środa, 20 kwietnia 2016

18. Jealousy


Otworzyłam gin i zrobiłam drinki dla siebie, Louisa i Grega. Czekaliśmy jeszcze na Sophie, która skończyła pracę i jechała do nas.

Niezaprzeczalnie Greg i Soph o tej porze dnia mieli najlepsze światło w pokoju, więc ostatnią godzinę, spędziłam malując się w ich pokoju. Ponieważ Gregory sam się zbierał na imprezę, a Louis nie mógł zostać sam próbowaliśmy w trójkę wymyślić prezent dla dziewczyny. Miała niedługo urodziny. Greg chciał się jej oświadczyć i chcieliśmy znaleźć najlepszy sposób.

Byłam bardzo zadowolona, że Lou bez trudu dogadywał się z Gregorym i tak bardzo chciał nam pomóc.

Gdy przenieśliśmy się w oczekiwaniu do dużego pokoju, chłopcy zaczęli rozmawiać o piłce nożnej, a ja zrobiłam wcześniej wspomniane drinki i siadłam na kanapie wtulając się w mojego mężczyznę.

Objął mnie ramieniem, a ja bawiłam się zmarszczkami na materiale jego koszulki.

Było mi dobrze. Czułam się bezpiecznie i pewnie. Wiedziałam, że mogę na niego liczyć i niezależnie od tego co będzie się działo będzie przy mnie, nawet jeśli kiedyś tylko jako przyjaciel.

Dłoń Lou bawiła się moimi włosami, wodziła po ramieniu wywołując na nim gęsią skórkę i delikatnie dotykała sprawiając, że odpływałam. Gdyby nie fakt, że chwilę później otworzyły się drzwi wejściowe i pojawiła się w nich wysoka blondynka, jestem pewna, że bym zasnęła.

Spojrzała na nas i się uśmiechnęła.

– Gotowi? – spytała.

Podniosłam się i przeciągnęłam.

– Tak, prawie – odpowiedziałam.

Wyciągnęłam dłoń do Louisa, żeby spleść razem nasze palce.

Poszliśmy we dwójkę na chwilę do mnie do pokoju. Ściągnęłam szorty, które nosiłam w oczekiwaniu na Soph dla wygody, poprawiłam szybko usta szminką z kolekcji dla La Mania z Inglota, którą uwielbiałam ze względu na naturalność i delikatny kolor z lekkim błyskiem.

– Wyglądasz naprawdę seksownie – stwierdził Lou, gdy poprosiłam o zapięcie czarnej asymetrycznej spódnicy z Saint Laurent, w którą wsadzona była cielista jedwabna podkoszulka. Nałożyłam na nogi szpilki w kolorze bluzki z ćwiekami od Valentino i narzuciłam na siebie szare futro. Lou wręczył mi kopertówkę i nałożył kapelusz i mogliśmy ruszyć na miasto.

Przy drzwiach czekała na nas Sophie i Gregory.

 

Z taksówki wysiedliśmy pod domem Louise.

W środku zapewne było już dość sporo ludzi.

– Cześć! – przywitała nas, wpuszczając do środka.

Dałam jej buziaka w policzek, a chwilę później w moich ramionach znajdowała się Lux.

Chwilę później za Lux przybiegł Harry.

– O, cześć – przywitał nas. Dając mi buziaka objął mnie w talii, następnie, uścisnął się z Lou.

– Bardzo dobrze wyglądasz, Ellie – zauważył długowłosy chłopak.

– Dzięki – odpowiedziałam z uśmiechem.

– Ellie, będziesz siedzieć koło mnie? – spytała mnie dziewczynka.

– Oczywiście, jeśli tylko twoja mama się na to zgodzi.

Gdy wszyscy się zebrali siedliśmy do wspólnej kolacji. Zgodnie z prośbami Lux siedziałam obok niej. Lou siadł z Lottie i Tommy’em, po drugiej stronie dziewczynki zaś Harry, który jako jej ojciec chrzestny i jeden z najbliższych przyjaciół Louise siedział obok niej.

– Ellielellie…

– Tak?

– A czy kochasz Louisa?

– Dlaczego pytasz?

Widziałam jak Harry jej się przysłuchuje.

– Bo widziałam, że trzymasz go za rękę, tak jak mama trzyma Adama, a mamusia kocha Adama.

– Bardzo się lubimy z Louisem – wyjaśniłam, szukając odpowiednich słów.

– To trzymasz go za rękę i go nie kochasz? – Harry’ego bardzo to bawiło.

– Wiesz… To jest tak, że na początku musimy się lepiej poznać, żeby wiedzieć czy tylko się lubimy, czy kochamy.

– To dlatego mama nie jest już z tatą? Bo lubili się, ale nie kochali? – spytała, a gdy to usłyszałam spojrzałam przerażona na Harry’ego, szukając pomocy, ale on tylko powstrzymywał się od śmiechu.

– Lux, Louis jest chłopakiem Ellie.

– Chłopakiem?! To już rozumiem.

Osłupiałam. Nigdy bym się nie spodziewała tego po niespełna sześcioletnim dziecku.

– Ellielellie? – zwróciła się do mnie ponownie.

– Tak, Luxie?

Dziewczynka nachyliła się nade mną i przyłożyła rączki do mojego ucha tak, żeby nikt jej nie słyszał.

– Louis jest słodki. Tak słodki jak Harry. Ale im tego nie mów.

– Dobrze, kochana – uśmiechnęłam się.

 

Pod koniec obiadu Lou ogłosiła oficjalnie, że razem z Adamem planują ślub za półtora roku i ma nadzieję, że wszyscy tu zgromadzeni zajmą pierwsze rzędy w kościele, byłam tak szczęśliwa z jej powodu i podziwiałam, że nie będąc już z Tomem potrafi tak dobrze się z nim dogadywać ze względu na Lux.

Po posiłku z kolei rodzice Louise i Sam wzięli pod swoje skrzydła Lux i Sida, a „dorośli” pojechali do jednego z modnych londyńskich klubów.

Mieliśmy wynajętą sekcję VIP. Bawiłam się z Louisem, ciesząc się jego bliskością i obecnością.

Piliśmy kolorowe drinki i czułam jak szumi mi w głowie, więc z radością przyjmowałam fakt, że głównie razem tańczyliśmy.

Po mniej więcej godzinie zostałam porwana przez Louise, Lottie, Sam, Gemma i Sophie.

– Wyglądacie razem totalnie słodko! – powiedziała mi Lou, gdy odeszłyśmy wszystkie na bok.

Standardowo się zawstydziłam, na co zostałam objęta ramieniem przez Lottie.

– Ma rację, siostro – zaśmiała się, wywołując śmiech reszty.

– No dobra! Dziewczyny! Chciałam was poprosić o bardzo ważną rzecz – powiedziała Louise. – Jak wiecie, znana jest już data ślubu i bardzo, ale to bardzo zależy mi na tym, żebyście były moimi druhnami.

– Oczywiście! – zgodziłyśmy się wszystkie na raz i rzuciłyśmy na przyszłą pannę młodą.

 

Tanecznym krokiem wróciłam do Louisa, który razem z Gregiem siedział na kanapie.

Pocałowałam go na przywitanie, a on wręczył mi moje mohito.

– Zmęczyłam się – przyznałam, czując się już w zasadzie trzeźwa. Odwróciłam się w jego stronę i przełożyłam nogi przez jego udo. Teraz mogłam wygodniej oprzeć się o Lou, a przy tym rozmawiać z Gregorym.

– Ja też, kochanie – wyznał. – Będziemy się za niedługo zbierać?

– Tak – zgodziłam się.

Styles znów w swoim żywiole – zaśmiał się Gregory.

Razem z Louisem podnieśliśmy wzrok i dostrzegliśmy Harry’ego, który właśnie całował się podczas tańca z jakąś dziewczyną o figurze modelki. Lekko mnie to zabolało. Jednak przez ostatni czas z Harrym byliśmy dość blisko i było to chyba normalne.

– Oł… – wydobyło się z moich ust, gdy bezceremonialnie zaczął masować jej tyłek. Ja z kolei poczułam się jakby ktoś uderzył mnie w policzek. Nie chciałam tego widzieć i byłam w szoku. Ale jeśli Greg powiedział „znowu” to znaczy, że musi być to dla niego typowe zachowanie. Czy to przed tym wszyscy chcieli mnie chronić?

– Mała, dopijaj drinka i lecimy, bo zaraz tu usnę. Jestem już naprawdę padnięty.

Lou dobrze wiedział co mnie trapi.

– Mogę zabrać się z wami? – spytał Gregory. – Widzę, że Sophie będzie tu do rana, a też wymiękam.

– Jeśli dostaniesz jej zgodę to tak – powiedziałam, odstawiając na stolik pustą szklankę.

Podniosłam się, to samo zrobił Lou. Przy wyjściu ze strefy czekaliśmy na znak od Grega, który dołączył do nas pół minuty później.

 

Louis leżał w moim łóżku, w samych bokserkach, ja jeszcze zbierałam rzeczy, które dzisiaj rozrzuciłam po pokoju, gdy myślałam w co się ubrać.

– El, chodź do mnie – jęknął, odkładając telefon na szafkę.

– Już kończę…

– Jutro to zrobisz. Kochanie, proszę…

Westchnęłam, przewracając przy okazji oczami.

– Dziękuję – szepnął, gdy podeszłam bliżej.

Rozpiął moją spódnicę, a potem ściągnął podkoszulkę. Stałam przed nim tylko w koronkowych majtkach.

– Lubię jak nie zakładasz stanika – powiedział, przyciągając mnie do siebie.

Złożyłam na jego ustach w odpowiedzi pocałunek.

Lou złapał mnie za tyłek i posadził na sobie. Zaczęłam ocierać się o jego przyrodzenie, które od razu stwardniało.

