Wyjechaliśmy
z promu i zmierzaliśmy w kierunku Londynu.
Za oknem
samochodu podziwiałam piękne wapienne klify Dover.
Za każdym
razem, gdy przyjeżdżałam do Wielkiej Brytanii samochodem, nalegałam na podróż
promem tylko dla tego widoku.
Zmiana ruchu
z prawo na lewostronny była jednak dość kołująca i wzdrygnęłam się, kiedy
przejechał koło mnie samochód, mimo że siedziałam z tyłu od strony pasażera.
Podziwiałam
mojego tatę za to, że tak dzielnie sobie radził.
– O nie… – usłyszałam jego cichy jęk i wychyliłam
się zza siedzenia mojej mamy, żeby spojrzeć na przednią szybę i tym samym drogę
przed nami.
– Co się dzieje? – spytałam przejęta.
–
Nawigacja każe nam skręcić na trzecim zjeździe z ronda, a ciężarówka za którą
do tej pory jechaliśmy zjechała na pierwszym – wyjaśnił.
– O matko! Już się przestraszyłam, że coś się stało
- westchnęłam.
Kątem oka
dostrzegłam tylko jak moja mama uśmiecha się pod nosem i wróciłam do lektury
książki, którą czytałam zanim zostałam rozproszona przez cudowne widoki.
Wszystko
zależy od przyimka.
Tytuł nie
zachęca do zagłębienia się w nią, sugerując skomplikowaną książkę o języku
polskim. W rzeczywistości książka jest rozmową trzech językoznawców, bardzo
łatwa i przyjemna do czytania, poruszająca bardzo aktualne tematy dotyczące
języka.
Mijaliśmy
kolejne mniejsze typowo brytyjskie miejscowości, zanim dotarliśmy do
autostrady.
Było mokro i
zielono, ale chyba właśnie tego się spodziewałam.
Chciałam
zacząć coś zupełnie nowego i mimo że spełniałam marzenia, to czułam w klatce
piersiowej uścisk.
Bałam się.
Ostatnio
dokonałam jednej z najodważniejszych decyzji w swoim życiu i postanowiłam
przenieść się na studia do Londynu.
Rodzice
bardzo nalegali, żebym dokończyła te studia, które zaczęłam, a gdy poczuli, że
naprawdę chcę wyjechać, sugerowali mi kontynuowanie tego samego kierunku na
drugim stopniu. Ja jednak idąc za ciosem wydarzeń, które miały w ostatnim
czasie miejsce w moim życiu, zdecydowałam zrezygnować z finansów i
rachunkowości na rzecz kierunku o wdzięcznej nazwie – Fashion Business.
Czy byłam
pewna tego co robiłam?
Nie.
Ale teraz
nie miałam już wyboru.
Dużą część
oszczędności, które rodzice odkładali na moją przyszłość przeznaczyłam na
czesne, którego niestety nie były w stanie w całości pokryć przyznane mi stypendia. Kolejna część oszczędności szła na opłacenie mieszkania,
dopóki nie znajdę pracy.
Miałam
mieszkać w okolicach centrum z trójką współlokatorów.
Dwie
dziewczyny również studiowały na London College of Fashion, natomiast trzeci z
nich – chłopak, ukończył tę uczelnię.
Oparłam się
o zwiniętą w rulon kołdrę i poduszkę, które owinięte były dodatkowo w folię,
żeby nie zabrudziły się podczas podróży i postanowiłam zasnąć, przy dźwiękach
ostatniej płyty The Neighbourhood.
Gdy się
obudziłam staliśmy na stacji benzynowej, więc korzystając z możliwości
włączyłam wifi i połączyłam się na chwilę z wirtualną przestrzenią, od której byłam
zdecydowanie uzależniona.
Od razu
sprawdziłam Snapchata i Twittera, później bloga – ilość wyświetleń oraz czy
może ktoś nowy zdecydował się na skomentowanie mojego wpisu o Bullet Coffee.
Niestety.
Odpisałam
więc na kilka wiadomości prywatnych na Twitterze i wróciłam do czarnego BMW
serii pięć.
Pół godziny
później zatrzymaliśmy się pod budynkiem przy Frederick’s Place.
Zadzwoniłam
pod numer niejakiej Sophie.
– Tak? – usłyszałam niski męski głos. To na pewno
nie była Sophie.
– Dzień dobry, z tej strony Ellie. Miałam zadzwonić
pod ten numer, gdy dojadę pod budynek.
– A! To ty! Super. Z tej strony Greg, również będę
twoim współlokatorem. Za chwilkę zejdziemy z Sophie na dół.
– Dobrze, czekam.
Chwilę
później w drzwiach wejściowych kamienicy pojawiła się wysoka, szczupła
dziewczyna w dresach. Nie miała makijażu, ale była jedną z nielicznych
szczęśliwych posiadaczek naturalnej urody i porcelanowej karnacji, która
idealnie współgrała z jej blond włosami.
Zaraz za
dziewczyną pojawił się chłopak w rurkach z niskim krokiem, Vansach i T-Shircie
z Thrasher Magazine. Miał mocno rozczochrane
włosy i zarost, które rzucały się w oczy jako pierwsze.
Pozornie dwa
przeciwieństwa, jednak od razu było widać, że są razem.
Podeszli do
nas i przywitali się.
Po postawie mojej mamy poznałam, że od
razu ich polubiła.
To dobry
znak.
Pozytywnie
zaskoczyli mnie pomagając od razu zabrać nam część rzeczy z samochodu.
Weszliśmy do
zadbanej klatki schodowej w starym stylu, który przeplatał się z
nowoczesnością. Wsiedliśmy do windy, witając się wcześniej z ochroniarzem.
Wjechaliśmy
na piąte piętro, po czym musieliśmy wejść jeszcze pomalowanym na biało – obitym
w drewnie wąskim korytarzem prowadzących do stromych schodów.
Dotarliśmy
na poddasze.
Ku mojemu
zdumieniu weszliśmy do dużej otwartej przestrzeni, jedna ze ścian była
całkowicie przeszklona i dawała dużo światła.
Było to
miejsce idealne. Nieco eklektyczne, ale utrzymane głównie w bieli, w
akompaniamencie dużej ilości roślin.
Moją uwagę
zwróciło to, że nie ma telewizora.
W
pomieszczeniu rozbrzmiewały dźwięki Milesa Davisa i już wiedziałam, że
mieszkanie to nie należy do pierwszych lepszych osób. Byli to artyści.
Sophie
zaprowadziła mnie do pokoju, który od dzisiaj miał być mój.
Pomieszczenie
było dość małe. W rogu pokoju stało łóżko z czarną ozdobną stalową ramą – zbyt
szerokie dla jednej osoby i zbyt wąskie dla dwóch. W ramę zaplątane były lampki, a nad nią wisiał
biały łapacz snów.
Na ścianach
przywieszone były ramki z obrazkami.
– Grace, która wynajmowała ten pokój
przed tobą była hipiską – wytłumaczyła blondynka. – Dostała pracę w Nowym
Jorku, więc wyjechała. Studiowała na roku razem z Gregiem. Ty wyglądasz na
nieco bardziej zorganizowaną i uporządkowaną osobę, więc pewnie będziesz
chciała sporo pozmieniać, ale wszystko co się tu znajduje jest do twojej
dyspozycji.
– Dziękuję – powiedziałam.
– Drobiazg. Rozgość się. Czy chcą się państwo może
czegoś napić? – Tym razem zwróciła się do moich rodziców.
– Nie, dziękujemy – odpowiedziała moja mama. – Zaraz
pojedziemy na jakieś zakupy, tylko zorientujemy się co jest nam potrzebne.
– Oczywiście. Jak coś, jestem do dyspozycji. Proszę
głośno krzyczeć – zaśmiała się.
Była urocza.
Już ją lubiłam.
Pojechałam z
rodzicami na zakupy do sklepu z wyposażeniem domu i do TK Maxx. Zajęło nam to
kilka dobrych godzin, ale finalnie udało się wszystko kupić.
Rodzice
pomogli zanieść mi zakupy do mieszkania, a następnie odwiozłam ich na
lotnisko.
Umówiliśmy
się, że przez najbliższe tygodnie zostawią mi samochód, ponieważ mogę
potrzebować samochodu, dopóki się nie zadomowię.
Gdy wróciłam do nowego domu po raz kolejny w dniu dzisiejszym, na kanapie siedziała
rozłożona dziewczyna w długich ciemnych włosach i o ciemnej karnacji, robiąc
coś na MacBooku.
Dziewczyna
widząc mnie podniosła się szybko z kanapy i podała mi rękę.
– Noelia – przedstawiła się.
– Ellie – odpowiedziałam.
– Wiem! Nie mogliśmy się już doczekać aż przyjedziesz.
Zerknęłam do twojego pokoju jak wróciłam, oczywiście nie szpieguję cię, ani w
niczym nie grzebię – zaczęła się tłumaczyć – po prostu byłam cię strasznie
ciekawa i myślałam, że tam jesteś. – Strasznie dużo mówiła. Mogę spokojnie
określić ją jako wulkan energii, który ciężko ugasić.
Uśmiechnęłam
się.
– Przepraszam, strasznie dużo mówię! Wiem. Trochę
się denerwuję. Tak sobie pomyślałam, że może chciałabyś żebym pomogła ci w
rozpakowywaniu rzeczy, co?
Była jeszcze
bardziej urocza niż Sophie.
Cieszyłam
się, że tak dobrze trafiłam.
Skinęłam głową z uśmiechem i poszłyśmy do
mojego pokoju.
Zaczęłam od
ubrania pościeli. Przykryłam ją nową kapą.
Zastanawiałam
się co zrobić z ozdobnymi poduszkami. Było to dla mnie trochę mało higieniczne.
– Sophie i Greg prali wszystkie poduszki i kapę przed twoim przyjazdem – uprzedziła mnie dziewczyna, wyczytując moją niepewność.
Pomogła mi
porozstawiać wszystkie świeczki, kwiatki i włożyć ubrania do szafy.
Podstawowe
rzeczy, które najczęściej potrzebowałam powiesiłam na wieszaku stojącym przy
wejściu.
Obrazki i
grafiki, które kupiłam postawiłam za
wieszakiem, ze względu na chwilowy brak dostępu do gwoździ i młotka.
Teraz
wszystko wyglądało dokładnie tak, jak zawsze marzyłam.
Do pokoju
weszła Sophie.
– Cześć, mam wino. Co o tym myślicie? – spytała nas.
– Och, to zajebisty pomysł So! –
zgodziła się od razu Noelia.
Bardzo
chętnie przystałam na ich propozycję.
Siadłyśmy na
moim łóżku.
– No, to opowiedz nam coś o sobie! – zaproponowała
ożywiona brunetka, gdy Sophie rozlała nam czerwone wino do kieliszków z grubego
szkła.
– Skończyłam pierwszy stopień studiów i postanowiłam,
że będę spełniać marzenia, więc przyjechałam tutaj.
– Interesujesz się modą, więc to jak najbardziej
miejsce dla ciebie – zauważyła dziewczyna w blond włosach.
– Skąd wiesz?! – zaskoczyła mnie, lekko przy tym
zawstydzając.
– Takie rzeczy widać. Lubisz prostotę i klasykę, ale
nie banał. Masz zajebiście zrobiony makijaż i perfekcyjnie wykonane włosy. Nie
każdemu chce się bawić w farbowanie włosów na biało. To bardzo trudny zabieg.
Z rozmowy dowiedziałam się, że Noelia i Grace, której pokój zajęłam, były parą. Dzisiaj Noe wróciła właśnie z Nowego Jorku i doszła do wniosku, że chyba nie ma sensu, aby dalej cokolwiek ciągnąć. Grace idzie dalej i nie zamierza wracać, z kolei ona sama nie jest jeszcze gotowa, żeby się statkować.
Dowiedziałam się też, że Noelia pochodzi z Barcelony, gdzie mieszkała całe
życie i studiowała malarstwo, które wynudziło ją do tego stopnia, że
postanowiła zrobić coś, na czego temat nie ma pojęcia i to w miejscu którego nie
zna. Tak skończyła tu w Londynie, studiując fotografię mody.
Z kolei
Sophie pochodzi z dość wysoko postawionej rodziny, a jej ojciec, który ma tytuł Lorda jest
właścicielem tego mieszkania – dlatego też to ona załatwiała ze mną wszelkie
formalności.
Podobnie jak
ja, zaczynała studia związane ze sferą finansów, ale nie było to dla niej i gdy
udało jej się przekonać rodziców, zaczęła kierunek Hair and Make-Up for Fashion.
Była
totalnie zakochana w Gregorym i to czuło się już w sposobie w jakim o nim
mówiła. Z szacunkiem i uczuciem. Coś niezwykłego.
– A czemu tak nagle zmieniłaś zdanie o studiach? –
spytała Noe, patrząc na mnie swoimi wielkimi błękitnymi oczami, które bardzo
się wyróżniały.
– Po prostu jakiś czas temu zachorowałam.
Stwierdziłam, że jeśli mam marzenia to powinnam je realizować, bo kiedyś będę żałować, że tego nie zrobiłam – przyznałam.
– Moja dziewczynka! – krzyknęła.
W dniu
dzisiejszym w moim życiu pojawiły się trzy nowe osoby.
Głośna i
rozgadana Noelia, dobra i ułożona Sophie oraz wycofany i cichy Gregory.
Już nie mogłam doczekać się kolejnych dni z tą
trójką.
– Jutro mam chwilę wolnego, to oprowadzę cię trochę
po mieście, co ty na to? – spytała mnie Sophie.
– Z przyjemnością – odpowiedziałam, uśmiechając się
serdecznie.
– Ja niestety odpadam, bo pracuję – zmarszyła nos
Noelia.
Z tego co
się dowiedziałam była asystentką Justina Borbely’ego, znanego brytyjskiego fotografa.
– Ale możemy odbić to któregoś wieczora i iść na
piwo, albo na miasto – zaproponowała.
Zostałam
sama. Był już środek nocy. Lekko kręciło mi się w głowie od nadmiaru emocji i jeszcze większej dozy wina.
Na zakończenie dnia wzięłam
jeszcze MacBooka i napisałam szybkiego posta na bloga, dodając zdjęcie,
które zrobiłam zaraz po przyjeździe tutaj.
*
Dzisiaj
przyjechałam do Londynu.
Tak,
oficjalnie zaczynam nowe życie.
Mieszkam z
trzema osobami, które wydają się być wspaniałe. Mam nadzieję, że uda mi się wam
jeszcze kiedyś o nich wspomnieć. Tak wygląda nasz pokój dzienny. Jedyna elektronika
– poza oczywiście światłem, w tym pokoju to stary gramofon, z którego lecą
najlepsze Jazzowe płyty.
Jestem
zakochana w tym miejscu.
Mam
nadzieję, że zostanę tu na dłużej.
Mam za sobą
dzisiaj dość długą podróż, rozpakowywanie się i jeszcze integrację z
dziewczynami przy winie, więc pisać będę dość oszczędnie.
Właśnie się
kładę, DOBRANOC.
PS A wy
wszyscy zapoznajcie się z albumem Kind of Blue Milesa Davisa. Zakochałam się w
tym albumie dziś na nowo.
***
I jak opinie o pierwszym rozdziale?
I ponownie zakochana od pierwszego rozdziału w twoim dziele, oczywiście od początku mam mnóstwo pytań co do tego opowiadania, ale mam nadzieję, że po kolei z każdym rozdziałem będą one rozwiązywane. Uwielbiam jej nowych przyjaciół, widać, że to takie wesołe promyczki i każdy jest szczery. Oczywiście kupiłaś mnie tym, że każdy z nich zajmuje się modą co dodaje jeszcze jeden ogromny plus. No co mogę powiedzieć, jestem ogromnie ciekawa co utworzyło Ci się w głowie i jakie wydarzenia się zdarzą. Więc czekam na następny xx :*
OdpowiedzUsuń