środa, 22 lutego 2017

41. Million Reasons

Dziękuję za ostatnie komentarze :) Liczę bardzo na waszą opinię, szczególnie, że zbliżamy się coraz bardziej do zakończenia opowiadania. Oprócz tego zostało jeszcze 9 rozdziałów oraz epilog.
Zapraszam do lektury :)


Obudziłam się z lekkim bólem głowy. Nie chciałam otwierać oczu, ani wstawać. Wiedziałam czyje ciało czuję obok siebie i co dokładnie się wydarzyło ostatniej nocy.

Nie mogłam uwierzyć, że to znowu się stało.

Dlaczego on?!

Moje ciało za każdym razem reagowało nie tak jak chciałam. Gdy byłam w jego towarzystwie, mój mózg zdawał się być dziwnie zamglony. Nie potrafiłam podjąć decyzji, która utrzyma mnie od niego na dystans, a każda próba postawienia mu się kończyła się fiaskiem.

Delikatnie podniosłam jego ramię, które przyciskało mnie do jego rozgrzanego ciała i tak żeby go nie obudzić, podniosłam się z łóżka.

Zaczęłam zbierać swoje rzeczy i ubierać się po cichu, żeby go nie obudzić.

Wszystko szło świetnie, do momentu, w którym spojrzałam w jego stronę. Nie spodziewając się przyłapania na gorącym uczynku, podskoczyłam.

Przyglądał mi się z zaciekawieniem, ale nie byłam w stanie wyczytać jego emocji. Chował je przede mną.

– Co robisz? – spytał.

– Powinnam już wracać – wymyśliłam na poczekaniu. – W sumie, to w ogóle nie powinnam tu w ogóle przychodzić – dodałam ledwo słyszalnie.

– Żałujesz tego co się wczoraj wydarzyło? – spytał z poważnym wyrazem twarzy.

– Nie – odpowiedziałam szeptem. Wyczekiwał wiedząc, że chcę powiedzieć coś jeszcze. Wahałam się, ale wypalał mnie swoim wzrokiem – żałuję, że dałam się znowu wciągnąć w twoją grę.

W tym momencie jego wzrok złagodniał. Był naprawdę dobrym aktorem.

Podniósł się z łóżka, a ja zawstydziłam się i spojrzałam w bok. Był nago. Jego ciało było dla mnie idealne, ale teraz nie pomogłoby mi zebrać myśli.

Podszedł do mnie i dotknął mojego podbródka, żebym na niego spojrzała.

Zmarszczył brwi.

Po raz kolejny mną manipulował. Wyglądał na naprawdę przejętego.

– Może lepiej będzie jak po prostu nie będziemy się więcej spotykać… – powiedziałam cicho, choć sprawiało mi to niemal fizyczny ból. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, że nie zobaczę jak odrzuca włosy do tyłu, albo marszczy nos od kataru siennego, albo jak śmieje się, ponieważ zrobiłam coś głupiego.

– Dlaczego tak mówisz? – spytał. Wyglądał jakby naprawdę chciał poznać teraz moje zdanie i punkt widzenia.

– To co robisz boli – przyznałam, próbując powstrzymać się od łez.

Bałam się tego, że to nasze pożegnanie. Że więcej go nie zobaczę i nie będę już tak blisko, takiego chłopaka jak był Harry, a był kimś wyjątkowym. Takich ludzi nie spotyka się często. Było to w jego sposobie bycia, tym jak mówił i co robił. Miał w sobie coś co przyciągało każdego i zjednywało przyjaciół.

On mimo tego był dość zamknięty i mimo że znaliśmy się krótko miałam wrażenie, że uchylił mi choć odrobinę drzwi do swojej duszy.

– Boli… – pociągnął, oczekując aż doprecyzuję swoją wypowiedź.

