środa, 6 lipca 2016

24. Believe


Rozdział publikuję dość późno, ale jest to spowodowane tym, że od wtorku do niedzieli byłam na Openerze, więc nie bardzo miałam czas na pisanie. Nie chciałam jednak zawieść, więc publikuję to co napisałam nawet jeśli jest blisko do północy ;)

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i mogę liczyć na komentarze!

***

Obudziłam się, ale nie chciałam otwierać oczu. Chciało mi się płakać. Czułam się fatalnie po wczorajszym wieczorze. Coś się poruszyło. Lekko uniosłam powieki i dojrzałam na krawędzi łóżka Louisa.

Ponownie je zacisnęłam nie chcąc mierzyć się z rzeczywistością, ale musiałam je otworzyć.

– Wstałaś – zauważył.

Musiałam wyglądać strasznie. Wczoraj rozebrałam się i położyłam w pełnym makijażu.

– Pozbierałem twoje rzeczy z podłogi – powiedział.

– Boli mnie głowa – szepnęłam.

– Nie dziwi mnie to – odpowiedział.

Podniosłam się z łóżka, zakrywając się pościelą.

– Widziałem się dzisiaj rano z Harrym – wyjaśnił. – Powinniśmy porozmawiać.

– Pozwól, że najpierw pójdę się umyć – poprosiłam.

– Okej.

Wstałam z łóżka nie krępując się tym, że byłam naga. Prawdopodobnie był to ostatni raz, gdy widział mnie w taki sposób.

Wodził za mną wzrokiem. Podeszłam do szafy i wyciągałam świeżą koszulkę i spodnie dresowe, a potem bieliznę z komody.

Weszłam do łazienki i stanęłam przed lustrem.

Tak jak przewidywałam miałam naturalne smoky eyes. Westchnęłam i zaczęłam dokładnie myć twarz. Nienawidziłam spać w makijażu.

Wzięłam prysznic, ubrałam się, związałam włosy w koczka i wyszłam do Louisa.

– Zjemy śniadanie? – spytałam chcąc przeciągnąć ten moment.

– Przywiozłem ci śniadanie, ale już wystygło.

– To czemu mnie nie obudziłeś? – spytałam.

– Chciałem, żebyś się wyspała.

Spojrzałam na zegarek i uderzyłam się w czoło. Dochodziła druga.

Byłam na siebie zła.

– Odgrzeję w mikrofalówce – zaproponowałam.

Lou uśmiechnął się i ruszył za mną do kuchni.

 

Wstawiłam nasze talerze do zlewu.

– Co mówił Harry? – spytałam zakładając rękę na rękę i stając przodem do niego.

– Martwił się. Mówił, że wyszłaś z klubu zapłakana.

– Mówił dlaczego?

– Tak. Powiedział, że źle zareagowałaś na jego komentarz dotyczący mnie.

Pokiwałam głową, przygryzając policzek.

– Miałem wczoraj zły humor – zaczął się tłumaczyć.

– No dobra, to miejmy to za sobą – poprosiłam.

– Ellie…

– Naprawdę nie chcę tłumaczeń, że jestem dla ciebie jak siostra albo przyjaciółka i dziwnie się z tym czujesz.

– Ale tak jest.

– Zawsze tak jest. Po prostu to powiedz. – Przetarłam dłońmi twarz.

– Myślę, że to co jest teraz między nami nie ma sensu.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem i nic nie odpowiedziałam.

– Powiedz coś – poprosił.

– Chcesz usłyszeć „okej”, czy raczej „też tak uważam”? – spytałam ironicznie.

– Chcę usłyszeć co myślisz.

Ruszyłam w kierunku mojego pokoju, a on poszedł za mną.

– Ja naprawdę nie wiem co myślę. Jest mi przykro i nie rozumiem tego co się dzieje, bo w sumie cały czas się dogadywaliśmy. – Zamknęłam za nami drzwi.

– El, czas który spędziliśmy razem był niesamowity i naprawdę chciałbym myśleć, że będziemy ze sobą, bo dogadujemy się świetnie. Ale chyba nie tylko o to w tym wszystkim chodzi.

– Wcześniej ci to nie przeszkadzało.

– Nie kochamy się, Ellie.

– Być może… – zaczęłam, ale szybko mi przerwał.

– Sama nie wierzysz w to co mówisz. Nawet nie wyobrażasz sobie jak super byłoby, gdybym cię kochał. Gdybyś ty mnie kochała. Uwielbiasz Freddie’ego, nawet potrafisz rozmawiać z Brianą. Chciałbym, żeby moja przyszła żona akceptowała moją sytuację i potrafiła odnaleźć się w niej tak jak ty. Ale nie mogę poświęcić naszej przyjaźni.

– Lou, tak mówi się zawsze.

– Wiem. Ale tym razem naprawdę tak jest. Poza tym między nami jest trzecia osoba i żadne z nas tego nie przeskoczy.

– Ja ani razu… – zaczęłam, wzburzona faktem, że pomyślał, iż mogłabym go zdradzić.

– Wiem, kochanie. Ale widzę jak na niego patrzysz. Widzę jakie emocje w tobie wyzwala. Widzę, co do niego czujesz i nie potrafię tego zignorować.

– Więc to moja wina?

– Nie. To niczyja wina. Ja też… – zaczął, ale przerwał ważąc słowa – Wybacz, ale nie poświęcę przyjaźni, którą z nim odbudowałem, a najwyraźniej on sam nie potrafi zaakceptować tego, że jesteśmy razem. Jeśli będziemy musieli to oboje wybierzemy Harry’ego.

– To dlaczego w ogóle to zaczynałeś?

– Bo miałem nadzieję, że wszystko jakoś się ułoży, ale po wczorajszej przygodzie jestem pewien, że nie.

– Wczoraj, gdy się widzieliśmy już podjąłeś decyzję – zauważyłam.

– Konflikt między nami a Harrym eskaluje już od jakiegoś czasu. A między nami brak uczucia w pewnym momencie przerodzi się we frustrację i stracimy też siebie.

– Kochałeś kogoś kiedyś tak naprawdę?

– Eleanor – przyznał.

Pokiwałam głową i spuściłam wzrok.

– Chcesz, żebym sobie poszedł?

– A ty chcesz iść?

Pokręcił głową.

– Nie – odpowiedziałam cicho. Nie chciałam być teraz sama. – Ja też nie chcę, żebyś szedł.

 

Lekko się uśmiechnąłem i rozluźniłem.

Siedzieliśmy u niej w pokoju. Wzięła gitarę Noelii i pomagała mi w pisaniu piosenki. Podobno jeszcze nigdy nie udało jej się żadnej skończyć, choć mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że miała talent.

– Pośpiewałabym – powiedziała w pewnym momencie. Spojrzałem na nią zaskoczony. Leżała na łóżku patrząc w sufit.

– Czemu przerwałeś? – spytała.

Jeszcze godzinę temu odłożyłbym gitarę i zaczął ją całować. Jej ciało wysyłało sygnały, które inni mogli odebrać za jednoznaczne. Być może właśnie dlatego bez problemu zdobywała mężczyzn. Mogła mieć każdego. Była urocza i wydawała się być totalnie niewinna, ale wystarczyło jedno spojrzenie, żeby wiedzieć, że jest to totalnie złudne. Była inteligentna, cięta, obdarzona wyrafinowanym poczuciem humoru, a do tego pozwalała sobie na nutkę szaleństwa. Musiała jednak dać się poznać i otworzyć.

– Śpiewasz?

– Musimy iść na karaoke. Skopię ci tyłek – odpowiedziała, mrugając, a potem jak gdyby nigdy nic podniosła ręce w górę i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.

Westchnęła.

– Co jest?

– To było najdziwniejsze zerwanie w moim życiu.

– W moim też. Do tego to chyba był mój najkrótszy związek – zauważyłem.

– Mój też – przyznała. – Choć nie jestem długodystansowcem.

Znów westchnęła.

– Położysz się tu ze mną? – spytała mnie.

– Oczywiście. – Bez wahania się zgodziłem, choć może nie powinienem.

Ułożyłem się obok niej na boku, a ona wtuliła się we mnie.

– Będę tęsknić – powiedziała, a na jej czole pojawiła się drobna zmarszczka. Dotknąłem jej czoła, żeby ją wygładzić. Coś ją męczyło.

– Co jest? – spytałem.

– Wybiegłam trochę za bardzo myślami na przód. Ale to nic. Wszystko okej.

 

 

Wyszedłem od niego z domu. Czułem się trochę jak męska dziwka. Już tak dawno nie robiłem nic z facetem i wiem… Zrobił mi tylko laskę i to jak! Ale czułem, że za bardzo się w to wszystko zaangażuje, a nie potrzebowałem kłopotów.

Żeby się przed nimi ustrzec znów podpisałem tę cholerną umowę.

No dobra, to ja mu zapłaciłem, więc…

Nigdy nie rozumiałem dlaczego mam tak duże opory przed tym, żeby otwarcie powiedzieć o sobie, że lubię obie płcie.

Wolałem wiązać się z dziewczynami, bo były kruche i delikatne, ale czasem drobny skok również potrafił sprawić mi przyjemność.

Na rogu ulicy czekała na mnie taksówka.

Wsiadłem do niej i obrałem kurs na mój dom.

Pod bramą stało kilka dziewczyn, więc zgodziłem się zapozować do zdjęcia i podpisać kilka kartek.

– Więc Larry jest prawdziwy? – spytała jedna.

Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co jej chodzi.

– Nie – odpowiedziałem i wszedłem nie oglądając się za nimi na moją posesję.

Bardzo szybko zrozumiałem dlaczego o to pytały. Bowiem u progu drzwi wejściowych siedział Louis palący papierosa. Obok siebie miał reklamówkę z czarnego plastiku.

– Muszę się napić, stary – wyjaśnił.

Skinąłem głową i otworzyłem mu drzwi.

Zgasił papierosa wdeptując go w białoczarny żwirek.

Nic nie powiedziałem i puściłem przodem.

Gdzieś w głębi serca się ucieszyłem, ale nie dałem temu uczuciu sobą zawładnąć.

Pod skórą dobrze wiedziałem o czym chce mi powiedzieć, ale nie wypadało się tym cieszyć.

– Nie jesteśmy już razem – powiedział dokładnie to co przeczuwałem. – Nic nie mów – poprosił, gdy otworzyłem usta, żeby jakoś to skomentować. Cieszył mnie taki obrót sprawy. Nie chciałem nic mówić, ponieważ i tak nie powiedziałbym nic mądrego. – Po prostu muszę z kimś się napić.

Skinąłem głową i poszedłem do kuchni po lód i colę.

Wyciągnął z torby koniak Hennessy i poszliśmy do salonu.

Rozlaliśmy i zaczęliśmy bez słowa pić.

– Wasze zdrowie! – powiedział w pewnym momencie kąśliwie, unosząc przy tym szklankę.

– Och! Zamknij się – poprosiłem.

– Zobaczysz, zanim się obejrzysz znów będziesz jej wsadzał.

– Nie mów tak o niej.

– Nie zrozum mnie źle… Lubię ją…

– To czemu się z nią rozstałeś?

– Skąd wiesz może to ona?!

– Ona by tego nie zrobiła. Za bardzo zależało jej na tym, żeby to wypaliło.

Nic nie odpowiedział.

– Zostajesz na noc? – spytałem po jakimś czasie, gdy trochę się uspokoił, a cisza stała się nie do zniesienia.

– Tak – odpowiedział.

– Ja się zbieram spać – powiedziałem i podniosłem z kanapy.

– Ja jeszcze chwilę posiedzę. – Był tym lekko przybity, ale myślałem że będzie gorzej.

Wydaje mi się, że bardziej był zły na siebie i fakt, że od czasów Eleanor nie powodzi mu się najlepiej uczuciowo.

Rozumiałem go. Sam nie potrafiłem odnaleźć swojego porządku.

– Harry? – zaczepił mnie, gdy już dochodziłem do schodów.

– Tak?

– Ona nigdy nie wybrałaby mnie. Zawsze byłbyś ty. Nie mogłem tego zrobić. Z resztą ja też… Wiesz o tym.

Spojrzałem mu w oczy i bez słowa poszedłem do pokoju.

Czy zależało mi na Ellie? Oczywiście, że tak. Chciałem mieć ją dla siebie i pragnąłem całym sobą, ale nie chciałem jej skrzywdzić, a byłem pewien, że jeśli tylko pozwoliłbym sobie na to, żeby się do niej zbliżyć właśnie tak by się stało.

 

***

 

Dzisiejszy dzień zaczął się źle. Myślałam, że kac mnie zabije. No ale! Dzisiaj przypatrywałam się jak Lou pisze piosenkę. Bardzo mi się to podobało. Mam nadzieję, że kiedyś będziecie mieć okazję ją usłyszeć.

Odnosząc się natomiast do waszych pytań – między mną a Harrym wszystko okej. Przyjaźnimy się. Każdemu zdarzają się kłótnie, czy nieporozumienia, więc byłabym wam wdzięczna za uszanowanie naszej prywatności.

Wiele razy mówiłam wam już jak świetnych ludzi tu poznałam. Jesteśmy trochę jak rodzina i mimo wszystko wszyscy się szanują i kochają!

Życzę dużo miłości!

Buziaki,

Ellie xxx


1 komentarz:

  1. Ogromna szkoda, że El i Lou ie wypaliło, ale poniekąd ma rację, byli ze sobą bo Harry gdzieś ich w to popchnął i to Harremu zależało, aby El się odsunęła bo on bał się ją skrzywdzić, a potem bał się, że El nie jest już tak jego jak kiedyś... Więc mam nadzieję, że teraz, gdy Harry weźmie się znowu za Ellie, to będzie ją traktował inaczej niż do tej pory, że nie będzie patrzył na nią jak na dziurę, w którą można wpakować penisa. Tylko popatrzy na nią jak na kobietę, która mogłaby być u jego boku - wiem, że najpierw chciałam, aby dobrze było między El i Lou, ale skoro tak się to skończyło to muszę patrzeć na to co jest - a co do orientacji Harrego nie powinien się tego bać, to normalne, że można mieć zarówno pociąg do kobiet, jak i do mężczyzn - to nic złego. Więc czekam na następny rozdział z niecierpliwością, miłego dnia xxx

    OdpowiedzUsuń