No to zapraszam do czytania :) kolejny odcinek standardowo (tak jak ostatnio za dwa tygodnie i byle do wakacji/końca sesji/pisania pracy licencjackiej, bo później będę mogła wrócić do tygodniowych odstępów.
***
– Kochanie, w co mam się
ubrać? – spytał Lou, wychodząc ze swojej łazienki.
– W co tylko chcesz –
odpowiedziałam, rozbawiona jego pytaniem.
– Ale ty zawsze wyglądasz tak
idealnie. Chciałbym jakoś się dopasować, żebyśmy wyglądali uroczo i żebyś nie
musiała się mnie wstydzić.
– Lou! – powiedziałam, łapiąc
go za rękę i przyciągając do łóżka.
– Niezależnie od tego co
założysz, nie będę się ciebie wstydzić.
– Ale nie będziemy wyglądać
uroczo – dodał, dotykając mojego błękitnego sweterka wywołując mój głośny
śmiech.
– Załóż koszulę – poprosiłam,
celowo się z nim drażniąc. Spojrzał na mnie spode łba. – Więc nie pytaj.
Ubierzesz się na czarno i styknie.
– Uwielbiam cię – odpowiedział
i dał buziaka, a potem ruszył do garderoby.
Gdy chłopak był gotowy,
pomalowałam usta matową, krwisto czerwoną szminką, żeby skontrastować błękit
swetra i torebki oraz granatowej spódnicy, a następnie ruszyliśmy do taksówki,
która czekała na nas pod budynkiem.
Dojechaliśmy do salonu Bleach
jakieś dwadzieścia minut później i weszliśmy do środka trzymając się za ręce.
– Witaj, Ellie! – usłyszałam
krzyk Gemmy.
Przywitałam się z nią mocnym
uściskiem.
– Mam wrażenie jakbym nie
widziała cię z miesiąc – stwierdziła.
– Ja też! Ostatnio tyle się
dzieje!
– No właśnie widzę! Więc wy
dwoje… – wskazała na nas palcem.
Wzruszyłam ramionami, zerkając
sugestywnie w jej stronę.
– Pomyśl sobie, że mamy już
połowę miesiąca… Za niedługo urodziny Freddie’ego. Planujecie coś? – spytała nas.
– Freddie będzie w Los
Angeles, więc pewnie pojadę do niego – odpowiedział za nas Louis. – Oczywiście
z Ellie, jeśli będzie miała ochotę – zreflektował się.
– Hej – przerwał nam Harry,
podchodząc do nas. Długo go nie widziałam. W zasadzie to od wizyty w klubie. Od
tego czasu nie odzywaliśmy się do siebie. Myślałam, że tak jest lepiej. –
Poznajcie Dianę – powiedział wskazując na wysoką dziewczynę, będącą kopią
Kendall Jenner. Miałam wrażenie, że jest od niego o centymetr, czy dwa wyższa.
Było to jak kubeł zimnej wody,
wylany na mnie znienacka. Nie podobało mi się to co czułam i ze względu na Lou
chciałam wyglądać jak najbardziej naturalnie.
Podałam jej dłoń. To samo
zrobił Lou i ku mojemu zdziwieniu również Gemma.
Zamieniliśmy kilka wysilonych
zdań i z jakiegoś powodu odniosłam wrażenie, że brunetka nie ma za dużo do
powiedzenia – i nie chodziło o to, że mogłam być zazdrosna, bo najwyraźniej
widok Harry’ego z inną dziewczyną sprawiał, że miałam ochotę wydrapać jej oczy.
– Nie podoba mi się –
powiedziała cicho Gemma, gdy się oddalili.
– Nie znałyście się wcześniej?
– spytałam jej.
– Poznałyśmy, ale wydaje mi
się, że nie jest zbyt bystra – odpowiedziała zupełnie szczerze.
– To skoro nie jest Lady D. to
czemu Harry się z nią spotyka?! – spytałam i czułam jak Lou napina się przez
moją dociekliwość.
Gemma zaśmiała się z kolei z
mojego porównania dziewczyny do Księżnej Diany.
– Bo dawno z nikim się nie
pokazywał, a pewnie jest dobra w łóżku – skwitował zupełnie szczerze Lou.
– To takie płytkie… Jest mi go
strasznie żal – odpowiedziała Gemma. Westchnęła i wiedziałam, że chciałaby żeby
Harry znalazł sobie w końcu kogoś na poważnie.