– Nie chcę czuć znowu tego, co czułam, gdy powiedziałam ci co czuję, a ty uciekłeś. A potem znowu, gdy mnie olałeś. I wiele razy wcześniej, gdy mnie odpychałeś, ale tego akurat nie mam ci za złe, ponieważ ustaliliśmy reguły.

– Ellie… – szepnął. Miałam wrażenie, że znów jest rozerwany.

– To naprawdę boli – załamał mi się głos. – To nie fair, że mimo świadomości co czuję, znów mnie tu przyprowadziłeś i wykorzystałeś – sparafrazowałam jego wypowiedź z naszej poprzedniej rozmowy.

– Naprawdę czujesz się wykorzystana? – spytał.

Skinęłam głową, odwracając wzrok.

Mocno mnie przytulił, a po moich policzkach pociekły łzy.

– Ellie… Przepraszam cię za wszystko co ci zrobiłem…

Jego głos był cichy i wyrażał skruchę, ale to nic nie zmieniało.

Delikatnie wyswobodziłam się z jego ramion i otarłam łzy.

– Chyba, pójdę, bo robi się niezręcznie – powiedziałam, unikając jego spojrzenia.

– Ellie – wypowiedział moje imię, aby zwrócić moją uwagę. Niechętnie uniosłam wzrok. Jego oczy były zaczerwienione. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić. Widząc teraz jego uczucia będzie mi jeszcze trudniej. – Proszę, nie idź – wydusił. – Mieliśmy porozmawiać.

– O czym chcesz rozmawiać?

– Chcę ustalić co dalej.

– Myślałam, że już podjąłeś decyzję – odpowiedziałam szorstko, próbując zebrać się do kupy przynajmniej na zewnątrz.

Pokręcił głową, wyginając twarz w pewnego rodzaju grymas.

Pogubiłam się.

Złapał niepewnie moją dłoń i poprowadził w kierunku swojego łóżka. Wyszedł poza swoją strefę komfortu. Czuł się nieswojo i nie chciałam mu tego utrudniać, więc poddałam się temu co robił, żeby usłyszeć co chce powiedzieć.

Mój mózg układał teraz z prędkością światła różne scenariusze.

Bał się, mogłam to bez problemu stwierdzić. Nigdy wcześniej jednak nie widziałam go w takim stanie.

Usiadłam na jego kolanach, obejmując jedną ręką jego szyję.

Siedzieliśmy przez wiele minut w ciszy. To nie była dla niego prosta sytuacja.

Westchnął głęboko i wiedziałam, że to ten moment.

Poczułam jak mięśnie brzucha mi się zaciskają.

– Naprawdę długo się nad tym zastanawiałem. Sama wiesz, że nie widzę siebie w roli czyjegoś faceta… – zaczął, a ja skinęłam głową. Przygryzłam wargę. – Ale musi być jakiś powód, dla którego zawsze do ciebie wracam i nie jestem w stanie zaakceptować kogokolwiek innego wokół ciebie.

Na chwilę przerwał ważąc słowa. Nie chciałam mu przerywać. Wiedziałam, że jeszcze nie zakończył i że jego wypowiedź może iść teraz w dwie strony. Albo bardzo dobrze, albo bardzo źle.

– Ellie, najlepiej czuję się przy tobie. Nie ma to znaczenia, czy rozmawiamy, czy uprawiamy seks, czy gdzieś razem wychodzimy. Nie mieszam w to oczywiście fizycznego pożądania – dodał. – Ja wiem, że z tego może być coś więcej. Że pasujemy do siebie i jest nam ze sobą dobrze, gdy jesteśmy razem. Nie wiem jak dla ciebie, ale dla mnie to jak oddychanie, tylko przyjemniejsze, bo nie jestem sam.

Mimowolnie się uśmiechnęłam przez łzy, którymi się wcześniej zalałam.

– Chciałem odłożyć takie poważne decyzje jak najdalej w czasie, ponieważ to co jest między nami bardzo dużo dla mnie znaczy. Sama z resztą wiesz jak kończyły się moje wszystkie dotychczasowe relacje i nie chciałem tak ryzykować. – Na chwilę przerwał i spojrzał mi w oczy. – Ellie?

– Tak? – spytałam szeptem, ponieważ głos uwiązł mi w gardle.

– Chciałbym, żebyś doceniła to, że jestem z tobą w stu procentach szczery, okej? Nie chcę, żebyś się obrażała, czy cokolwiek innego. Mówię ci po prostu o tym co czuje i nie chcę nic przed tobą ukrywać.

Niepewnie skinęłam głową, ale taki wstęp dawał mi niezbyt pozytywne przeczucia.

– Wciąż nie wiem co robić, bo wyobrażałem sobie to wszystko trochę inaczej, ale w tej chwili pozostają nam dwa rozwiązania, nie ma nic pomiędzy. Nie cofniemy nic w czasie. Albo to zakończymy i więcej się nie zobaczymy, albo spróbujemy coś razem naprawdę stworzyć.

Skinęłam lekko głową.

– Mając te dwie alternatywy… Nie byłbym w stanie cię odpuścić – powiedział, totalnie zbijając mnie z tropu. Musiał to zauważyć. – Naprawdę zależy mi na tobie i nie wyobrażam sobie, żebym nie mógł być przy tobie. Stałaś się przez ostatni rok częścią mnie.

Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.

– Nie wiem, czy to przetrwa. Bardzo bym tego chciał. Ale przynajmniej będę mieć pewność, że próbowałem. Będę jednak potrzebował twojej pomocy i wyrozumiałości. Oczywiście, jeśli będziesz chciała – dodał.

Odpowiedziała mu cisza. Zaskoczył mnie. Nie spodziewałam się takiej decyzji. Nie pasowała mi do jego wolnego ducha i podejścia do życia. Nie chciał być uwiązany. Chciał robić co mu się podoba, na swój własny nieco ekscentryczny sposób.

– Powiedz coś, proszę – powiedział błagalnie.

– Chcesz spróbować? – spytałam głupio, marszcząc brwi.

Skinął głową.

– Okej – odpowiedziałam niepewnie.

Poczułam jak się rozluźnia, zadowolony moją odpowiedzią.

Podtrzymał mnie i przełożył nas tak, że leżeliśmy teraz obok siebie, on nade mną górował, opierając się na ramieniu i tuląc mnie do siebie.

Mimowolnie cicho się zaśmiałam, zasłaniając twarz dłońmi. Odsunął się, żeby spojrzeć mi w oczy. Wywołałam na jego twarzy szeroki uśmiech. Pokazał mi swoje dołeczki, a później pocałował tak, jak tylko on potrafił. Przełożył dłoń na moje udo i założył sobie moją nogę na biodro.

Należałam do niego już od dawna. Gdy uzmysłowiłam sobie jakimi uczuciami go darzę, nie potrafiłam w ten sposób spojrzeć na innego faceta, choć zdarzały mi się jakieś drobne wpadki po alkoholu i żeby zapomnieć o nim. Teraz jednak to on oddał mi siebie.

Powierzył mi swoją duszę i serce, ponieważ przekonał się, że będą one u mnie bezpieczne. Że zadbam o nie oraz o niego.

Być może jego wybór był nieco samolubny z tego względu, że wiedział, że jeśli coś teraz nie wyjdzie to i tak mnie straci, więc czemu jednak nie spróbować. To jednak deklarując to co zadeklarował wyrzekł się wielu rzeczy, do których w ostatnich latach przywykł.

Przed nim były jeszcze tygodnie trasy koncertowej. Na pewno miało to dla niego znaczenie i tym bardziej bał się podjąć jakąś decyzję, ale teraz oficjalnie… No dobra, może jeszcze nie oficjalnie, ale na poważnie próbowaliśmy stworzyć prawdziwy związek.

Harry zrobił naprawdę wiele rzeczy, przez które zdaniem wielu osób powinnam sobie go odpuścić i nie pozwolić robić sobie tego, co tyle razy zrobił, ale dał mi jeden powód, dla którego mogłam zostać.

Chciałam zostać i zobaczyć co z tego wszystkiego wyniknie.

 

Wciąż mnie chciała. Byliśmy razem. Naprawdę razem. Byłem jej chłopakiem, a ona moją dziewczyną. Nie wybaczyłbym sobie, gdybym ją stracił i nawet nie spróbował. Zrobiłem jej ze strachu wiele głupich rzeczy, ale to był najwyższy czas, żeby dorosnąć i pokazać jej, że może na mnie liczyć. Pokazać, że przy niej będę.

Leżała teraz przede mną zupełnie naga. Piękna. Przed chwilą się kochaliśmy. Wodziłem palcami po jej ciele, wywołując gęsią skórkę.

Miałem cichą nadzieję, że to przy niej będę się budził przez resztę życia, niezależnie od tego jak żałośnie to brzmiało.

Widziałem w niej matkę swoich dzieci, kochankę i najlepszą przyjaciółkę. Dlatego tak bardzo chciałem to opóźnić w czasie. Opóźniłem tak bardzo jak się dało i nie byłem przekonany, czy dobrze zrobiłem. Mieliśmy trochę jakby rok w plecy.

Położyłem dłoń na jej sercu, wodząc kciukiem po jej sutku, który od razu stwardniał.

Uśmiechnęła się błogo.

– To co? Zbieramy się i jedziemy na śniadanie? – spytałem jej.

Potwierdziła skinieniem głowy.

Wstałem więc z łóżka i pociągnąłem ją za sobą do łazienki. Wzięliśmy wspólny prysznic. Nie chciałem zostawiać jej nawet na sekundę. Poza wszechogarniającą radością czułem lekką panikę, ponieważ już czułem, że zaczyna się moja typowa przypadłość kontroli i obecności każdej sekundy, każdej godziny, każdego dnia, każdego tygodnia.

Byłem kontrolujący i miałem nadzieję, że Ellie pokaże mi jak się tego oduczyć i że nigdy nie da mi powodu, dla którego mógłbym w ogóle myśleć w tych kategoriach.

Ellie założyła na siebie moją koszulkę i spodnie dresowe, które kiedyś tu zostawiła i poszliśmy na nogach do The Spaniards, czyli knajpy, która w zasadzie graniczyła z moim domem.

Pogoda była naprawdę ładna. Wychodząc zza furtki spotkaliśmy trzy dziewczyny, które chciały zdjęcie. Ellie wykonała je dla nas i ruszyliśmy w drogę. Gdy ją objąłem, spojrzała na mnie zaskoczona, ale spodobał jej się ten gest.

Po śniadaniu spędziliśmy leniwy dzień nic nie robiąc.

Cieszyliśmy się swoim towarzystwem i pozwoliliśmy bańce, w której byliśmy istnieć jeszcze trochę dłużej zanim wrócimy do rzeczywistości.

 

Dzisiaj niestety nic odkrywczego się tu nie pojawi, ponieważ jestem właśnie u Harry’ego. Postanowiliśmy mieć dzisiaj leniwy dzień, skoro i tak oboje byśmy się nudzili. Udaję się więc na zasłużony odpoczynek, mam nadzieję, że dalszy wpis będzie nieco bardziej porywający, a żeby wynagrodzić Wam bardzo niską jakość merytoryczną dzisiejszej notki pozwólcie, że zrekompensuję to wam widokiem Harry’ego, który mam w tej chwili.

Buziaki

Wasza Ellie x


1 komentarz:

  1. Wow... zakochałam się w tym opowiadaniu. Nie mogę się doczekać aż dodasz następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń