Rozdział publikuję dość późno, ale jest to spowodowane tym, że od wtorku do niedzieli byłam na Openerze, więc nie bardzo miałam czas na pisanie. Nie chciałam jednak zawieść, więc publikuję to co napisałam nawet jeśli jest blisko do północy ;)
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i mogę liczyć na komentarze!
***
Obudziłam się, ale nie chciałam
otwierać oczu. Chciało mi się płakać. Czułam się fatalnie po wczorajszym
wieczorze. Coś się poruszyło. Lekko uniosłam powieki i dojrzałam na krawędzi
łóżka Louisa.
Ponownie je zacisnęłam nie chcąc
mierzyć się z rzeczywistością, ale musiałam je otworzyć.
– Wstałaś – zauważył.
Musiałam wyglądać strasznie.
Wczoraj rozebrałam się i położyłam w pełnym makijażu.
– Pozbierałem twoje rzeczy z
podłogi – powiedział.
– Boli mnie głowa – szepnęłam.
– Nie dziwi mnie to –
odpowiedział.
Podniosłam się z łóżka,
zakrywając się pościelą.
– Widziałem się dzisiaj rano z
Harrym – wyjaśnił. – Powinniśmy porozmawiać.
– Pozwól, że najpierw pójdę się
umyć – poprosiłam.
– Okej.
Wstałam z łóżka nie krępując się
tym, że byłam naga. Prawdopodobnie był to ostatni raz, gdy widział mnie w taki sposób.
Wodził za mną wzrokiem. Podeszłam
do szafy i wyciągałam świeżą koszulkę i spodnie dresowe, a potem bieliznę z
komody.
Weszłam do łazienki i stanęłam
przed lustrem.
Tak jak przewidywałam miałam
naturalne smoky eyes. Westchnęłam i zaczęłam dokładnie myć twarz. Nienawidziłam
spać w makijażu.
Wzięłam prysznic, ubrałam się,
związałam włosy w koczka i wyszłam do Louisa.
– Zjemy śniadanie? – spytałam
chcąc przeciągnąć ten moment.
– Przywiozłem ci śniadanie, ale
już wystygło.
– To czemu mnie nie obudziłeś? –
spytałam.
– Chciałem, żebyś się wyspała.
Spojrzałam na zegarek i uderzyłam
się w czoło. Dochodziła druga.
Byłam na siebie zła.
– Odgrzeję w mikrofalówce –
zaproponowałam.
Lou uśmiechnął się i ruszył za
mną do kuchni.
Wstawiłam nasze talerze do zlewu.
– Co mówił Harry? – spytałam
zakładając rękę na rękę i stając przodem do niego.
– Martwił się. Mówił, że wyszłaś
z klubu zapłakana.
– Mówił dlaczego?
– Tak. Powiedział, że źle
zareagowałaś na jego komentarz dotyczący mnie.
Pokiwałam głową, przygryzając
policzek.
– Miałem wczoraj zły humor –
zaczął się tłumaczyć.
– No dobra, to miejmy to za sobą
– poprosiłam.
– Ellie…
– Naprawdę nie chcę tłumaczeń, że
jestem dla ciebie jak siostra albo przyjaciółka i dziwnie się z tym czujesz.
– Ale tak jest.
– Zawsze tak jest. Po prostu to
powiedz. – Przetarłam dłońmi twarz.
– Myślę, że to co jest teraz
między nami nie ma sensu.
Pokiwałam głową ze zrozumieniem i
nic nie odpowiedziałam.
– Powiedz coś – poprosił.
– Chcesz usłyszeć „okej”, czy
raczej „też tak uważam”? – spytałam ironicznie.
– Chcę usłyszeć co myślisz.
Ruszyłam w kierunku mojego
pokoju, a on poszedł za mną.
– Ja naprawdę nie wiem co myślę.
Jest mi przykro i nie rozumiem tego co się dzieje, bo w sumie cały czas się
dogadywaliśmy. – Zamknęłam za nami drzwi.
– El, czas który spędziliśmy
razem był niesamowity i naprawdę chciałbym myśleć, że będziemy ze sobą, bo
dogadujemy się świetnie. Ale chyba nie tylko o to w tym wszystkim chodzi.
– Wcześniej ci to nie
przeszkadzało.
– Nie kochamy się, Ellie.
– Być może… – zaczęłam, ale
szybko mi przerwał.
– Sama nie wierzysz w to co
mówisz. Nawet nie wyobrażasz sobie jak super byłoby, gdybym cię kochał. Gdybyś
ty mnie kochała. Uwielbiasz Freddie’ego, nawet potrafisz rozmawiać z Brianą. Chciałbym,
żeby moja przyszła żona akceptowała moją sytuację i potrafiła odnaleźć się w
niej tak jak ty. Ale nie mogę poświęcić naszej przyjaźni.
– Lou, tak mówi się zawsze.
– Wiem. Ale tym razem naprawdę
tak jest. Poza tym między nami jest trzecia osoba i żadne z nas tego nie
przeskoczy.
– Ja ani razu… – zaczęłam,
wzburzona faktem, że pomyślał, iż mogłabym go zdradzić.
– Wiem, kochanie. Ale widzę jak
na niego patrzysz. Widzę jakie emocje w tobie wyzwala. Widzę, co do niego
czujesz i nie potrafię tego zignorować.
– Więc to moja wina?
– Nie. To niczyja wina. Ja też… –
zaczął, ale przerwał ważąc słowa – Wybacz, ale nie poświęcę przyjaźni, którą z
nim odbudowałem, a najwyraźniej on sam nie potrafi zaakceptować tego, że
jesteśmy razem. Jeśli będziemy musieli to oboje wybierzemy Harry’ego.
– To dlaczego w ogóle to
zaczynałeś?
– Bo miałem nadzieję, że wszystko
jakoś się ułoży, ale po wczorajszej przygodzie jestem pewien, że nie.
– Wczoraj, gdy się widzieliśmy
już podjąłeś decyzję – zauważyłam.
– Konflikt między nami a Harrym
eskaluje już od jakiegoś czasu. A między nami brak uczucia w pewnym momencie
przerodzi się we frustrację i stracimy też siebie.
– Kochałeś kogoś kiedyś tak
naprawdę?
– Eleanor – przyznał.
Pokiwałam głową i spuściłam
wzrok.
– Chcesz, żebym sobie poszedł?
– A ty chcesz iść?
Pokręcił głową.
– Nie – odpowiedziałam cicho. Nie
chciałam być teraz sama. – Ja też nie chcę, żebyś szedł.
Lekko się uśmiechnąłem i
rozluźniłem.
Siedzieliśmy u niej w pokoju.
Wzięła gitarę Noelii i pomagała mi w pisaniu piosenki. Podobno jeszcze nigdy
nie udało jej się żadnej skończyć, choć mogę stwierdzić z czystym sumieniem, że
miała talent.
– Pośpiewałabym – powiedziała w
pewnym momencie. Spojrzałem na nią zaskoczony. Leżała na łóżku patrząc w sufit.
– Czemu przerwałeś? – spytała.
Jeszcze godzinę temu odłożyłbym
gitarę i zaczął ją całować. Jej ciało wysyłało sygnały, które inni mogli
odebrać za jednoznaczne. Być może właśnie dlatego bez problemu zdobywała
mężczyzn. Mogła mieć każdego. Była urocza i wydawała się być totalnie niewinna,
ale wystarczyło jedno spojrzenie, żeby wiedzieć, że jest to totalnie złudne.
Była inteligentna, cięta, obdarzona wyrafinowanym poczuciem humoru, a do tego
pozwalała sobie na nutkę szaleństwa. Musiała jednak dać się poznać i otworzyć.
– Śpiewasz?
– Musimy iść na karaoke. Skopię
ci tyłek – odpowiedziała, mrugając, a potem jak gdyby nigdy nic podniosła ręce
w górę i zaczęła przyglądać się swoim paznokciom.
Westchnęła.
– Co jest?
– To było najdziwniejsze zerwanie
w moim życiu.
– W moim też. Do tego to chyba
był mój najkrótszy związek – zauważyłem.
– Mój też – przyznała. – Choć nie
jestem długodystansowcem.
Znów westchnęła.
– Położysz się tu ze mną? –
spytała mnie.
– Oczywiście. – Bez wahania się
zgodziłem, choć może nie powinienem.
Ułożyłem się obok niej na boku, a
ona wtuliła się we mnie.
– Będę tęsknić – powiedziała, a
na jej czole pojawiła się drobna zmarszczka. Dotknąłem jej czoła, żeby ją
wygładzić. Coś ją męczyło.
– Co jest? – spytałem.
– Wybiegłam trochę za bardzo
myślami na przód. Ale to nic. Wszystko okej.
Wyszedłem od niego z domu. Czułem
się trochę jak męska dziwka. Już tak dawno nie robiłem nic z facetem i wiem…
Zrobił mi tylko laskę i to jak! Ale czułem, że za bardzo się w to wszystko
zaangażuje, a nie potrzebowałem kłopotów.
Żeby się przed nimi ustrzec znów
podpisałem tę cholerną umowę.
No dobra, to ja mu zapłaciłem,
więc…
Nigdy nie rozumiałem dlaczego mam
tak duże opory przed tym, żeby otwarcie powiedzieć o sobie, że lubię obie
płcie.
Wolałem wiązać się z
dziewczynami, bo były kruche i delikatne, ale czasem drobny skok również potrafił
sprawić mi przyjemność.
Na rogu ulicy czekała na mnie
taksówka.
Wsiadłem do niej i obrałem kurs
na mój dom.
Pod bramą stało kilka dziewczyn,
więc zgodziłem się zapozować do zdjęcia i podpisać kilka kartek.
– Więc Larry jest prawdziwy? –
spytała jedna.
Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o
co jej chodzi.
– Nie – odpowiedziałem i wszedłem
nie oglądając się za nimi na moją posesję.
Bardzo szybko zrozumiałem
dlaczego o to pytały. Bowiem u progu drzwi wejściowych siedział Louis palący
papierosa. Obok siebie miał reklamówkę z czarnego plastiku.
– Muszę się napić, stary –
wyjaśnił.
Skinąłem głową i otworzyłem mu
drzwi.
Zgasił papierosa wdeptując go w
białoczarny żwirek.
Nic nie powiedziałem i puściłem
przodem.
Gdzieś w głębi serca się
ucieszyłem, ale nie dałem temu uczuciu sobą zawładnąć.
Pod skórą dobrze wiedziałem o
czym chce mi powiedzieć, ale nie wypadało się tym cieszyć.
– Nie jesteśmy już razem –
powiedział dokładnie to co przeczuwałem. – Nic nie mów – poprosił, gdy
otworzyłem usta, żeby jakoś to skomentować. Cieszył mnie taki obrót sprawy. Nie
chciałem nic mówić, ponieważ i tak nie powiedziałbym nic mądrego. – Po prostu
muszę z kimś się napić.
Skinąłem głową i poszedłem do
kuchni po lód i colę.
Wyciągnął z torby koniak Hennessy
i poszliśmy do salonu.
Rozlaliśmy i zaczęliśmy bez słowa
pić.
– Wasze zdrowie! – powiedział w
pewnym momencie kąśliwie, unosząc przy tym szklankę.
– Och! Zamknij się – poprosiłem.
– Zobaczysz, zanim się obejrzysz
znów będziesz jej wsadzał.
– Nie mów tak o niej.
– Nie zrozum mnie źle… Lubię ją…
– To czemu się z nią rozstałeś?
– Skąd wiesz może to ona?!
– Ona by tego nie zrobiła. Za
bardzo zależało jej na tym, żeby to wypaliło.
Nic nie odpowiedział.
– Zostajesz na noc? – spytałem po
jakimś czasie, gdy trochę się uspokoił, a cisza stała się nie do zniesienia.
– Tak – odpowiedział.
– Ja się zbieram spać –
powiedziałem i podniosłem z kanapy.
– Ja jeszcze chwilę posiedzę. –
Był tym lekko przybity, ale myślałem że będzie gorzej.
Wydaje mi się, że bardziej był
zły na siebie i fakt, że od czasów Eleanor nie powodzi mu się najlepiej
uczuciowo.
Rozumiałem go. Sam nie potrafiłem
odnaleźć swojego porządku.
– Harry? – zaczepił mnie, gdy już
dochodziłem do schodów.
– Tak?
– Ona nigdy nie wybrałaby mnie.
Zawsze byłbyś ty. Nie mogłem tego zrobić. Z resztą ja też… Wiesz o tym.
Spojrzałem mu w oczy i bez słowa
poszedłem do pokoju.
Czy zależało mi na Ellie?
Oczywiście, że tak. Chciałem mieć ją dla siebie i pragnąłem całym sobą, ale nie
chciałem jej skrzywdzić, a byłem pewien, że jeśli tylko pozwoliłbym sobie na
to, żeby się do niej zbliżyć właśnie tak by się stało.
***
Dzisiejszy dzień zaczął się źle. Myślałam, że kac mnie zabije. No ale!
Dzisiaj przypatrywałam się jak Lou pisze piosenkę. Bardzo mi się to podobało.
Mam nadzieję, że kiedyś będziecie mieć okazję ją usłyszeć.
Odnosząc się natomiast do waszych pytań – między mną a Harrym wszystko
okej. Przyjaźnimy się. Każdemu zdarzają się kłótnie, czy nieporozumienia, więc
byłabym wam wdzięczna za uszanowanie naszej prywatności.
Wiele razy mówiłam wam już jak świetnych ludzi tu poznałam. Jesteśmy
trochę jak rodzina i mimo wszystko wszyscy się szanują i kochają!
Życzę dużo miłości!
Buziaki,
Ellie xxx
Ogromna szkoda, że El i Lou ie wypaliło, ale poniekąd ma rację, byli ze sobą bo Harry gdzieś ich w to popchnął i to Harremu zależało, aby El się odsunęła bo on bał się ją skrzywdzić, a potem bał się, że El nie jest już tak jego jak kiedyś... Więc mam nadzieję, że teraz, gdy Harry weźmie się znowu za Ellie, to będzie ją traktował inaczej niż do tej pory, że nie będzie patrzył na nią jak na dziurę, w którą można wpakować penisa. Tylko popatrzy na nią jak na kobietę, która mogłaby być u jego boku - wiem, że najpierw chciałam, aby dobrze było między El i Lou, ale skoro tak się to skończyło to muszę patrzeć na to co jest - a co do orientacji Harrego nie powinien się tego bać, to normalne, że można mieć zarówno pociąg do kobiet, jak i do mężczyzn - to nic złego. Więc czekam na następny rozdział z niecierpliwością, miłego dnia xxx
OdpowiedzUsuń