Gdy wyszłam z budynku, w
którym Villoid wynajmowało biura, moim oczom ukazał się chłopak w bluzie,
czarnych jeansach i adidasach Gazelle, oparty o srebrny sportowy samochód.
– No ładnie! – powiedziałam
podchodząc i stając między jego nogami, żeby położyć dłoń na jego klatce
piersiowej. Na jego twarzy zakwitł lekki uśmiech. Na nogach miałam botki na
obcasach, więc wystarczyło, że lekko się wyciągnęłam i pocałowałam jego
policzek na przywitanie. – Nowy?
– Był w serwisie, ostatnio jeździłem
nim po torze, starłem opony i lekko przerysowałem.
– No tak – odpowiedziałam
przewracając oczami i odsuwając się nieco od niego.
Poprowadził mnie w kierunku
drzwi pasażera i otworzył je w górę. Poczekał aż siadłam i je zatrzasnął, po
czym zajął miejsce obok mnie. Ja w tym czasie przerzuciłam moją dużą beżową
torbę do tyłu.
Cicho odchrząknął i odpalił
silnik swojego Mercedesa SLS.
Spojrzałam na niego.
– Co robimy? – spytałam.
– Przygotowałem obiad – powiedział
wcale na mnie nie patrząc.
Ruszył.
– Zupełnie sam? –
podekscytowałam się.
Skinął głową, wciąż skupiony
na drodze.
Jechaliśmy chwilę w zupełnej
ciszy. Był tak spięty, że nawet nie włączył radia.
– Lou, coś się dzieje?
– Nie, dlaczego? – spytał,
zerkając na mnie na ułamek sekundy.
Cisza. Znowu.
– Jak było wczoraj? – spytał
udając obojętność.
On naprawdę myślał, że między
mną a Harrym do czegoś doszło…
– Louis! – Podniosłam głos. –
Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?!
Spojrzał na mnie zaskoczony.
– Nie spałam z nim! Nic z nim
nie zrobiłam! Rozmawialiśmy, a potem wrócił do domu.
– Nie wiem o czym mówisz –
udał, ale widziałam jak automatycznie się rozluźnia.
Typowy facet. Mimo że czułam
się urażona, trochę mnie to bawiło.
Włączyłam radio.
– Co? – spytał widząc moje
rozbawienie.
– Nic – odpowiedziałam kręcąc
głową.
Kąciki jego ust również
uniosły się lekko ku górze.
Chwilę później jego dłoń
przeniosła się z drążka skrzyni biegów na moje udo. Przez długość kręgosłupa
przeszedł mnie dreszcz.
Nie spodziewałam się jego reakcji,
ale wydała mi się czymś przyjemnym.
Chwilę później musiał zmienić
znów bieg, a zaraz po tej czynności jego dłoń powędrowała w to samo miejsce.
Teraz nieznacznie poruszał
kciukiem.
Wjechaliśmy na uliczkę
dojazdową, a ja nie mogłam doczekać się, aż się zatrzymamy.
Żeby móc odgonić myśli, od
tego co w tej chwili bardzo mnie zajmowało, zaczęłam przyglądać ludziom na
ulicy, spieszących gdzieś w ten pochmurny dzień – być może uciekających przed
nadchodzącym deszczem.
Samochód stanął.
Zerknęłam w jego kierunku.
Przyglądał mi się. Na jego ustach pojawił się lekki uśmiech, a chwilę później
zaczął się nade mną nachylać. Moje ciało dostosowało się do niego i ruszyłam mu
naprzeciw.
Nasze usta się spotkały, a gdy
to nastąpiło poczułam jego delikatne westchnięcie pomiędzy moje wargi. To
zachęciło mnie, aby pogłębić pocałunek.
Podobał mi się sposób, w który
mnie prowadził, a jego zarost delikatnie drażnił moją skórę.
Oderwał się ode mnie stanowczo
zbyt szybko, żeby połączyć razem nasze czoła.
Dotknął mojego policzka, żeby
musnąć moje wargi po raz ostatni i na dobre się ode mnie odsunąć.
Siedzieliśmy w jego naprawdę ogromnej
kuchni utrzymanej w stylu wiktoriańskim. Wnętrze mnie przytłaczało i nie
potrafiłam się tu odnaleźć. Nie pasowało mi też do chłopaka, ale wyglądało na
to, że zdążył już do wystroju przywyknąć.
Mojej uwadze nie mogło jednak
umknąć to, że Lou przygotował naprawdę dobry posiłek. Może nie było to nic
nazbyt wyszukanego – makaron z sosem, ale chłopak naprawdę się postarał.
Po raz pierwszy nie czuliśmy
się w swoim towarzystwie całkiem swobodnie. Dało się wyczuć, że oboje jesteśmy
lekko poddenerwowani tym co stało się w samochodzie i tym, jakie będzie to za
sobą niosło konsekwencje.
Każdy kęs przeżuwałam
wyjątkowo powoli chcąc przygotować się psychicznie na to co nadchodziło, a on
nie miał mi tego za złe. Gdy opróżnił swój talerz przede mną, spokojnie czekał,
uważnie mi się przyglądając.
Gdy odłożyłam widelec chłopak
wstał i złapał mnie za rękę, prowadząc w miejsce, w którym jeszcze do tej pory
nie byłam.
Zeszliśmy po schodach w dół.
Trzymał mnie blisko siebie w ciemnym korytarzu, będąc przy okazji moimi oczami,
ponieważ nic nie widziałam. Między naszymi ciałami wyczuwałam elektryczność, a zaufanie,
jakim go darzyłam zaskoczyło mnie samą.
Na chwilę się zatrzymał, żeby
skraść mi jeszcze jeden pocałunek. Zapewne dzięki ciemności poczułam między
nami elektryczność. Jego dłonie na mojej talii wysyłały impulsy pomiędzy moje
nogi.
Gdy się ode mnie odsunął,
otworzył drzwi i puścił mnie przodem.
Znaleźliśmy się w obitym
gąbkami pomieszczeniu. Wszystko było wygłuszone do takiego stopnia, że
słyszałam jak przełykam ślinę.
– Chcesz mnie tu zabić? –
zapytałam, żeby trochę się z nim podrażnić.
– Specjalnie wybrałem
najbardziej wygłuszone pomieszczenie – wyjaśnił. – Nikt nie będzie słyszał
twojego krzyku.
– Tak? – odpowiedziałam nieco
mniej pewnie. Ze względu na tę obietnicę zaschło mi w ustach. Oblizałam wargi i
chyba dopiero widząc to, zdał sobie sprawę z dwuznaczności tego co
powiedziałam.
– Witaj w moim małym studio –
powiedział, prowadząc mnie do naprawdę wygodnego obrotowego fotela, stojącego
przed komputerem, konsolą oraz mikserami.
– Łał… – powiedziałam cicho,
delikatnie przesuwając dłonią po sprzęcie.
– Uwielbiam spędzać tu czas,
gdy jestem sam w domu. Chciałem ci puścić jedno nagranie, ponieważ otrzymałem
ostatnio demo i mam bardzo mieszane odczucia co do zespołu.
– Wiesz, że nie jestem
ekspertem w sferze muzycznej i nie wiem czy pomogę? – spytałam unosząc jedną
brew i odwracając się z uśmiechem w jego kierunku.
– Zasięgam porad z kilku
źródeł, którym ufam – wyjaśnił, siadając przy wzmacniaczu.
Nagle nasza rozmowa stała się
znów bardzo naturalna.
Trochę ironizowaliśmy, trochę
robiliśmy sobie na złość, ale wszystko odbywało się według naszych
standardowych niepisanych zasad.
Puścił mi utwory zespołu, nad
którego przyjęciem do własnej wytwórni się zastanawiał.
– Trochę jak Catfish and the
Bottleman – zauważyłam, nagrywając filmik na Snapchat.
– Trochę tak – przyznał i
właśnie w tym dostrzegłam jego niepewność. Oparł się o blat, na którym stał
sprzęt.
– Poszłabym na ich koncert i
jeśli mieliby coś więcej do zaprezentowania? Pewnie nawet kupiłabym płytę. A
gdyby do tego w miarę dobrze wyglądali, to rozłożyłabym nogi – zażartowałam,
odpychając się nogą, żeby obrócić się na krześle wokół własnej osi.
Widziałam jak rozbawiony
przygryza wargę.
Zatrzymał mnie.
– Co?! – spytałam uśmiechnięta
i teraz lekko zawstydzona. Mam nadzieję, że uważał to za urocze.
– Nie wiem co mam z tobą
zrobić – przyznał.
– Co masz na myśli mówiąc „nie
wiem co mam z tobą zrobić”? – przedrzeźniłam go, podnosząc się z krzesła i
stając pomiędzy jego nogami.
– Chcę ciebie, ale ciągle
zastanawiam się na ile mogę sobie pozwolić, żeby cię nie przestraszyć –
przyznał zupełnie szczerze, odgarniając kosmyk moich włosów za ucho.
– Może nie powinieneś się
zastanawiać… - zasugerowałam, a na jego ustach zakwitł szelmowski uśmiech.
Wziął moją twarz w dłoń i
zaczął mnie znów całować, drugą przyciągając do swojego ciała. Zarzuciłam mu
dłonie na kark, a gdy to zrobiłam złapał mnie za tyłek i jednym ruchem
podniósł. Owinęłam nogi wokół jego talii.
Przeniósł mnie kilka kroków
dalej, sadzając na wzmacniaczu.
Jego ręce zaczęły błądzić po
moim ciele.
Opuszki jego dłoni wodziły
teraz pod moją białą bluzką, tworząc na moich plecach gęsią skórkę.
Oderwał się na chwilę, żeby
zsunąć mój cienki płaszcz i rozplątać z szyi chustę.
Oboje daliśmy się porwać
chwili i nie byłam w stanie określić kiedy ściągnął moją bluzkę i biały
koronkowy stanik.
Delikatnymi ruchami pieścił
moje piersi, znajdując prostą drogę ku mojej przyjemności – przy okazji całkiem
mnie zaskakując, nigdy nie zdawałam sobie sprawy, że komuś można tym zrobić aż
tak dobrze.
Oddawałam się jemu i temu co
czułam. Nie wyobrażałam sobie tego teraz przerwać.
Mocniej objęłam go nogami w
pasie, ocierając się celowo o jego nabrzmiałe krocze.
Cicho jęknął i w odpowiedzi
zaczął rozpinać rozporek moich spodni. Przeniosłam ręce z jego karku i pomogłam
mu rozebrać nas do końca.
Powoli chłopak wszedł we mnie,
upewniając się, że moje ciało przyjmie jego rozmiar i dostosuje do jego tempa.
Kilka minut później rozpadałam
się wokół niego na miliardy drobnych kawałeczków, gdy we mnie dochodził.
Zakończyliśmy razem, a gdy obezwładniająca fala pozwoliła mi się poruszyć,
oparłam głowę o jego ramię, nie będąc w stanie się utrzymać w pionie.
Po raz kolejny w dniu
dzisiejszym złapał moją twarz w dłonie i złożył na moich ustach delikatny
pocałunek, w który włożył bardzo dużo uczucia, a następnie wziął mnie na ręce i
zaprowadził do swojej sypialni.
Było już dość późno, więc z
przyjemnością powitałam czystą i miękką pościel, która otuliła moje ciało,
oczywiście wraz z ciałem Louisa.
Lou był tak niesamowicie
uroczy i delikatny, że nie wierzyłam własnym oczom. Nie wiem czy kiedykolwiek
ktoś tak się o mnie troszczył, a w łóżku stawiał moją przyjemność całkowicie
ponad swoją.
Gdy się obudziłem, Ellie leżała
zawinięta w kołdrę, ja z kolei w Ell.
To by wyjaśniło, dlaczego było
mi tak gorąco. Wyglądała teraz zarazem słodko i seksownie.
Udało mi się wyplątać z jej
objęć, przy okazji jej nie budząc. Pocałowałem ją w czoło i poszedłem zrobić
dla nas śniadanie. Zrobiłem jajecznicę. Wiedziałem, że Ellie bardzo lubi od
niej zaczynać dzień.
Żeby jej zaimponować zacząłem
wyciskać też sok pomarańczowy.
Poczułem drobne dłonie na
mojej klatce piersiowej i chwilę później jej ciało przyciskające się do mnie.
– Zrobiłeś śniadanie… – powiedziała
zadowolona, lekko zachrypniętym głosem.
Odwróciłem się i pocałowałem w
usta, a potem przytuliłem.
– Zrobiłem. Dzień dobry,
kochanie – odpowiedziałem dając jej jeszcze jednego buziaka, a potem posadziłem
na blacie. Miała na sobie moją koszulkę, która opinała się na jej biuście,
eksponując jej nabrzmiałe po ostatniej nocy brodawki oraz swoje koronkowe
stringi. Wyglądała zajebiście seksownie.
– Dzień dobry. – Mówiąc to
odgarnęła za ucho moje włosy. Patrzyła na mnie z uśmiechem. Promieniała i
sprawiało mi to ogromną przyjemność. Cieszyłem się z tego co się stało.
Wczoraj oboje byliśmy
niepewni. Baliśmy się. Ja ze względu na Freddie’ego, ona ze względu na relację
z Harrym, o której nie chciała opowiadać i myślę, że jednak wolałem żyć w nieświadomości
na ten temat. Nawet dzisiaj nie mogłem uwolnić od niego myśli. Było tak za
każdym razem, a Ellie nie była pierwszą dziewczyną, którą sobie przekazaliśmy. Tym
razem jednak miało to bardziej poważny wymiar – nie romansu na jedną noc z
fanką, gdy mieliśmy po szesnaście i osiemnaście lat.
Mimo zajebistej nocy, którą
przeżyliśmy razem, gdy Ell już zasnęła długo jej się przyglądałem i
zastanawiałem jak to wszystko będzie dzisiaj wyglądać, ale było warto.
Potrzebowaliśmy od siebie tego samego. Potrzebowaliśmy ciepła i bezpieczeństwa.
Potrzebowaliśmy drugiej osoby, na którą będziemy mogli liczyć i takiej, która
będzie nas wspierać.
Harry miał rację.
Widząc ją dzisiaj koło mnie,
lekko rozczochraną, z lekko rozmazanym makijażem i niezaprzeczalnie seksowną,
stwierdziłem, że jestem szczęściarzem i że będziemy musieli o to co jest między
nami dbać. Ufałem jej, a ona ufała mi, a co najważniejsze? Uwielbiała
Freddie’ego.
Leniuchowałam z Louisem, leżąc
na kanapie i oglądając Chirurgów. Nie wierzyłam, że chłopak nigdy wcześniej nie
widział nawet jednego odcinka.
Obejmował mnie, wodząc dłonią
po czułych partiach mojego ciała.
Stworzyliśmy swoją małą,
niezwykle przyjemną, beztroską bańkę.
W pewnym momencie chłopak mnie
odwrócił i zaczął na mnie napierać tak, żebym znalazła się pod nim.
Chwilę później zadzwonił
telefon.
Oderwał się ode mnie i sięgnął
po mojego iPhone’a.
– Z tej strony chłopak Ellie
Nowak, w czym mogę pomóc? – spytał, wprawiając mnie w osłupienie.
– Jasne, przekażę… Yhym, okej…
Dobra… Do zobaczenia. – rozłączył się.
– Kto to był? – spytałam
podejrzliwie.
– Sophie. Chciała przypomnieć
o dzisiejszej imprezie u Lou – wyjaśnił.
Automatycznie się rozluźniłam.
– Nie powinienem tak się
przedstawiać? – spytał zupełnie poważnie.
– Oczywiście, ze możesz się tak
przedstawiać – odpowiedziałam, dotykając jego policzka.
– Widzę, że masz jakiś
problem.
– Po prostu nie wiedziałam kto
dzwoni i wiesz… Cenię waszą prywatność, a nie mam pewności, czy nie zadzwoni
ktoś przypadkowy.
– Przypadkowy, czyli? – spytał
i widziałam po nim jak próbuje nie dojść do zbyt pochopnych wniosków. Cały czas
z tyłu głowy miał Harry’ego. Musiałam to jakoś zmienić.
– Chodzi mi o waszych fanów.
Nie wiem jak dużą ilością informacji chcesz się dzielić ze wszystkimi.
– Nie wstydzę się ciebie. Nie
chcę cię ukrywać. Nie chcę się ukrywać z tym co jest między nami. Nie chcę
robić z tego sekretu… – zaczął.
– Spokojnie – uciszyłam go,
całując jego usta.
– Chcę być jak każda normalna
para. Chcę z tobą chodzić na randki, spotkania, imprezy, trzymać cię za rękę
przy wszystkich, chcę się tobą chwalić, bo jestem w tej chwili szczęściarzem.
Jego wyznanie bardzo mnie
rozczuliło.
– Uwielbiam cię Lou –
odpowiedziałam, wtulając się w jego ciało.
– Pozwolisz, że ogarnę się i
pojedziemy ogarnąć ciebie? – spytał.
– Chętnie się z tobą umyję, a
potem możemy jechać do mnie, żebym się przebrała i pomalowała.
Spodobał mu się ten pomysł,
więc wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki.
*
Spędziłam dzisiaj cudowny dzień razem z moim
chłopakiem. Tak! Moim chłopakiem. Tak bardzo cieszę się, że jesteśmy razem.
Dzisiaj się nie rozpiszę, ponieważ właśnie
jedziemy do mnie, a później na imprezę, więc mamy trochę napięty grafik.
W ramach bonusu dodaję najbardziej urocze
zdjęcie jakie ostatnio widziałam :)
Miłego wieczora!
Wasza Ellie xxx
*
Mam nadzieję, że u was wszystko okej :)
Mój wyjazd był totalnie niesamowity, a The 1975 ustawiło innym bardzo wysoko poprzeczkę. Oczywiście standardowo spędziłam pod halą cały dzień, żeby móc stać przy barierkach. Stałam po stronie Rossa, ale Matty dużo chodził po scenie, więc nie brakowało mi go ;) a co najważniejsze George (bo, uwielbiam George'a) również był w zasięgu mojego wzroku i baaardzo wyraźnie go widziałam ;p
Zdecydowanie było warto i teraz tylko nie mogę doczekać się Openera i kolejnej trasy po Europie - wtedy muszę zaliczyć więcej koncertów, bo czuję okropny niedosyt po tym jednym!
Oni są idealni do siebie, a to jak Lou nie chce jej przestraszyć, dlatego z niczym się nie spieszy rozczula moje małe serduszko. Ten rozdział jest tak kochany i jest tyle wątków, które czytałam po kilka razy bo są cudowne po prostu. To jeden z moich ulubionych rozdziałów, już nie mogę się doczekać kolejnego więc czekam z niecierpliwością na niego xxx
OdpowiedzUsuńTak piszesz o tych swoich ulubionych zespołach że postanowiłam je sprawdzić a że gust mamy widze chyba podobny... Jestem muzycznym ćpunem ;) rozdział jak zawsze trzyma fason, miałam nosa co do relacji tej trojki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń