piątek, 15 lutego 2019

Epilog: Love Someone

Przed Wami zostawiam epilog - o ile ktokolwiek jeszcze tu jest. Pozbierałam jednak ostatnio swoje życie mniej więcej do kupy i postanowiłam zakończyć to co rozpoczęłam już tak dawno temu. Prolog tego opowiadania opublikowałam 9 grudnia 2015 roku.
Życzę Wam wszystkiego dobrego! Być może spotkamy się jeszcze kiedyś przy jakimś opowiadaniu :)


Lukas Graham - Love Someone


Wszedłem do ogrodu. Wciąż przyzwyczajałem się do nowego miejsca – domu na Notting Hill. W pierwszej chwili oślepiły mnie promienie słoneczne. Przysłoniłem więc dłonią dostęp światła, przykładając ją do czoła i moim oczom ukazał się najpiękniejszy widok na świecie. Na leżaku pod parasolem leżała Ellie, karmiąc w ramionach naszą malutką Darcy. 

 

Zastanawialiśmy się dość długo nad tym, czy pozostawić jej imię, które rzuciłem kiedyś – jako dzieciak w wywiadzie. Uznaliśmy jednak, że oprócz tego, że malutka będzie wyjątkowa, sprawimy przyjemność fanom pierwszych lat One Direction. 

 

Przez ostatnie dwa lata od zaręczyn różnie nam się układało. Myślę jednak, że każdy związek ma swoje wzloty i upadki. Ellie bardzo dużo mnie nauczyła. Starałem się być mniej impulsywny, a bardziej wyrozumiały – taki jak ona. Była po prostu dobrą osobą i cieszyłem się, że została matką mojej córki. 

 

Rok temu, gdy dowiedzieliśmy się, że Ellie jest w ciąży uznaliśmy to za cud. Lekarze dawali nam niewielkie szanse na powodzenie i możliwość „naturalnego” zajścia w ciążę. Wydawało nam się, że przechytrzyliśmy los, ale niewiele po tym jak usłyszeliśmy dobre nowiny okazało się, że ciąża jest zagrożona.

 

Żeby zapewnić maleństwu bezpieczeństwo Ellie musiała zrezygnować ze studiów i publicznych wyjść. Najdalej zapuszczała się do warzywniaka i po gazetę. Gdy samopoczucie jej na to pozwalało szliśmy razem na lunch, albo niedługi spacer.

 

W połowie ciąży Ellie sam podjąłem decyzję o rezygnacji z obowiązków służbowych, żeby móc być przy kobiecie, którą kocham nad życie i która nosi w brzuchu maleństwo, które niedługo stanie się całym naszym światem. 

 

Gdy przetrwaliśmy czas ciąży myśleliśmy, że najgorsze za nami. Okazało się jednak, że przy porodzie wystąpiły komplikacje. Nigdy nie czułem się tak źle jak wtedy, gdy dowiedziałem się, że mogę stracić je obie. Obiecałem sobie wtedy, że nigdy więcej takich przygód. Być może dzięki temu bardziej doceniłem jak dużo dostałem od życia. Ellie i Darcy były teraz moim wyłącznym priorytetem.

 

Co się zmieniło od naszych zaręczyn? Kupiliśmy dom w Notting Hill. Myślę, że sam fakt o chęci życia w tej części Londynu świadczył o pokrewieństwie naszych dusz. 

Pragnąłem z nią happy endu. Nie myślałem w sumie o legalizacji naszego związku, ponieważ papierek nigdy nie był mi potrzebny do stawiania deklaracji. Czułem jednak, że to jest to czego potrzebuje Ellie, aby czuć się bezpiecznie i właściwie. Postanowiliśmy więc, że mała trochę podrośnie i postawimy kolejny krok na naszej wspólnej drodze.

 

Co u Ellie? Odeszła z Villoid. W dalszym ciągu przyjaźni się z Alexą, poczuła jednak, że to odpowiedni moment, aby trochę przystopować i popracować na własny rachunek. Ellie została stylistką, pisała felietony do brytyjskiego Harper’s Bazar i kolumny w amerykańskim Vogue’u. 

Siedząc w domu stworzyła swoją kolekcję ubrań i nie mogłem się doczekać na premierę jej kolekcji. 

 

U mnie z kolei poza obowiązkami taty i narzeczonego zacząłem nagrywać w końcu swój solowy materiał. Może to szalone, ale chcę wyruszyć za jakiś czas w trasę i zabrać ze sobą moje dwie dziewczyny. Nie wyobrażam sobie spędzić bez nich nawet godziny.

 

Moje plany muzyczne są jednak przyszłością. Teraz najważniejsze jest dla mnie to, że kobieta, którą kocham całym sercem tuli do siebie moje nowe oczko w głowie – czteromiesięczną dziewczynkę z burzą lekko kręcących się włosów – Darcy Anne-Ivy Styles.

 

 

 

Kochani!

Długo myślałam jak zacząć ten post. Za każdym razem piszę jedno zdanie i wszystko kasuję. Chwilę później zaczynam płakać i zastanawiać się, czy tego właśnie chcę.

Spędziliśmy na tym blogu wiele cudownych lat. Cieszyłam się każdą chwilą tutaj i dziękuję za to, że pomogliście mi dojść tu gdzie jestem.

Moje zobowiązania prywatne wymagają jednak ode mnie całkowitego zaangażowania i nie byłabym w stanie prowadzić do tego wszystkiego bloga.

Przede mną ciężki i jednocześnie piękny okres. Chciałabym więc, żebyście wiedzieli co motywuje moje działania. 

Kupiliśmy z Harrym dom, który teraz intensywnie remontujemy i wyposażamy. A to wszystko po to, żeby zdążyć przed narodzinami naszej córki.

Mam nadzieję, że okażecie swoją wyrozumiałość, w końcu zawsze byliście najlepsi. Oby nasze drogi jeszcze się skrzyżowały.

Wszystkiego dobrego!

Wasza na zawsze

Ellie xxx