Gdy się obudziłam było mi potwornie gorąco. Dopiero później zorientowałam
się, że wtulona we mnie leży Noelia.
Przyszła do mnie nad ranem i zapytała czy może się położyć, bo czuje się
sama. Bez wahania się zgodziłam. Na zewnątrz była twardą dziewczyną, która niczego
się nie boi i która robi same szalone rzeczy, ale w głębi duszy była słodką
przytulanką i nienawidziła samotności, a bez Grace naprawdę było jej ciężko.
Nie mogłam się wydostać z jej uścisku, a ponieważ nie chciałam jej budzić,
sięgnęłam po swojego iPhone’a i zaczęłam od sprawdzenia poczty, potem portali
społecznościowych. Chwilę później zadzwonił jej budzik. Mruknęła i sięgnęła po
telefon.
– O, już nie śpisz – powiedziała,
patrząc na mnie. Przeglądałam akurat Instagram.
Pokręciłam głową z uśmiechem.
– Chcesz jechać dzisiaj ze mną do
pracy? – spytała.
– Nie chcę przeszkadzać.
– Chyba żartujesz. Będzie super!
Pójdziemy najpierw na jakieś śniadanie, a potem do pracy. Robiliśmy sesję i reklamówkę
dla Villoid i dzisiaj będziemy wybierać ostateczne zdjęcia i zmontowane spoty –
wyjaśniła.
– Serio? – Moje oczy musiały się
zaświecić, bo mocno ją rozbawiłam.
– Serio. Widziałam, że masz kilka
tysięcy obserwujących w Villoid.
– Byłoby ekstra! – Ucieszyłam
się.
– No to zbieraj swój chudy tyłek,
bo nie mamy dużo czasu.
Ze względu na niezbyt przyjazną pogodę za oknem postawiłam dzisiaj na
szary golf z Rag & Bone, mocno
podarte jeansy i czarne Converse’y za kostkę.
Udałam, że nałożyłam coś na twarz i pojechałyśmy z Noe samochodem do
siedziby brytyjskiego Elle, po drodze wpadając na toasty i frytki. Już dawno
nie jadłam czegoś takiego i poczułam się trochę jakbym była na głodzie, ale gdy
dojechałyśmy na miejsce czułam się nieco ciężko i przypomniałam sobie dlaczego
nie pochłaniam na co dzień takiego jedzenia.
Gdy weszłyśmy z Noelią do biura poczułam się trochę jak w filmie Diabeł ubiera się u Prady. Wszędzie
chodziły kobiety ubrane niczym z okładki magazynu, w którym pracowały.
Nagle poczułam się głupio w trampkach, jeansach i swetrze, ale nie
lubiłam nosić szpilek – nawet mimo niewielkiego wzrostu. Nie przepadałam też za
sztywnymi i niewygodnymi rzeczami. Poświęcałam się tylko dla wyższej
konieczności.
Weszłyśmy do sali konferencyjnej, w której znajdowały się trzy osoby.
Jedną z nich był wysoki i szczupły mężczyzna, z krótkimi kruczoczarnymi włosami
i mocnym zarostem. Spod jego białego T-Shirta w serek wystawały włosy
porastające jego klatkę piersiową. Rozpoznałam w nim Justina Borbely’ego,
którego miałam okazję poznać na jednej z domówek. Noelia była jego asystentką i
świetnie się dogadywali. Byli niemal jak jeden organizm. Wyglądali i traktowali
się jak rodzeństwo.
Pozostałe dwie osoby to kobiety. Obie zapewne pracowały dla Villoid, ale
to jedną z nich znałam i ceniłam. Nie do końca wierzyłam w to co się dzieje, bo
to nie było możliwe, żeby w zaledwie kilka dni poznać kolejną osobę, którą
przez lata naśladowałam.
Podeszłam do nich i zostałam przedstawiona Alexie Chung oraz kobiecie,
która zarządzała nowojorską częścią Villoid, czyli Janette.
– Witaj, Ellie! – przywitał mnie
Justin, całując w policzek. – Co tu robisz? – spytał rozbawiony.
– Ellie posiada kilka tysięcy
obserwujących na Villoid i myślę, że może mieć ciekawe uwagi dotyczące
aplikacji – wyjaśniła Noe. Czyli jednak moje przyjście tutaj nie miało być
zupełnie bezcelowe.
Alexa się uśmiechnęła szeroko na te słowa.
– Ładny sweter – dodała,
zawieszając wzrok na małej torebce od Valentino,
którą kupiłam kiedyś na jakiejś super wyprzedaży, a potem na swetrze.
