostych koszulek,
których potrzebowałam i czarne jeansy w modelu Jamie, które kupowałam od wielu lat.
– Zobacz jeszcze to – usłyszałam
i zobaczyłam rękę Harry’ego która wepchnęła do przymierzalni jakiś kawałek
materiału.
Był to biały kombinezon, z mocno wyciętymi ramionami i bez rękawów oraz
krótkimi szerszymi nogawkami. Z przodu, przy wycięciach na ręce wystawała koronka.
Wyglądało to bardzo seksownie.
– Zapniesz mnie? – spytałam przez
zasłonkę.
Harry niepewnie wszedł i zapiął zamek, delikatnie muskając moje ciało.
Jakby się bał, że ucieknę.
Odwróciłam się przodem do niego.
– I jak? – spytałam.
Zmrużył oczy, przygryzając wargę.
Podobało mi się to, w jaki sposób na mnie teraz patrzył.
– Zajebiście. Pomalujesz usta na czerwono i… – przerwał, potrząsając głową. – Masz świetne nogi i teraz wyglądają na jeszcze dłuższe – stwierdził.
Zaskoczył mnie tym stwierdzeniem.
Ze sklepu wyszłam z dwiema torbami. Oczywiście w między czasie pokłóciliśmy się przy kasjerce, ponieważ nalegał, że zapłaci. Stanęło na tym, że
zapłacił za kombinezon, na który mnie namówił.
Wróciliśmy do mojego samochodu i odwiozłam go do domu.
– Wejdziesz? – spytał, gdy
stanęłam pod furtką na jego podwórko.
– Nie, dzięki.
– Jesteś pewna?
– Tak. Nie dzisiaj. Muszę
rozpakować zakupy i sam rozumiesz…
– No dobra. Jak wolisz. –
Odpuścił. – To co? Może spotkamy się za tydzień? – zaproponował.
– Za tydzień o tej porze będę już na uczelni, ale bardzo chętnie się z tobą znowu spotkam – przyznałam, otrzymując w zamian jego piękny uśmiech.
Dziś spędziłam bardzo przyjemny
dzień na Notting Hill. Na Portobello Road kupiłam warzywa i owoce. Tak, to ten
targ przez który przechodzi Hugh Grant w filmie „Notting Hill“, gdy zmieniają
się pory roku i tak, to bardzo blisko uliczki, na której mieszkała Kiera
Knightly w „To właśnie miłość“.
Znów odwiedziłam kawiarnię Macy’s
i poznałam ją z zupełnie innej strony, dzięki mojemu nowemu znajomemu, który
spędził ze mną resztę zakupów.
Mam nadzieję, że u was wszystko
dobrze.
Ja osobiście jestem zmęczona i
kładę się spać.
Dobranoc x
***
Dziękuję za ostatnie komentarze :)
Bardzo dużo dla mnie znaczą i zachęcam do dalszego pozostawiania opinii, które mogą pomóc mi w ulepszaniu i poprawianiu opowiadania, bo piszę wymyśloną przez siebie historię, jednak również dla innych osób i chcę, żeby mogła do jak największego grona dotrzeć :)
Z racji pierwszego śniegu (przynajmniej tu gdzie mieszkam) i dnia wolnego... Życzę wszystkiego dobrego!
x
O jejku, uwielbiam tego bloga! Co prawda nie jestem fanką 1D, ale to opowiadanie zdecydowanie przypadło mi do gustu.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego czemu Harry tak strasznie i tak szybko przywiązał się/chcę zapoznać się z Eliie wydaje się, że trochę mu zależy na tym, aby się do niej zbliżyć. Podoba mi się postać Eliie jest strasznie opanowana i bardzo rozsądna w stosunku do Harrego, ale również do każdego innego z tej całej brygady. Nie zachowuje się jak fanka chociaż nią jest. Sama zauważyłam, że jest trochę wycofana i chyba nieufna w stosunku do Harrego - nie wiem jak to określić. No cóż czekam na dalszy rozdział akcji, nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPS. Harry jest strasznie słodki i kochany kiedy się tak stara, a akcja z kombinezonem była boska, na bank miał jakieś wyobrażenia i chciał sprawdzić czy na pewno one są realne hahah xxxx