środa, 8 lutego 2017
40. Missed
Minęło półtora tygodnia od
naszego ostatniego spotkania. Trzy dni temu chłopcy wrócili do Londynu.
Próbowałam dwa razy skontaktować się w tym czasie z Harrym. Najpierw
zadzwoniłam, ale nie odebrał. Później wysłałam mu niezobowiązującego esemesa z
pytaniem co u niego i jak było na koncertach. Dowiedziałam się, że dobrze.
Odpowiedział jednym słowem.
Po raz kolejny czułam się
przez niego jakby przejechał mnie walec, albo czołg. Czułam się oszukana i
wykorzystana, ale najgorszy był smutek, który czułam. Chodziłam nieco
rozstrojona, chciało mi się płakać.
Londyńska pogoda również nie
rozpieszczała. Żeby poprawić sobie humor założyłam żółty sweter i różową
torebkę do jeansów, adidasów i dwurzędowego płaszcza, ale nie zdało się to na
wiele.
Jedyne na co było mnie stać to
pojechać po zapas piwa, pizzę i pojechać do Lou.
Gdy otworzył drzwi o nic nie
musiał pytać.
Wziął mnie w ramiona i
pozwolił moim łzom oczyścić umysł.
– Jest mi ciebie tak bardzo
szkoda – powiedział, tuląc mnie do siebie na kanapie. Oglądaliśmy filmy na
Netflixie, popijając je piwem.
Spojrzałam na niego
zaskoczona.
– Jesteś w nim totalnie
zakochana – wypowiedział na głos coś, co wiedział każdy, ale bał się do tego
przyznać. – Mówiłem, że powinnaś była go odciąć, a nie wyznawać miłość – cicho
się zaśmiał.
– Próbowałam. Nawet myślałam,
że zadziałało, gdy się pojawił. Nawet nie wiem jak to się stało. Z resztą już i
tak wszystko stracone… - rzuciłam.
– Dlaczego? – spytał mnie, nie
do końca wiedząc co mam na myśli.
– Jak to dlaczego? – oderwałam
się od niego, żeby móc spojrzeć mu w twarz. – Powiedział, że pogadamy jak wróci
minęło o ile się nie mylę 11 dni od kiedy jest w Londynie. Unika mnie. To było
bardziej niż do przewidzenia. Nie wiem czego się spodziewałam?! – zaskoczyłam
samą siebie stanowczością.
– Zaskoczyłaś go –
odpowiedział cicho, co z kolei wprawiło mnie w osłupienie. Lou go bronił. Do
tej pory był temu wszystkiemu przeciwny. – Harry potrzebuje czasu, żeby to
przetrawić. Bardzo to w niego uderzyło i mogę cię zapewnić, że przegadaliśmy na
ten temat wiele godzin. On nie miał pojęcia co do niego czujesz.
– Jak mógł nie mieć pojęcia?!
– uderzyłam.
– Myślę, że to podejrzewał,
ale nie zdawał sobie sprawy z tego, kim dla ciebie jest. Przewróciłaś mu
wszystko do góry nogami i musi sobie teraz całą sytuację ułożyć na nowo.
– Co ci takiego powiedział, że
nagle zmieniłeś zdanie?
– Nic.
– Aha – odpowiedziałam
urażona.
– Chyba nie spodziewasz się,
że powiem ci o czym z nim rozmawiałem?! Chciałabyś, żebym jemu opowiadał o
naszych rozmowach? – spytał.
– Masz rację przepraszam.
– Jesteś dla niego ważna –
zapewnił.
– Szkoda, że to nie wystarczy…
- odpowiedziałam szeptem i wróciłam do filmu, który nagle wydał mi się
niezwykle interesujący.
– Dla niego to nie jest tylko
zmiana statusu związku, tylko przewartościowanie całego życia i zmiany dotychczasowych
priorytetów – dodał cicho, ale nic mu nie odpowiedziałam, więc znów mnie do
siebie przytulił, a ja splątałam nasze nogi i zatopiłam w jego zapachu.
– Co z Bri? – spytałam, żeby
zmienić temat.
Wzruszył ramionami.
– Nie chce mieszkać w
Londynie.
Pogładziłam go po włosach,
ponieważ wiem co to oznaczało. Lou chciał zamieszkać w Los Angeles. Lou
zaproponował jej wyższe alimenty w zamian za przeprowadzkę tutaj. Jego mama
dopiero co umarła i czuł się odpowiedzialny za całą swoją rodzinę. Wolał zostać
tutaj, przy nich.
– Ona rozumie… – zaczęłam, ale
przerwał mi skinieniem głowy.
– Rozumie. Ale oczekiwałbym od
niej, że rzuci całe swoje życie, żebym ja nie musiał rzucać swojego. To
niesprawiedliwe, gdybym ją oceniał i miał do niej pretensję.
Od tygodnia odrzucała moje
połączenia. Jeździłem pod jej pracę, pod uczelnię, pod dom, ale mnie unikała i
udawała, że nie zauważa.
Louis mówił, że ma znów
złamane serce, że ją po raz kolejny zraniłem. Jestem idiotą i nie będę udawał,
że jest inaczej. Wiedziałem, że będzie trudno ją znów odzyskać, ale nie
spodziewałem się, że otoczy się aż takim murem. Nawet Nick, Alexa, czy Louise
nie chcieli mówić mi gdzie wychodzi wieczorami, ponieważ wiedziałem, że moją
ostatnią szansą jest złapanie jej, gdy będzie lekko wstawiona. Nie powinienem
wykorzystywać nikogo w żaden sposób w stanie upojenia, ale przecież nie
chciałem nic od niej poza szczerą rozmową, którą jej obiecałem.
Nie zniósł bym gdybym nie
dotrzymał po raz kolejny danego jej słowa.
Ale przecież nie mogłem
chodzić po wszystkich imprezach w mieście licząc, że gdzieś na nią wpadnę,
ponieważ nie potrzebowałem nagłówków i kolejnych powodów, dla których mogłaby
być mną rozczarowana. Byłem pewien, że wyciągnęłaby błędne wnioski. Tym
bardziej byłem zaskoczony, gdy wszedłem z Jeffem i Glenne do jednego z klubów i
zobaczyłem przy barze Ellie w towarzystwie Pixie i Alexy.
Dobrze się bawiła z
dziewczynami i po jej rozluźnieniu mogłem poznać, że lekko się już wstawiła.
Wyglądała totalnie uroczo.
Ubrana na czarno w spódnicę na guziki i sweter. Połączyła to z Vansami, torebką
Gucci i ich chuściastą opaską na głowę. Włosy miała spięte na lata 60., ale
dużo robiły okulary zerówki w drucianych oprawkach.
Postanowiłem podejść, żeby się
przywitać i poczuć ją bliżej siebie choć przez chwilę, bo wiedziałem, że w
miejscu publicznym nie może zrobić sceny.
Gdy znalazłem się bliżej
dostrzegłem jej kolczyki w kształcie papierosów. Ironia.
Standardowo przywitałem ją
uściskiem i buziakiem. Poczułem ulgę, gdy znów była w moich ramionach, choć
były to sekundy. Jej zapach wypełnił moje płuca i ciało automatycznie się
rozluźniło i wiedziałem, że nie byłem w tym odosobniony. Lepiej dla nas byłoby,
gdybyśmy byli sobie obojętni, ale nie mogliśmy już zawrócić czasu.
Przywitałem się z Alexą i
Pixie.
– Co tu w ogóle robisz? –
spytała mnie.
– Przyszedłem ze znajomymi –
odpowiedziałem ze stoickim spokojem. Podejrzewała, że zrobiłem to specjalnie,
ale to naprawdę był zbieg okoliczności.
– Yhym… – mruknęła
niedowierzając.
Zaczęło się robić niezręcznie,
więc ulotniłem się tak szybko jak się dało i obserwowałem ją na dystans.
– Więc to jest ta twoja Ellie…
– westchnął Jeff. – Wzięło cię, co?
Wzruszyłem ramionami. Kątem
oka dostrzegłem malujący się na jego ustach uśmiech. Wziął Glenne za rękę i
ruszyli w kierunku parkietu.
Powiodłem za nimi wzrokiem i
dostrzegłem Ellie tańczącą z jakimś mężczyzną. Był dość wysoki i przystojny,
ale nie w jej typie. Nie żebym twierdził, że znam dokładnie jej typ, ale
zdołałem poznać ją na tyle, że nie przejawiał cech, na które Ell zwracała u
facetów uwagę. Mogłem przypuszczać, że robiła to, żeby wzbudzić moją zazdrość.
Czekałem na swój moment i
nadszedł on kilka minut później, gdy wylądowali przy barze.
Podszedłem do nich.
– Cześć, Ellie! – przywitałem
się radośnie.
– Harry? Co ty… – zaczęła, ale
się wciąłem.
– Cześć, jestem Harry. Miło mi
poznać – przedstawiłem się blondynowi, który z nią siedział.
– Em… Matthew – odpowiedział
lekko zbity z tropu.
– To twój nowy znajomy? –
spytałem.
– Może ja już pójdę… – zaproponował
chłopak.
– Nie, nonsens – odpowiedziała
Ellie, trochę wkurzona. – Harry już sobie idzie.
– Mogę dać ci mój numer,
gdybyś chciał wiedzieć co lubi – zaproponowałem, grając zupełnie nie fair.
– Nie, dzięki. Ja już w sumie
muszę wracać do znajomych. Ellie, miło było cię poznać. Do zobaczenia.
Uśmiechnęła się sztucznie i
podniosła rękę na znak pożegnania.
– Czy możesz mi powiedzieć co
ty kurwa odpierdalasz?! – spytała podniesionym głosem.
Chciałem ją złapać za rękę,
ale ją zabrała, więc użyłem siły łapiąc ją za ramię i ciągnąc ze sobą.
Weszliśmy do korytarza
prowadzącego do toalety.
Był pusty.
– Co ty robisz?! Wziąłeś sobie
za punkt honoru, żeby niszczyć moje życie?! – spytała z wyrzutem.
– Ty mi lepiej powiedz, co
robisz?! Mówisz jedno, robisz drugie. Chciałaś, żebym był zazdrosny, bo na
ciebie wpadłem i nie mogłaś uciec, czy na serio tak szybko byś się pocieszyła
kimkolwiek.
– I niby przypadkiem znalazłeś
się w tym miejscu?!
– Uwierz, że chciałem złapać
cię gdziekolwiek, ale nasi znajomi nie chcieli dzielić się ze mną żadnymi
informacjami.
– A dlaczego nagle tak się tym
przejmujesz?! Zniknąłeś.
– Potrzebowałem czasu i dobrze
o tym wiesz, ale obiecałem ci rozmowę i chcę dotrzymać słowa.
– Nie kłopocz się. Nie ma
sensu.
– Co?! Stosujesz się do
kolejnej świetnej rady Louisa? – spytałem.
– Nie. Uczę się od najlepszych. Próbuję zniknąć i uniknąć odpowiedzialności.
– A co? Lou kazał ci dać sobie
spokój i odejść, żeby mnie ukarać? Tylko on mógłby coś tak głupiego wymyślić.
– Przynajmniej cokolwiek wymyśla. I
bez względu na wszystko mogę na niego liczyć. W przeciwieństwie do ciebie –
zarzuciła.
– Ellie, kochanie, na mnie też
możesz zawsze liczyć – odpowiedziałem dużo spokojniej.
Nie chciałem zrzucać na nas
kolejnych bomb. Kłótnią nic nie naprawimy. Tym razem to mi zależało na rozmowie
i spotkaniu, więc powinienem pokazać jej, że do tego dojrzałem.
– Nie mogę, za każdym razem
mówisz jedno, a robisz drugie. A ja jak idiotka ci wierzę, że teraz będzie
inaczej.
– Uwierz mi, proszę, zależy mi
na tobie. To, co od ciebie usłyszałem nie było dla mnie takie proste. Potrzebowałem
czasu. Trochę więcej niż myślałem. Wiedziałaś jak to z mojej strony wygląda od
początku, więc to trochę nie fair, że nagle oczekujesz, że w ciągu ułamka
sekundy obrócę swoje życie o sto osiemdziesiąt stopni.
– Powiedziałam ci to dlatego,
że pytałeś – broniła się. Znów ją raniłem. Widziałam w jej oczach ból
odrzucenia. Nie rozumiałem dlaczego. Przecież nic takiego nie zrobiłem.
Jej wielkie szarobłękitne oczy
czekały wpatrzone w moje na odpowiedź.
– Wiem, Ellie –
odpowiedziałem, żeby przypadkiem nie dolać oliwy do ognia. – Wciąż uczę się… No
wiesz… Staram się zmienić.
Po jej oczach widziałem jak
mięknie. Przysunąłem się do niej bliżej. Jej ciało przyciągało moje. Mowa jej
ciała również była jednoznaczna. Objąłem ją i schyliłem się, żeby musnąć jej
usta, które teraz błagały mnie o to, żeby się połączyć. Przyciskałem ją do
ściany.
Gdy oddała pocałunek,
mimowolnie cicho westchnąłem, a kilka sekund później poczułem jak z trudem się
wycofuje.
Odwróciła twarz, trzymając ja
wciąż blisko mojej szyi.
– Nie powinniśmy – szepnęła,
lekko drżąc.
– Pozwól mi z tobą porozmawiać
w bardziej prywatnym miejscu – poprosiłem, a ona niepewnie skinęła głową.
Złapałem ją za dłoń, splatając
nasze palce i nie robiąc sobie nic z ludzi wokół ruszyłem w kierunku wyjścia,
łapiąc tylko kontakt wzrokowy z Alexą, a potem Jeffem, żeby dać im znać, że
razem wychodzimy.
Spojrzała na nasze dłonie, gdy
doprowadziłem ją do samochodu.
Nieznacznie się uśmiechnąłem i
otworzyłem jej drzwi, a potem sam zająłem miejsce z drugiej strony.
– Możemy jechać do mnie? –
spytałem jej. Skinęła głową. Oboje wiedzieliśmy po co tam jedziemy i jak to się
skończy.
Potrzebowaliśmy siebie i nie
chcieliśmy psuć chwili kolejną głupią kłótnią.
Podałem kierowcy adres i
ruszył spod klubu w wyznaczonym przeze mnie kierunku.
Dzisiejszy dzień był leniwym dniem. Pracowałam z
domu, a potem pojechałam z Alexą i Pixie do kina i w końcu do klubu.
Potrzebowałam trochę rozluźnienia, korzystając z
piątku.
Na zdjęciu macie drobny przedsmak najnowszego
filmiku, który jutro będę publikować.
Miłego dnia!
Wasza Ellie x
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wspaniałe opowiadanie. Poprzednie przeczytałam w dwa dni, a to wzięłam na raz. Masz niesamowicie lekkie pióro i niesamowicie budujesz bohaterów. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział!!!
OdpowiedzUsuń