– Dziękuję. – Całkowicie się
zawstydziłam.
– Mamy Rag & Bone na Villoid – poinformowała Janette.
– Wiem – odpowiedziałam ledwo
słyszalnie. – To była pierwsza rzecz, którą tam kupiłam.
Teraz musiałam być już czerwona na twarzy.
Moja pewność siebie całkiem wyparowała.
Po chwili, żeby jeszcze bardziej ją pogrzebać w sali pojawiła się
recepcjonistka o wymiarach modelki i idealnie leżącym kostiumie, która
przyniosła wodę.
Gdy wyszła zasiedliśmy przy stole.
Alexa co jakiś czas na mnie spoglądała, a ja z uwagą przypatrywałam się
ich pracy. Początkowo wcale się nie odzywałam, ponieważ nie chciałam się w to
wszystko mieszać, ale chwilę później dorzuciłam swoje trzy grosze. Okazało się,
że dziewczyny również zmieniają nieco wizualną stronę aplikacji.
Naciskałam, że niezbędna jest możliwość segregowania ubrań po kolorach i
mimo początkowego oporu ku mojemu zaskoczeniu finalna wersja aplikacji
zawierała tę opcję.
Było to moje małe zwycięstwo.
Po godzinie zrobiliśmy małą przerwę i razem z Alexą poszłam na papierosa.
– Nie pal cienkich, to się nie
opłaca – powiedziała odpalając swojego Marlboro Golda, gdy wyciągałam cienkie
L&My „z kulką”.
– Oszukuję się, że mniej palę –
wyjaśniłam.
– To ma sens – zaśmiała się. – I
jak idzie?
– Jak wypalę grubego, to kręci mi
się lekko w głowie – przyznałam – ale jak idę na imprezę to nie ma to żadnego
znaczenia.
– Wiem coś o tym. Masz Villoid od
początku? – spytała, nawiązując do rozmowy ze spotkania.
– W zasadzie to tak. Ściągnęłam
go w jego pierwszych dniach.
– A co robisz w Londynie?
– Przyjechałam studiować Fashion
Business.
– Doprawdy?! – zaciekawiłam ją. –
Tylko studiować?
– Szukam teraz pracy, jestem
umówiona na rozmowę w Selfridge’s i w Saint Laurent. Ale…
– Ale nie chciałabyś pracować w
sklepie – zgadła.
– Dokładnie. To znaczy… Na
początek zanim się rozkręcę, to też będzie dobre, ale przyzwyczaiłam się do
trochę innego trybu pracy. Ciężko będzie się przestawić i cały dzień stać. Tylko
nie wiem jak z planem zajęć i myślę, że coś co bardziej mnie interesuje może
się nakładać z zajęciami na uczelni.
– Możesz pracować z nami –
wypaliła.
– Słucham? – Miałam wrażenie, że
nie dosłyszałam.
– Mamy dużo do zrobienia,
otwieramy się szerzej na świat i potrzebujemy rąk do pracy – uargumentowała. –
Masz wyczucie stylu, wyglądasz dzisiaj super.
– Nic specjalnego… – bąknęłam.
– Uwierz mi, wiem co mówię. Prowadzisz
może jakiś profil na Instagramie, bloga?
– Bloga. I co miałabym robić?
– Przede wszystkim prowadzić swój
profil, codziennie coś publikować, wyszukiwać potencjalne talenty, zbierać
opinię, wyszukiwać nowe marki, z którymi moglibyśmy współpracować, jeździć na
różne pokazy, pisałabyś krótkie komentarze i wzmianki o pokazach.
– Brzmi jak marzenie.
– Więc dołącz do naszej ekipy.
Spotkałybyśmy się dziś wieczorem i możemy dogadać szczegóły. Co ty na to?
Z miejsca się zgodziłam.
Leżałam na łóżku.
Zadzwonił mój telefon.
Odebrałam i na ekranie zobaczyłam uśmiechniętą twarz Harry’ego.
Cicho pisnęłam i przyłożyłam kamerkę do narzuty, żeby mnie nie widział.
Odpowiedział mi jego śmiech.
– Przecież jesteś pomalowana.
– Ale nie byłam gotowa.
– Wyglądasz super.
Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na chłopaka, który się do mnie
szczerzył.
– Co się dzieje?
– Nic. Nudzę się.
– Kończcie przerwę i jedźcie w
trasę, bo ewidentnie nie masz co ze sobą zrobić.
– Chcesz się mnie pozbyć? –
spytał, dotykając swoich warg.
– Może… – odpowiedziałam.
– Przyszłabyś na nasz koncert?
– Pewnie tak.
– Byłaś już kiedyś?
– Tak. Wiele razy.
– To znaczy ile?
– Z siedem.
– Jestem pod wrażeniem.
– Raz nawet trafiłam cię bananem
w przyrodzenie.
– Serio? – zmarszczył brwi.
– Nie. Żartowałam. Raczej nie
wnoszę niepotrzebnych rzeczy ze sobą. Harry, wybacz… Ale muszę kończyć.
– Czemu?
– Naprawdę muszę. Jestem
umówiona.
– Z kim?
– Z Alexą.
– Jaką Alexą? – dopytywał.
– Chung.
– Znacie się?
– Dzisiaj poznałyśmy. Muszę
kończyć. Napiszę jak wrócę.
– Dobrze – odpuścił.
– Przyglądałam się twojemu
profilowi. Znalazłam twojego bloga. Bardzo mi się spodobała koncepcja. Biel i
czerń i rozdzielenie na trzy części – outfity, lifestyle, inspiracje. Mam dla
ciebie umowę. Na początek dziesięć tysięcy funtów miesięcznie. Tylko jest kilka
warunków, to poczytaj sobie.
Zaczęłam przeglądać umowę. To co mówiła Alexa brzmiało wręcz
niedorzecznie. Tyle kasy za robienie czegoś co kocham i co robiłam do tej pory?
Kruczkiem było to, że musiałam publikować przynajmniej dziesięć stylizacji
tygodniowo w aplikacji i raz w tygodniu opublikować posta na blogu.
– Oczywiście stawka będzie rosła
wraz ze wzrostem odpowiedzialności i ilości zadań.
– Okej – zgodziłam się.
– Wydajesz się być nieco
oszołomiona.
– Bo trochę tak się czuję – przyznałam.
– Napisał do mnie Harry i pytał
skąd cię znam. Powinnam się martwić, że powiedziałam prawdę? – spytała zupełnie
szczerze.
– Nie. Po prostu Harry pakuje
swój wścibski nos w każdą czynność, którą wykonuję od kiedy przyjechałam.
– Dobrze się znacie?
– Pobieżnie. Widzieliśmy się dwa
razy.
– Musiałaś mu się bardzo
spodobać.
– Raczej wątpię. Mam wrażenie, że
doprowadzanie mnie do szału sprawia mu przyjemność.
Alexa zaśmiała się i wzruszyła ramionami.
– To dobry chłopak. Tylko trochę
pogubiony w tym co się wokół niego dzieje. No ale nie można mu mieć tego za
złe. I tak radzi sobie nieźle biorąc pod uwagę okoliczności.
Wzięłam długopis i podpisałam papier.
Alexa uścisnęła mi dłoń.
*
Witajcie,
Dziś zrobiłam wyjątek w diecie i
poszłam na wysokokaloryczne śniadanie składające się z zapiekanych kanapek z
serem oraz frytek, a potem pojechałam razem z jedną ze współlokatorek – Noelią
do siedziby brytyjskiego Elle.
Dzięki temu, że Noe wyciągnęła
mnie z domu, od dzisiaj zaczynam swą współpracę z Villoid. Jestem bardzo
podekscytowana!
Życzcie mi dużo szczęścia!
***
Mam nadzieję, że się podobało i liczę na Wasze opinie :)
Oczywiście, że podobało. Tylko trochę za krótki :c albo to po prostu mi się wydaje. Do następnego! ♡
OdpowiedzUsuńOMG, przecież to praca marzeń, sama bym chciała zarabiać tyle ile ona robiąc to co kocham. Naprawdę ma ogromne szczęście, że na jej drodze stanęli tak wyjątkowi ludzie jak Noelia czy reszta przyjaciół i tak bardzo jej pomagają bo, gdyby nie zaproponowała jej tego, aby nie pojechała z nią do pracy nie zdobyłaby tak świetnej posady. Jestem tylko ciekawa czemu Harry tak bardzo się nią martwi(?), interesuje i czemu ludzie cały czas mówią, że się pogubił to trochę brzmi tajemniczo - ale może tylko mi się wydaje. No nic jak zawsze czekam na kolejny rozdział xxx
OdpowiedzUsuńJak zawsze mega. Coż wiecej dodawać. Żałuje że tak pozno tu trafiłam, troche martwie sie czy go dokończysz bo jest zdecydowanie za dobry żeby przerywać. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuń