środa, 18 maja 2016

20. 10 000 Emerald Pools


No to zapraszam do czytania :) kolejny odcinek standardowo (tak jak ostatnio za dwa tygodnie i byle do wakacji/końca sesji/pisania pracy licencjackiej, bo później będę mogła wrócić do tygodniowych odstępów.

***

– Kochanie, w co mam się ubrać? – spytał Lou, wychodząc ze swojej łazienki.

– W co tylko chcesz – odpowiedziałam, rozbawiona jego pytaniem.

– Ale ty zawsze wyglądasz tak idealnie. Chciałbym jakoś się dopasować, żebyśmy wyglądali uroczo i żebyś nie musiała się mnie wstydzić.

– Lou! – powiedziałam, łapiąc go za rękę i przyciągając do łóżka.

– Niezależnie od tego co założysz, nie będę się ciebie wstydzić.

– Ale nie będziemy wyglądać uroczo – dodał, dotykając mojego błękitnego sweterka wywołując mój głośny śmiech.

– Załóż koszulę – poprosiłam, celowo się z nim drażniąc. Spojrzał na mnie spode łba. – Więc nie pytaj. Ubierzesz się na czarno i styknie.

– Uwielbiam cię – odpowiedział i dał buziaka, a potem ruszył do garderoby.

Gdy chłopak był gotowy, pomalowałam usta matową, krwisto czerwoną szminką, żeby skontrastować błękit swetra i torebki oraz granatowej spódnicy, a następnie ruszyliśmy do taksówki, która czekała na nas pod budynkiem.

Dojechaliśmy do salonu Bleach jakieś dwadzieścia minut później i weszliśmy do środka trzymając się za ręce.

– Witaj, Ellie! – usłyszałam krzyk Gemmy.

Przywitałam się z nią mocnym uściskiem.

– Mam wrażenie jakbym nie widziała cię z miesiąc – stwierdziła.

– Ja też! Ostatnio tyle się dzieje!

– No właśnie widzę! Więc wy dwoje… – wskazała na nas palcem.

Wzruszyłam ramionami, zerkając sugestywnie w jej stronę.

– Pomyśl sobie, że mamy już połowę miesiąca… Za niedługo urodziny Freddie’ego. Planujecie coś? – spytała nas.

– Freddie będzie w Los Angeles, więc pewnie pojadę do niego – odpowiedział za nas Louis. – Oczywiście z Ellie, jeśli będzie miała ochotę – zreflektował się.

– Hej – przerwał nam Harry, podchodząc do nas. Długo go nie widziałam. W zasadzie to od wizyty w klubie. Od tego czasu nie odzywaliśmy się do siebie. Myślałam, że tak jest lepiej. – Poznajcie Dianę – powiedział wskazując na wysoką dziewczynę, będącą kopią Kendall Jenner. Miałam wrażenie, że jest od niego o centymetr, czy dwa wyższa.

Było to jak kubeł zimnej wody, wylany na mnie znienacka. Nie podobało mi się to co czułam i ze względu na Lou chciałam wyglądać jak najbardziej naturalnie.

Podałam jej dłoń. To samo zrobił Lou i ku mojemu zdziwieniu również Gemma.

Zamieniliśmy kilka wysilonych zdań i z jakiegoś powodu odniosłam wrażenie, że brunetka nie ma za dużo do powiedzenia – i nie chodziło o to, że mogłam być zazdrosna, bo najwyraźniej widok Harry’ego z inną dziewczyną sprawiał, że miałam ochotę wydrapać jej oczy.

– Nie podoba mi się – powiedziała cicho Gemma, gdy się oddalili.

– Nie znałyście się wcześniej? – spytałam jej.

– Poznałyśmy, ale wydaje mi się, że nie jest zbyt bystra – odpowiedziała zupełnie szczerze.

– To skoro nie jest Lady D. to czemu Harry się z nią spotyka?! – spytałam i czułam jak Lou napina się przez moją dociekliwość.

Gemma zaśmiała się z kolei z mojego porównania dziewczyny do Księżnej Diany.

– Bo dawno z nikim się nie pokazywał, a pewnie jest dobra w łóżku – skwitował zupełnie szczerze Lou.

– To takie płytkie… Jest mi go strasznie żal – odpowiedziała Gemma. Westchnęła i wiedziałam, że chciałaby żeby Harry znalazł sobie w końcu kogoś na poważnie.

 

Gdy wszyscy przywitali Sophie głośnym „Sto lat” i atmosfera trochę okrzepła Gregory poprosił wszystkich o uwagę, a chwilę później z zaplecza wyjechał wielki, brzoskwiniowy i pastelowy tort z również pastelowo błękitnym napisem „Czy wyjdziesz za mnie?”.

Oczy dziewczyny, która to zobaczyła zrobiły się wielkie jak pięciozłotówki.

Odwróciła się, żeby spojrzeć na swojego chłopaka, a on uklęknął wyciągając w jej kierunku rękę z pierścionkiem.

Dziewczyna ukryła swoją twarz w dłoniach i pokiwała głową.

– Tak – jęknęła, a wszyscy zaczęli klaskać i gwizdać.

Cichutko pisnęłam i wtuliłam się w mojego chłopaka.

Uśmiechnął się i pocałował mnie w czubek głowy.

Po torcie, wszyscy rozeszli się po kątach, rozmawiając ze sobą i pijąc szampana.

Prychnęłam widząc jak Harry obściskuje się z nową dziewczyną w pomieszczeniu.

Zwróciłam tym uwagę Lou, który cały czas stał przy mnie.

– Nienawidzę jak ktoś wylizuje sobie nawzajem gardło w miejscach publicznych – próbowałam wybrnąć z sytuacji, chociaż nie mijało się to z prawdą.

– Sama pewnie tak robisz – bronił go Lou.

– Ograniczam do minimum – zażartowałam, szturchając go w ramię. – W sensie… Wiesz… Jak jesteś w klubie i lecisz z kimś w ślinę, to spoko, ale jak z kimś jesteś?! No wiesz… My takich rzeczy nie robimy…

– Może powinniśmy – zaśmiał się, przyciągając mnie do siebie za tyłek. Lekko go ścisnął i pocałował moje usta.

– Skończmy rundkę i wracajmy – zaproponowałam.

– Masz jakiś pomysł na nas? – spytał.

– Proponuję trochę się polenić, potem łóżko, popcorn i Netflix i zobaczymy…

– Podoba mi się… – odpowiedział mi do ucha.

Rzuciłam ostatnie spojrzenie w kierunku kanapy, na której siedział Harry ze swoją wybranką. Patrzył mi teraz prosto w oczy, ale wcale się nie zastanawiając dałam Lou jeszcze jednego buziaka i odwróciłam się do niego plecami idąc w kierunku Sophie i Lottie.

 

Razem z nami wróciła Noelia, która chciała miała dziś wieczorem ważne spotkanie z Justinem w sprawie jakiejś bardzo prestiżowej sesji fotograficznej.

Przebraliśmy się w coś wygodnego, a potem Louis położył się na kanapie, ja z kolei zaczęłam przygotowywać jedzenie na późny obiad.

Gdy wstawiłam jedzenie do piekarnika na kilka minut poszłam do Lou i położyłam się na nim, ciesząc zapachem i ciepłem, które mi dawał. Czułam się bezpiecznie i było mi z nim dobrze. Czułam się winna, że mam przy sobie kogoś tak dobrego, a widok Harry’ego tak łatwo wyprowadził mnie z równowagi. Lou wsadził dłonie w kieszenie moich jeansach.

 

Dziś byłam umówiona z Louise i Sam na lunch. Założyłam więc kremowy sweter Louisa, zwykłe jeansy, czarny płaszcz, plecak, ponieważ zakładałam, że pójdziemy potem z Lux na spacer i adidasy na koturnie. Na makijaż też nie poświęciłam dużo czasu, bo po prostu byłam zmęczona po ostatniej nocy.

Do restauracji weszłam spóźniona jakieś dziesięć minut i ku mojemu zaskoczeniu przy stoliku oprócz Louise z Lux oraz Sam z Sidem siedział również Harry.

Czyli nici z unikania go. To chyba było po prostu niemożliwe… Szczególnie, gdy tak bardzo tego potrzebowałam.

– Przepraszam – jęknęłam na powitanie.

– Nic nie szkodzi, kochana – odpowiedziała mi Lou.

– Nie ma z tobą Louisa? – spytał Harry. Wyczułam nutkę złośliwości w jego głosie.

– Nie chciałam go budzić – odpowiedziałam, ucinając go.

Sam nie wiedziała jak zareagować, Lou z kolei przygryzła wargi, żeby się nie zaśmiać. Musiała wczoraj widzieć, że sytuacja pomiędzy nami jest nieco napięta.

A skoro tak, to dlaczego go zaprosiła?!

– Ellie – powiedziała cicho Lux.

– Tak Luxie? – dopytałam będąc wdzięczna losowi za to, że ta mała tu była. Miałam wrażenie, że potrafiła mnie zjednoczyć z Harrym. Oboje ją uwielbialiśmy.

– A pobawisz się potem ze mną? Bo Harry obiecał, że tak.

– A w co chcesz się bawić?

– Bo mama powiedziała, że potem możemy wrócić do domu i chciałam pobawić się lalkami w dom.

– Jeśli mama nie ma nic przeciwko, to z przyjemnością – odpowiedziałam, a Lux klasnęła w dłonie podekscytowana tym faktem i spojrzała na Lou.

– Oczywiście, skarbie. Ellie zawsze jest u nas mile widziana.

Cały posiłek interakcja pomiędzy mną a chłopakiem była ograniczona do minimum. Oboje rozmawialiśmy oczywiście z Lou i Sam, jednak nie ze sobą.

Było to naprawdę męczące. Po posiłku Harry zabrał nas wszystkich do domu Louise, Adama i Lux.

Kilka godzin później siedziałam z chłopakiem i Luxie na podłodze w jej pokoju śmiejąc się jak dziecko z lalką w ręce.

Co więcej miałam wrażenie, że nie tylko śmiałam się jak dziecko. Czułam się jak dziecko. Jakby wszystkie konflikty i trudne decyzje, które musiałam na co dzień podejmować zniknęły.

Razem z Harrym wymyślaliśmy coraz to nowe scenariusze zabawy. Skończyliśmy kolorując kolorowanki Lux.

Przerwała nam dopiero Lou, która weszła, żeby spytać czy jesteśmy głodni.

Spojrzałam na zegarek i wydałam z siebie dziwny i trudny do zdefiniowania dźwięk, tym samym mocno rozbawiając Harry’ego, który głośno się zaśmiał, pokazując mnie palcem jak trzylatek.

– Lou, ja powinnam wracać, muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy na uczelnię.

– Na pewno nie zostaniesz na obiad?

– Nie… Serio, muszę szybko się zbierać.

– Odwieźć cię? – zaoferował się od razu Harry.

– Spoko – odpowiedziałam szybciej, niż zdążyłam pomyśleć.

Te kilka godzin uśpiło moją czujność.

 

– No to co? To wszystko już zupełnie oficjalne? – spytał mnie, gdy ruszyliśmy z pod domu Louise.

– Czekałeś specjalnie na moment aż będziemy sami, żeby trochę się poznęcać?

– Nie. Widziałem po prostu wasze zdjęcie i pytam, czy to w takim razie oficjalne. Słyszałem, że byliście w LA.

– Tak, spędziliśmy bardzo przyjemne kilka dni z dala od wszystkiego.

– Freddie mówi już do ciebie „mamo”?

– Harry! To był zły pomysł. Chcę, żebyś się zatrzymał i mnie wysadził.

– Nie wysadzę cię w środku niczego.

– Więc przestań mówić takie rzeczy.

– Chcę ci tylko uświadomić, że takie zdjęcia nie zawsze są dobre.

– Z Louisem nie musiałam podpisywać żadnych umów… Może po prostu się mnie nie wstydzi.

Dostrzegłam jak zaciska szczękę i palce na kierownicy, żeby nie wybuchnąć. Miałam trochę satysfakcji z tego powodu.

Resztę drogi przebyliśmy w ciszy.

Widziałam jak z każdą minutą się rozluźnia. Gdy stanęliśmy pod budynkiem, w którym mieszkałam zablokował zamki.

– Nie wstydzę się ciebie – powiedział cicho. – Chcę wyłącznie twojego dobra…

– Dlatego zachowujesz się jak… jak… – zabrakło mi słów.

– Jak kto?! Ellie. Próbujesz ze mną za wszelką cenę walczyć. Nie o to teraz chodzi. Naprawdę się martwię, ponieważ wystawiasz się na krytykę naprawdę wielu osób. Niełatwo to przełknąć. Uwierz mi.

– Myślałam, że dla mojego dobra chcesz, żebym była z Louisem i żeby nam wyszło. Umowę podpisałeś po to, żeby zabezpieczyć się, gdybym zaczęła paplać mediom na prawo i lewo co robimy. Kupiłeś sobie zaufanie.

– Nie chciałaś zapłaty.

– Bo nie chciałam być twoją dziwką. Chcesz mi powiedzieć coś jeszcze? Czy mogę wyjść…

– Nigdy nie byłaś moją dziwką – odpowiedział, otwierając samochód.

– Też tak myślałam – powiedziałam otwierając drzwi. – Okazało się jednak, że zrobiłeś ze mnie idiotkę i od początku chodziło ci tylko i wyłącznie o to.

– Niby skąd wyciągnęłaś takie wnioski?!

– Po prostu przeciągnąłeś mnie trochę dłużej, bo nie okazałam się tak łatwa jak inne. A jak ci się znudziło, wepchnąłeś mnie w ramiona swojego przyjaciela, wmawiając wszystkim, że to dla mojego dobra. I teraz zachowujesz się jak pieprzony dupek ilekroć gdzieś na siebie wpadamy. Ile lasek już przeleciałeś przez te kilka tygodni?! Ile podpisałeś umów, hm?

Przygryzł wargę, nie odpowiadając.

– Mówisz, że tak nie jest, a ja dokładnie tak się czuję – w moich oczach zebrały się łzy, więc szybko wysiadłam.

– Ellie – powiedział, łapiąc moją dłoń. Próbował mnie zatrzymać. W jego oczach dostrzegłam teraz troskę, jednak nie chciałam się zwieść.

Zamknęłam oczy, powodując, że pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Pokręciłam głową, a on mnie puścił, pozwalając odejść.

 

„Kurwa mać!” przekląłem w myślach.

Schowałem twarz w dłoniach i próbowałem rozmasować czoło.

Ellie już dawno weszła do mieszkania, a ja wciąż tu stałem, próbując pozbierać myśli.

Naprawdę mi na niej zależało i chciałem dla niej jak najlepiej, a mimo to wkurzał mnie fakt, że tak dobrze dogaduje się z Louisem.

Trochę histeryzowała, ale miała rację. Byłem dla niej dupkiem i na każdym kroku próbowałem udowodnić jej, że wszystko jest zajebiście.

Wcale tak jednak nie było. Do wczoraj nie widziałem jej prawie trzy tygodnie. Stęskniłem się i zrobiłem wszystko co w mojej mocy, żeby pobyć z nią choć chwilę sam na sam, nawet jeśli oznaczało to kłótnię. Nie miałem pojęcia co mną kierowało.

Nie spodziewałem się, że usłyszę od niej coś takiego.

Naprawdę musiałem się postarać i trochę złagodnieć w obejściu z nią.

„D.” wyświetliło się na ekranie mojego telefonu.

Westchnąłem i odebrałem połączenie.

 

*

 

Cześć!

Jak wam mija dzień?! Dziś mój przyjaciel oświadczył się mojej przyjaciółce. Wygląda na to, że ślub zbliża się wielkimi krokami!

Tak bardzo się cieszę, szczególnie, że patrząc na tę dwójkę widzę coś bardzo pięknego. Niesamowicie mocne uczucie i zżycie. Są jak ogień i woda. Z jednej strony zupełnie inni, z innych środowisk, ale jedno potrafi poskromić drugie. Idealnie się dopełniają.

Życzę im wiele szczęścia i już wyczekuję zaproszenia, choć wiem, że będę musiała jeszcze poczekać.

Po przyjęciu spędziłam bardzo przyjemne popołudnie z moim chłopakiem, a jutro lunch z Louise, Sam i Lux. Już nie mogę się doczekać, bo tak długo nie miałyśmy okazji ze sobą porozmawiać.

Buziaki,


Wasza Ellie xxx



***

Mam nadzieję, że się podobało i mogę liczyć na wasze opinie :)
Pozdrawiam :*

2 komentarze:

  1. Wiedziałam, że w końcu pojawi się Harry bo za długo go nie było, to co powiedziała mu Ellie zanim wyszła z auta w dużym stopniu jest prawdą, sam pchał ją w ramiona Lou, więc teraz nie powinien mieć do niej żadnych pretensji, dziewczyna szybko zrozumiała o co mu chodzi i wolała zaangażować się w związek z kimś innym, z kimś komu na niej zależy, dodatkowo Harry poniekąd tego chciał... Jeśli chodzi o krytykę, to przecież to jest oczywiste, że będą gadać, gadali i gadają - do tego trzeba się przyzwyczaić, wiadomo jak zadajesz się z kimś ze świata celebrytów i gwiazd to ta krytyka jest większa i boleśniejsza, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo i przyjemnie.. Jak zawsze czekam na nexxta, powodzonka na uczelni xxx

    OdpowiedzUsuń