Gdy wszyscy przywitali Sophie
głośnym „Sto lat” i atmosfera trochę okrzepła Gregory poprosił wszystkich o
uwagę, a chwilę później z zaplecza wyjechał wielki, brzoskwiniowy i pastelowy
tort z również pastelowo błękitnym napisem „Czy wyjdziesz za mnie?”.
Oczy dziewczyny, która to
zobaczyła zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki.
Odwróciła się, żeby spojrzeć
na swojego chłopaka, a on uklęknął wyciągając w jej kierunku rękę z
pierścionkiem.
Dziewczyna ukryła swoją twarz
w dłoniach i pokiwała głową.
– Tak – jęknęła, a wszyscy
zaczęli klaskać i gwizdać.
Cichutko pisnęłam i wtuliłam
się w mojego chłopaka.
Uśmiechnął się i pocałował
mnie w czubek głowy.
Po torcie, wszyscy rozeszli
się po kątach, rozmawiając ze sobą i pijąc szampana.
Prychnęłam widząc jak Harry
obściskuje się z nową dziewczyną w pomieszczeniu.
Zwróciłam tym uwagę Lou, który
cały czas stał przy mnie.
– Nienawidzę jak ktoś wylizuje
sobie nawzajem gardło w miejscach publicznych – próbowałam wybrnąć z sytuacji,
chociaż nie mijało się to z prawdą.
– Sama pewnie tak robisz –
bronił go Lou.
– Ograniczam do minimum –
zażartowałam, szturchając go w ramię. – W sensie… Wiesz… Jak jesteś w klubie i
lecisz z kimś w ślinę, to spoko, ale jak z kimś jesteś?! No wiesz… My takich
rzeczy nie robimy…
– Może powinniśmy – zaśmiał
się, przyciągając mnie do siebie za tyłek. Lekko go ścisnął i pocałował moje
usta.
– Skończmy rundkę i wracajmy –
zaproponowałam.
– Masz jakiś pomysł na nas? –
spytał.
– Proponuję trochę się
polenić, potem łóżko, popcorn i Netflix i zobaczymy…
– Podoba mi się… – odpowiedział
mi do ucha.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie w
kierunku kanapy, na której siedział Harry ze swoją wybranką. Patrzył mi teraz
prosto w oczy, ale wcale się nie zastanawiając dałam Lou jeszcze jednego
buziaka i odwróciłam się do niego plecami idąc w kierunku Sophie i Lottie.
Razem z nami wróciła Noelia,
która chciała miała dziś wieczorem ważne spotkanie z Justinem w sprawie jakiejś
bardzo prestiżowej sesji fotograficznej.
Przebraliśmy się w coś
wygodnego, a potem Louis położył się na kanapie, ja z kolei zaczęłam
przygotowywać jedzenie na późny obiad.
Gdy wstawiłam jedzenie do
piekarnika na kilka minut poszłam do Lou i położyłam się na nim, ciesząc
zapachem i ciepłem, które mi dawał. Czułam się bezpiecznie i było mi z nim
dobrze. Czułam się winna, że mam przy sobie kogoś tak dobrego, a widok
Harry’ego tak łatwo wyprowadził mnie z równowagi. Lou wsadził dłonie w kieszenie
moich jeansach.
Dziś byłam umówiona z Louise i
Sam na lunch. Założyłam więc kremowy sweter Louisa, zwykłe jeansy, czarny
płaszcz, plecak, ponieważ zakładałam, że pójdziemy potem z Lux na spacer i
adidasy na koturnie. Na makijaż też nie poświęciłam dużo czasu, bo po prostu
byłam zmęczona po ostatniej nocy.
Do restauracji weszłam
spóźniona jakieś dziesięć minut i ku mojemu zaskoczeniu przy stoliku oprócz
Louise z Lux oraz Sam z Sidem siedział również Harry.
Czyli nici z unikania go. To
chyba było po prostu niemożliwe… Szczególnie, gdy tak bardzo tego
potrzebowałam.
– Przepraszam – jęknęłam na
powitanie.
– Nic nie szkodzi, kochana –
odpowiedziała mi Lou.
– Nie ma z tobą Louisa? –
spytał Harry. Wyczułam nutkę złośliwości w jego głosie.
– Nie chciałam go budzić –
odpowiedziałam, ucinając go.
Sam nie wiedziała jak
zareagować, Lou z kolei przygryzła wargi, żeby się nie zaśmiać. Musiała wczoraj
widzieć, że sytuacja pomiędzy nami jest nieco napięta.
A skoro tak, to dlaczego go
zaprosiła?!
– Ellie – powiedziała cicho
Lux.
– Tak Luxie? – dopytałam będąc
wdzięczna losowi za to, że ta mała tu była. Miałam wrażenie, że potrafiła mnie
zjednoczyć z Harrym. Oboje ją uwielbialiśmy.
– A pobawisz się potem ze mną?
Bo Harry obiecał, że tak.
– A w co chcesz się bawić?
– Bo mama powiedziała, że
potem możemy wrócić do domu i chciałam pobawić się lalkami w dom.
– Jeśli mama nie ma nic
przeciwko, to z przyjemnością – odpowiedziałam, a Lux klasnęła w dłonie
podekscytowana tym faktem i spojrzała na Lou.
– Oczywiście, skarbie. Ellie
zawsze jest u nas mile widziana.
Cały posiłek interakcja
pomiędzy mną a chłopakiem była ograniczona do minimum. Oboje rozmawialiśmy
oczywiście z Lou i Sam, jednak nie ze sobą.
Było to naprawdę męczące. Po
posiłku Harry zabrał nas wszystkich do domu Louise, Adama i Lux.
Kilka godzin później
siedziałam z chłopakiem i Luxie na podłodze w jej pokoju śmiejąc się jak
dziecko z lalką w ręce.
Co więcej miałam wrażenie, że
nie tylko śmiałam się jak dziecko. Czułam się jak dziecko. Jakby wszystkie
konflikty i trudne decyzje, które musiałam na co dzień podejmować zniknęły.
Razem z Harrym wymyślaliśmy
coraz to nowe scenariusze zabawy. Skończyliśmy kolorując kolorowanki Lux.
Przerwała nam dopiero Lou,
która weszła, żeby spytać czy jesteśmy głodni.
Spojrzałam na zegarek i
wydałam z siebie dziwny i trudny do zdefiniowania dźwięk, tym samym mocno
rozbawiając Harry’ego, który głośno się zaśmiał, pokazując mnie palcem jak
trzylatek.
– Lou, ja powinnam wracać,
muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy na uczelnię.
– Na pewno nie zostaniesz na
obiad?
– Nie… Serio, muszę szybko się
zbierać.
– Odwieźć cię? – zaoferował
się od razu Harry.
– Spoko – odpowiedziałam
szybciej, niż zdążyłam pomyśleć.
Te kilka godzin uśpiło moją
czujność.
– No to co? To wszystko już
zupełnie oficjalne? – spytał mnie, gdy ruszyliśmy z pod domu Louise.
– Czekałeś specjalnie na
moment aż będziemy sami, żeby trochę się poznęcać?
– Nie. Widziałem po prostu
wasze zdjęcie i pytam, czy to w takim razie oficjalne. Słyszałem, że byliście w
LA.
– Tak, spędziliśmy bardzo
przyjemne kilka dni z dala od wszystkiego.
– Freddie mówi już do ciebie
„mamo”?
– Harry! To był zły pomysł.
Chcę, żebyś się zatrzymał i mnie wysadził.
– Nie wysadzę cię w środku
niczego.
– Więc przestań mówić takie
rzeczy.
– Chcę ci tylko uświadomić, że
takie zdjęcia nie zawsze są dobre.
– Z Louisem nie musiałam
podpisywać żadnych umów… Może po prostu się mnie nie wstydzi.
Dostrzegłam jak zaciska
szczękę i palce na kierownicy, żeby nie wybuchnąć. Miałam trochę satysfakcji z
tego powodu.
Resztę drogi przebyliśmy w
ciszy.
Widziałam jak z każdą minutą
się rozluźnia. Gdy stanęliśmy pod budynkiem, w którym mieszkałam zablokował
zamki.
– Nie wstydzę się ciebie –
powiedział cicho. – Chcę wyłącznie twojego dobra…
– Dlatego zachowujesz się jak…
jak… – zabrakło mi słów.
– Jak kto?! Ellie. Próbujesz
ze mną za wszelką cenę walczyć. Nie o to teraz chodzi. Naprawdę się martwię,
ponieważ wystawiasz się na krytykę naprawdę wielu osób. Niełatwo to przełknąć.
Uwierz mi.
– Myślałam, że dla mojego
dobra chcesz, żebym była z Louisem i żeby nam wyszło. Umowę podpisałeś po to,
żeby zabezpieczyć się, gdybym zaczęła paplać mediom na prawo i lewo co robimy.
Kupiłeś sobie zaufanie.
– Nie chciałaś zapłaty.
– Bo nie chciałam być twoją
dziwką. Chcesz mi powiedzieć coś jeszcze? Czy mogę wyjść…
– Nigdy nie byłaś moją dziwką
– odpowiedział, otwierając samochód.
– Też tak myślałam –
powiedziałam otwierając drzwi. – Okazało się jednak, że zrobiłeś ze mnie
idiotkę i od początku chodziło ci tylko i wyłącznie o to.
– Niby skąd wyciągnęłaś takie
wnioski?!
– Po prostu przeciągnąłeś mnie
trochę dłużej, bo nie okazałam się tak łatwa jak inne. A jak ci się znudziło,
wepchnąłeś mnie w ramiona swojego przyjaciela, wmawiając wszystkim, że to dla
mojego dobra. I teraz zachowujesz się jak pieprzony dupek ilekroć gdzieś na
siebie wpadamy. Ile lasek już przeleciałeś przez te kilka tygodni?! Ile
podpisałeś umów, hm?
Przygryzł wargę, nie
odpowiadając.
– Mówisz, że tak nie jest, a
ja dokładnie tak się czuję – w moich oczach zebrały się łzy, więc szybko wysiadłam.
– Ellie – powiedział, łapiąc
moją dłoń. Próbował mnie zatrzymać. W jego oczach dostrzegłam teraz troskę,
jednak nie chciałam się zwieść.
Zamknęłam oczy, powodując, że
pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Pokręciłam głową, a on mnie puścił,
pozwalając odejść.
„Kurwa mać!” przekląłem w
myślach.
Schowałem twarz w dłoniach i
próbowałem rozmasować czoło.
Ellie już dawno weszła do
mieszkania, a ja wciąż tu stałem, próbując pozbierać myśli.
Naprawdę mi na niej zależało i
chciałem dla niej jak najlepiej, a mimo to wkurzał mnie fakt, że tak dobrze
dogaduje się z Louisem.
Trochę histeryzowała, ale
miała rację. Byłem dla niej dupkiem i na każdym kroku próbowałem udowodnić jej,
że wszystko jest zajebiście.
Wcale tak jednak nie było. Do
wczoraj nie widziałem jej prawie trzy tygodnie. Stęskniłem się i zrobiłem
wszystko co w mojej mocy, żeby pobyć z nią choć chwilę sam na sam, nawet jeśli
oznaczało to kłótnię. Nie miałem pojęcia co mną kierowało.
Nie spodziewałem się, że
usłyszę od niej coś takiego.
Naprawdę musiałem się postarać
i trochę złagodnieć w obejściu z nią.
„D.” wyświetliło się na
ekranie mojego telefonu.
Westchnąłem i odebrałem
połączenie.
*
Cześć!
Jak wam mija dzień?! Dziś mój przyjaciel oświadczył
się mojej przyjaciółce. Wygląda na to, że ślub zbliża się wielkimi krokami!
Tak bardzo się cieszę, szczególnie, że patrząc na tę
dwójkę widzę coś bardzo pięknego. Niesamowicie mocne uczucie i zżycie. Są jak
ogień i woda. Z jednej strony zupełnie inni, z innych środowisk, ale jedno
potrafi poskromić drugie. Idealnie się dopełniają.
Życzę im wiele szczęścia i już wyczekuję
zaproszenia, choć wiem, że będę musiała jeszcze poczekać.
Po przyjęciu spędziłam bardzo przyjemne popołudnie z
moim chłopakiem, a jutro lunch z Louise, Sam i Lux. Już nie mogę się doczekać,
bo tak długo nie miałyśmy okazji ze sobą porozmawiać.
Buziaki,
Wasza Ellie xxx
***
Mam nadzieję, że się podobało i mogę liczyć na wasze opinie :)
Pozdrawiam :*
Wiedziałam, że w końcu pojawi się Harry bo za długo go nie było, to co powiedziała mu Ellie zanim wyszła z auta w dużym stopniu jest prawdą, sam pchał ją w ramiona Lou, więc teraz nie powinien mieć do niej żadnych pretensji, dziewczyna szybko zrozumiała o co mu chodzi i wolała zaangażować się w związek z kimś innym, z kimś komu na niej zależy, dodatkowo Harry poniekąd tego chciał... Jeśli chodzi o krytykę, to przecież to jest oczywiste, że będą gadać, gadali i gadają - do tego trzeba się przyzwyczaić, wiadomo jak zadajesz się z kimś ze świata celebrytów i gwiazd to ta krytyka jest większa i boleśniejsza, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie.. Jak zawsze czekam na nexxta, powodzonka na uczelni xxx
OdpowiedzUsuńGreat ;)
OdpowiedzUsuń