– Ellie… Chcesz? – spytał, choć widziałam po nim, że jedyne o czym w tej chwili marzy to głęboki sen.

– Też jestem zmęczona – odpowiedziałam i mogłam powiedzieć z czystym sumieniem, że mu ulżyło. – Idziemy spać – zarządziłam.

– Okej. Kochanie?

– Tak? – spytałam wyłączając lampkę.

– Pojedziesz ze mną do Los Angeles?

– Kiedy?

– Jutro wieczorem. Wrócilibyśmy po nowym roku. Chciałbym spędzić ten czas z Freddiem i z tobą.

– Dobrze – zgodziłam się bez wahania.

 

*

 

Rano obudziła mnie Ellie. Gdy otworzyłem oczy dostrzegłem, że siedzi pomiędzy moimi nogami.

Schyliła się i wzięła mojego penisa w swoje drobne dłonie, a potem w usta. Westchnąłem cicho i oddałem się przyjemności.

Była zajebista. Była seksowna i gorąca, ale miała też dobre serce. Harry był frajerem, że tak łatwo sobie ją odpuścił i oddał w inne ręce, ale musiałem przyznać, że mi to pasowało.

Byłem przekonany, że przez cały dzisiejszy dzień będę myśleć tylko i wyłącznie o jej ustach wokół mojego penisa.

Pociągnąłem ją w górę i przesunąłem pod siebie.

Całowałem jej szyję i dekolt. Uwielbiałem jej piersi. Były duże i kształtne i poświęcanie im uwagi było czystą przyjemnością.

Jęczała pod wpływem mojego dotyku, a nawet nie zagłębiłem się w jej ciasnej cipce.

– Lou… – westchnęła, gdy powoli w nią wszedłem.

Zacząłem się w niej poruszać. Na początku wolno, żeby przystosowała się do mojego rozmiaru, później coraz szybciej. Wypychała w moim kierunku biodra i doprowadzała do szaleństwa. Chciałem więcej. Chciałem bliżej i mocniej.

Jej ciało zaczęło drżeć pode mną i chwilę później leżeliśmy spełnieni obok siebie.

Pozwoliłem jej dojść do siebie po tej przyjemności, zanim przeszedłem do rzeczy.

– Kotek, pamiętasz, że wyjeżdżamy?

– Tak. Muszę się spakować. O której musimy jechać na lotnisko?

– Musimy wyjechać za jakieś trzy godziny.

– Chcesz mi powiedzieć, że się zmywasz? – spytała, podpierając się na łokciu, żeby mnie widzieć.

– Przyjadę po ciebie.

– Okej – zgodziła się.

Podniosłem się z łóżka i zacząłem się ubierać. Skorzystałem z łazienki i byłem gotów do powrotu do domu.

– Będę tęsknić – powiedziała z uśmiechem. Była to obietnica.

– Ja też, kochanie – odpowidziałem.

 

*

 

Wczorajszy dzień jak sami pewnie zauważyliście był dość leniwy. Spędziłam go z Louisem i Gregorym – moim współlokatorem.

Czekaliśmy na Sophie, która była w pracy i gdy tylko wróciła pojechaliśmy na drobne przyjęcie.

Przyjęcie oczywiście zakończyło się wizytą w klubie, ale nie zabawiłam tam długo.

Dziś lecę do Stanów, już nie mogę się doczekać :)

Życzę wam wszystkim wszystkiego dobrego

Wasza Ellie xxx


Przepraszam wszystkich, że rozdział tak późno się pojawił (w tej chwili jest 23:54, wiec jeszcze się łapię ;) ). Mam teraz na uczelni bardzo dużo pracy, do tego regularna praca i jeszcze promotor pracy licencjackiej goni mnie, żebym mu na bieżąco wszystko pisała i poprawiała, więc niestety kolejny rozdział pojawi się pewnie za dwa tygodnie :(
Uważam, że ten rozdział jest średni i do tego krótki, ponieważ pisany był na szybko. Zależy mi na tym, żeby maksymalnie rozdziały dopracowywać, więc obiecuję, że w tym tygodniu go przeredaguję, natomiast kolejna porcja historii za dwa tygodnie ;) 
Pozdrawiam was wszystkich :*

2 komentarze:

  1. Jak dla mnie był cudny, słodki i trochę pokazania bliskości Lou i Ellie, zgadzam się również z Lou w tym, że Harry zbyt szybko z niej zrezygnował, ale za to możemy patrzeć na relację między nimi jaka jest i to cudowne, Lou jest taki kochany, że zabiera ją do LA, żeby spędzić czas z nią jak i z Freddiem. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, ale będę cierpliwie z niecierpliwością czekać :* życzę Ci powodzenia wytrwałości na uczelni, dasz radę!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy rozdział :) Jestem tu pierwszy raz i jak tylko będę miała chwilę to nadrobię wszystkie rozdziały :)

    Zapraszam serdecznie:
    http://carousel-lottie.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń