środa, 16 grudnia 2015

1. Fool's Gold

Wyjechaliśmy z promu i zmierzaliśmy w kierunku Londynu.

Za oknem samochodu podziwiałam piękne wapienne klify Dover.

Za każdym razem, gdy przyjeżdżałam do Wielkiej Brytanii samochodem, nalegałam na podróż promem tylko dla tego widoku.

Zmiana ruchu z prawo na lewostronny była jednak dość kołująca i wzdrygnęłam się, kiedy przejechał koło mnie samochód, mimo że siedziałam z tyłu od strony pasażera.

Podziwiałam mojego tatę za to, że tak dzielnie sobie radził.

– O nie… – usłyszałam jego cichy jęk i wychyliłam się zza siedzenia mojej mamy, żeby spojrzeć na przednią szybę i tym samym drogę przed nami.

– Co się dzieje? – spytałam przejęta.

            – Nawigacja każe nam skręcić na trzecim zjeździe z ronda, a ciężarówka za którą do tej pory jechaliśmy zjechała na pierwszym – wyjaśnił.

– O matko! Już się przestraszyłam, że coś się stało - westchnęłam.

Kątem oka dostrzegłam tylko jak moja mama uśmiecha się pod nosem i wróciłam do lektury książki, którą czytałam zanim zostałam rozproszona przez cudowne widoki.

Wszystko zależy od przyimka.

Tytuł nie zachęca do zagłębienia się w nią, sugerując skomplikowaną książkę o języku polskim. W rzeczywistości książka jest rozmową trzech językoznawców, bardzo łatwa i przyjemna do czytania, poruszająca bardzo aktualne tematy dotyczące języka.

 

Mijaliśmy kolejne mniejsze typowo brytyjskie miejscowości, zanim dotarliśmy do autostrady.

Było mokro i zielono, ale chyba właśnie tego się spodziewałam.

Chciałam zacząć coś zupełnie nowego i mimo że spełniałam marzenia, to czułam w klatce piersiowej uścisk.

Bałam się.

Ostatnio dokonałam jednej z najodważniejszych decyzji w swoim życiu i postanowiłam przenieść się na studia do Londynu.

Rodzice bardzo nalegali, żebym dokończyła te studia, które zaczęłam, a gdy poczuli, że naprawdę chcę wyjechać, sugerowali mi kontynuowanie tego samego kierunku na drugim stopniu. Ja jednak idąc za ciosem wydarzeń, które miały w ostatnim czasie miejsce w moim życiu, zdecydowałam zrezygnować z finansów i rachunkowości na rzecz kierunku o wdzięcznej nazwie – Fashion Business.

Czy byłam pewna tego co robiłam?

Nie.

Ale teraz nie miałam już wyboru.

Dużą część oszczędności, które rodzice odkładali na moją przyszłość przeznaczyłam na czesne, którego niestety nie były w stanie w całości pokryć przyznane mi stypendia. Kolejna część oszczędności szła na opłacenie mieszkania, dopóki nie znajdę pracy.

Miałam mieszkać w okolicach centrum z trójką współlokatorów.

Dwie dziewczyny również studiowały na London College of Fashion, natomiast trzeci z nich – chłopak, ukończył tę uczelnię.

Oparłam się o zwiniętą w rulon kołdrę i poduszkę, które owinięte były dodatkowo w folię, żeby nie zabrudziły się podczas podróży i postanowiłam zasnąć, przy dźwiękach ostatniej płyty The Neighbourhood.

 

Gdy się obudziłam staliśmy na stacji benzynowej, więc korzystając z możliwości włączyłam wifi i połączyłam się na chwilę z wirtualną przestrzenią, od której byłam zdecydowanie uzależniona.

Od razu sprawdziłam Snapchata i Twittera, później bloga – ilość wyświetleń oraz czy może ktoś nowy zdecydował się na skomentowanie mojego wpisu o Bullet Coffee.

Niestety.

Odpisałam więc na kilka wiadomości prywatnych na Twitterze i wróciłam do czarnego BMW serii pięć.

 

Pół godziny później zatrzymaliśmy się pod budynkiem przy Frederick’s Place.

Zadzwoniłam pod numer niejakiej Sophie.

– Tak? – usłyszałam niski męski głos. To na pewno nie była Sophie.

– Dzień dobry, z tej strony Ellie. Miałam zadzwonić pod ten numer, gdy dojadę pod budynek.

– A! To ty! Super. Z tej strony Greg, również będę twoim współlokatorem. Za chwilkę zejdziemy z Sophie na dół.

– Dobrze, czekam.

Chwilę później w drzwiach wejściowych kamienicy pojawiła się wysoka, szczupła dziewczyna w dresach. Nie miała makijażu, ale była jedną z nielicznych szczęśliwych posiadaczek naturalnej urody i porcelanowej karnacji, która idealnie współgrała z jej blond włosami.

Zaraz za dziewczyną pojawił się chłopak w rurkach z niskim krokiem, Vansach i T-Shircie z Thrasher Magazine. Miał mocno rozczochrane włosy i zarost, które rzucały się w oczy jako pierwsze.

Pozornie dwa przeciwieństwa, jednak od razu było widać, że są razem.

Podeszli do nas i przywitali się.

Po postawie mojej mamy poznałam, że od razu ich polubiła.

To dobry znak.

Pozytywnie zaskoczyli mnie pomagając od razu zabrać nam część rzeczy z samochodu.

Weszliśmy do zadbanej klatki schodowej w starym stylu, który przeplatał się z nowoczesnością. Wsiedliśmy do windy, witając się wcześniej z ochroniarzem.

Wjechaliśmy na piąte piętro, po czym musieliśmy wejść jeszcze pomalowanym na biało – obitym w drewnie wąskim korytarzem prowadzących do stromych schodów.

Dotarliśmy na poddasze.

Ku mojemu zdumieniu weszliśmy do dużej otwartej przestrzeni, jedna ze ścian była całkowicie przeszklona i dawała dużo światła.

Było to miejsce idealne. Nieco eklektyczne, ale utrzymane głównie w bieli, w akompaniamencie dużej ilości roślin.

Moją uwagę zwróciło to, że nie ma telewizora.

W pomieszczeniu rozbrzmiewały dźwięki Milesa Davisa i już wiedziałam, że mieszkanie to nie należy do pierwszych lepszych osób. Byli to artyści.

Sophie zaprowadziła mnie do pokoju, który od dzisiaj miał być mój.

 

Pomieszczenie było dość małe. W rogu pokoju stało łóżko z czarną ozdobną stalową ramą – zbyt szerokie dla jednej osoby i zbyt wąskie dla dwóch.  W ramę zaplątane były lampki, a nad nią wisiał biały łapacz snów.

Na ścianach przywieszone były ramki z obrazkami.

– Grace, która wynajmowała ten pokój przed tobą była hipiską – wytłumaczyła blondynka. – Dostała pracę w Nowym Jorku, więc wyjechała. Studiowała na roku razem z Gregiem. Ty wyglądasz na nieco bardziej zorganizowaną i uporządkowaną osobę, więc pewnie będziesz chciała sporo pozmieniać, ale wszystko co się tu znajduje jest do twojej dyspozycji.

– Dziękuję – powiedziałam.

– Drobiazg. Rozgość się. Czy chcą się państwo może czegoś napić? – Tym razem zwróciła się do moich rodziców.

– Nie, dziękujemy – odpowiedziała moja mama. – Zaraz pojedziemy na jakieś zakupy, tylko zorientujemy się co jest nam potrzebne.

– Oczywiście. Jak coś, jestem do dyspozycji. Proszę głośno krzyczeć – zaśmiała się.

Była urocza. Już ją lubiłam.

Pojechałam z rodzicami na zakupy do sklepu z wyposażeniem domu i do TK Maxx. Zajęło nam to kilka dobrych godzin, ale finalnie udało się wszystko kupić.

Rodzice pomogli zanieść mi zakupy do mieszkania, a następnie odwiozłam ich na lotnisko.

Umówiliśmy się, że przez najbliższe tygodnie zostawią mi samochód, ponieważ mogę potrzebować samochodu, dopóki się nie zadomowię.

 

Gdy wróciłam do nowego domu po raz kolejny w dniu dzisiejszym, na kanapie siedziała rozłożona dziewczyna w długich ciemnych włosach i o ciemnej karnacji, robiąc coś na MacBooku.

Dziewczyna widząc mnie podniosła się szybko z kanapy i podała mi rękę.

– Noelia – przedstawiła się.

– Ellie – odpowiedziałam.

– Wiem! Nie mogliśmy się już doczekać aż przyjedziesz. Zerknęłam do twojego pokoju jak wróciłam, oczywiście nie szpieguję cię, ani w niczym nie grzebię – zaczęła się tłumaczyć – po prostu byłam cię strasznie ciekawa i myślałam, że tam jesteś. – Strasznie dużo mówiła. Mogę spokojnie określić ją jako wulkan energii, który ciężko ugasić.

Uśmiechnęłam się.

– Przepraszam, strasznie dużo mówię! Wiem. Trochę się denerwuję. Tak sobie pomyślałam, że może chciałabyś żebym pomogła ci w rozpakowywaniu rzeczy, co?

Była jeszcze bardziej urocza niż Sophie.

Cieszyłam się, że tak dobrze trafiłam.

Skinęłam głową z uśmiechem i poszłyśmy do mojego pokoju.

Zaczęłam od ubrania pościeli. Przykryłam ją nową kapą.

Zastanawiałam się co zrobić z ozdobnymi poduszkami. Było to dla mnie trochę mało higieniczne.

– Sophie i Greg prali wszystkie poduszki i kapę przed twoim przyjazdem – uprzedziła mnie dziewczyna, wyczytując moją niepewność.

Pomogła mi porozstawiać wszystkie świeczki, kwiatki i włożyć ubrania do szafy.

Podstawowe rzeczy, które najczęściej potrzebowałam powiesiłam na wieszaku stojącym przy wejściu.

Obrazki i grafiki, które kupiłam postawiłam za wieszakiem, ze względu na chwilowy brak dostępu do gwoździ i młotka.

Teraz wszystko wyglądało dokładnie tak, jak zawsze marzyłam.

Do pokoju weszła Sophie.

– Cześć, mam wino. Co o tym myślicie? – spytała nas.

– Och, to zajebisty pomysł So! – zgodziła się od razu Noelia.

Bardzo chętnie przystałam na ich propozycję.

Siadłyśmy na moim łóżku.

– No, to opowiedz nam coś o sobie! – zaproponowała ożywiona brunetka, gdy Sophie rozlała nam czerwone wino do kieliszków z grubego szkła.

– Skończyłam pierwszy stopień studiów i postanowiłam, że będę spełniać marzenia, więc przyjechałam tutaj.

– Interesujesz się modą, więc to jak najbardziej miejsce dla ciebie – zauważyła dziewczyna w blond włosach.

– Skąd wiesz?! – zaskoczyła mnie, lekko przy tym zawstydzając.

– Takie rzeczy widać. Lubisz prostotę i klasykę, ale nie banał. Masz zajebiście zrobiony makijaż i perfekcyjnie wykonane włosy. Nie każdemu chce się bawić w farbowanie włosów na biało. To bardzo trudny zabieg.

Z rozmowy dowiedziałam się, że Noelia i Grace, której pokój zajęłam, były parą. Dzisiaj Noe wróciła właśnie z Nowego Jorku i doszła do wniosku, że chyba nie ma sensu, aby dalej cokolwiek ciągnąć. Grace idzie dalej i nie zamierza wracać, z kolei ona sama nie jest jeszcze gotowa, żeby się statkować.

Dowiedziałam się też, że Noelia pochodzi z Barcelony, gdzie mieszkała całe życie i studiowała malarstwo, które wynudziło ją do tego stopnia, że postanowiła zrobić coś, na czego temat nie ma pojęcia i to w miejscu którego nie zna. Tak skończyła tu w Londynie, studiując fotografię mody.

Z kolei Sophie pochodzi z dość wysoko postawionej rodziny, a jej ojciec, który ma tytuł Lorda jest właścicielem tego mieszkania – dlatego też to ona załatwiała ze mną wszelkie formalności.

Podobnie jak ja, zaczynała studia związane ze sferą finansów, ale nie było to dla niej i gdy udało jej się przekonać rodziców, zaczęła kierunek Hair and Make-Up for Fashion.

Była totalnie zakochana w Gregorym i to czuło się już w sposobie w jakim o nim mówiła. Z szacunkiem i uczuciem. Coś niezwykłego.

– A czemu tak nagle zmieniłaś zdanie o studiach? – spytała Noe, patrząc na mnie swoimi wielkimi błękitnymi oczami, które bardzo się wyróżniały.

– Po prostu jakiś czas temu zachorowałam. Stwierdziłam, że jeśli mam marzenia to powinnam je realizować, bo kiedyś będę żałować, że tego nie zrobiłam – przyznałam.

– Moja dziewczynka! – krzyknęła.

W dniu dzisiejszym w moim życiu pojawiły się trzy nowe osoby.

Głośna i rozgadana Noelia, dobra i ułożona Sophie oraz wycofany i cichy Gregory.

 Już nie mogłam doczekać się kolejnych dni z tą trójką.

– Jutro mam chwilę wolnego, to oprowadzę cię trochę po mieście, co ty na to? – spytała mnie Sophie.

– Z przyjemnością – odpowiedziałam, uśmiechając się serdecznie.

– Ja niestety odpadam, bo pracuję – zmarszyła nos Noelia.

Z tego co się dowiedziałam była asystentką Justina Borbely’ego, znanego brytyjskiego fotografa.

– Ale możemy odbić to któregoś wieczora i iść na piwo, albo na miasto – zaproponowała.

 

Zostałam sama. Był już środek nocy. Lekko kręciło mi się w głowie od nadmiaru emocji i jeszcze większej dozy wina.

Na zakończenie dnia wzięłam jeszcze MacBooka i napisałam szybkiego posta na bloga, dodając zdjęcie, które zrobiłam zaraz po przyjeździe tutaj.

*

Dzisiaj przyjechałam do Londynu.

Tak, oficjalnie zaczynam nowe życie.

Mieszkam z trzema osobami, które wydają się być wspaniałe. Mam nadzieję, że uda mi się wam jeszcze kiedyś o nich wspomnieć. Tak wygląda nasz pokój dzienny. Jedyna elektronika – poza oczywiście światłem, w tym pokoju to stary gramofon, z którego lecą najlepsze Jazzowe płyty.

Jestem zakochana w tym miejscu.

Mam nadzieję, że zostanę tu na dłużej.

Mam za sobą dzisiaj dość długą podróż, rozpakowywanie się i jeszcze integrację z dziewczynami przy winie, więc pisać będę dość oszczędnie.

Właśnie się kładę, DOBRANOC.

 

PS A wy wszyscy zapoznajcie się z albumem Kind of Blue Milesa Davisa. Zakochałam się w tym albumie dziś na nowo.



***

I jak opinie o pierwszym rozdziale?

1 komentarz:

  1. I ponownie zakochana od pierwszego rozdziału w twoim dziele, oczywiście od początku mam mnóstwo pytań co do tego opowiadania, ale mam nadzieję, że po kolei z każdym rozdziałem będą one rozwiązywane. Uwielbiam jej nowych przyjaciół, widać, że to takie wesołe promyczki i każdy jest szczery. Oczywiście kupiłaś mnie tym, że każdy z nich zajmuje się modą co dodaje jeszcze jeden ogromny plus. No co mogę powiedzieć, jestem ogromnie ciekawa co utworzyło Ci się w głowie i jakie wydarzenia się zdarzą. Więc czekam na następny xx :*

    OdpowiedzUsuń