poniedziałek, 15 lutego 2016

10. Me & Mr. Jones



Weszłam właśnie do pokoju hotelowego. Byłam całkowicie padnięta.

Rzuciłam dwie wielkie papierowe torby wypełnione ubraniami z pokazów na fotel.

Trzy dni temu przyjechałam z Alexą do Paryża w ramach Fashion Week.

Myślałam, że w czasie londyńskiej części imprezy widziałam wszystko, jednak nauczyłam się, że to było w zasadzie nic w porównaniu do paryskiego rozmachu. Wszystko wyjątkowe, dopracowane do ostatniego szczegółu i wyszukane. Czułam się nieco nieswojo, ale wszędzie wychodziłam wraz z Carą i Alexą, także nie było aż tak źle.

Ku mojemu zaskoczeniu zostałam nawet zapytana kilka razy o to, co mam na sobie.

Poznałam Carine Roitfeld i Emmanuele Alt. Myślałam, że będą swoimi zagorzałymi przeciwniczkami ze względu na to, że jedna zajęła miejsce drugiej jako redaktor naczelna Vogue’a przed kilku laty. Okazało się jednak, że zachowują się wobec siebie z wielką klasą i należnym szacunkiem, a Carine stała się dla mnie pewnego rodzaju wyznacznikiem. Miała ponad sześćdziesiąt lat i wyglądała lepiej niż wiele młodszych od niej o co najmniej dwie dekady kobiet. Chciałam w jej wieku wyglądać jak ona.

Zrzuciłam z syknięciem szpilki So Kate Christiana Laboutina, na ponad dwunastocentymetrowej szpilce bez platformy.

Oznaczało to, że szpilka jest dłuższa niż połowa mojej stopy i ulga, którą poczuła każda z nich przypominała mi o tym, że przez ostatnie kilka godzin biegania miałam prawie łzy z bólu w oczach.

Padłam na łóżko i cicho westchnęłam.

Moja głowa pulsowała od dużej ilości szampana, który za radą Cary miał nieco mnie znieczulić.

Przejechałam dłońmi po śliskiej kapie łóżka.

Mój telefon nagle zadzwonił.

Sięgnęłam po kopertówkę i odebrałam połączenie od Harry’ego na Face Time’ie.

Powitał mnie od razu jego szeroki uśmiech.

– Cześć! – powiedział. – Włącz światło, bo chcę cię widzieć.

– Łoł… To zabrzmiało złowrogo, mam się bać? – zaśmiałam się.

– W tym sensie też lubię cię widzieć, ale nie o to mi akurat chodziło.

– To chyba wyjątek.

– Możliwe – przyznał, a ja wychyliłam się, żeby zapalić lampkę.

– Uuu… Four Season – odgadł nazwę hotelu, w którym się zatrzymałam z Alexą, po wystroju, gdy wokół mnie nieco się rozjaśniło.

– Nie mój wybór – odpowiedziałam, obejmując wzrokiem przestrzeń, która mnie przytłaczała.

– Wiem, mała. Cieszę się, że udało mi się ciebie złapać.

– Czy coś się wydarzyło? – spytałam.

– Nie. Po prostu się martwiłem, bo nie dawałaś znaku życia, a wiem, że pewnie czujesz się przygnieciona tym wszystkim.

– Tak, przyniosłam tylko dzisiaj ubrania za jakieś osiemdziesiąt tysięcy dolarów.

– Balmain? – zaśmiał się.

– Też. To z jednej strony przyjemne, ale z drugiej… Czuję się dziwnie. Bo od zawsze się tym wszystkim interesowałam, ale raczej stroną artystyczną i związaną z funkcjonowaniem marek, a nie tego wszystkiego dookoła i chyba nie spodziewałam się, że to naprawdę wygląda tak jak się wydaje.

– Niedługo przywykniesz.

– Zobaczymy. Na razie czuję się obco.

– Ale masz Alexę i widziałem, że całkiem dobrze dogadujesz się z Carą.

– To prawda. Dzisiaj poznałam też dzięki niej Kendall – powiedziałam i dosłownie na ułamek sekundy zrzedła mu mina. – Jest okej, tylko Cara powiedziała jej, że utrzymuję z tobą kontakt i od tego momentu była dość chłodna.

Zawstydziłam go.

– Przepraszam, jestem uszczypliwa.

– Okres, czy tęsknota za domem? – spytał, trochę żeby mi dopiec, ale wyczuwałam również w jego głosie troskę. Poza tym byłam w szoku, że doszedł do takiego wniosku.

– To drugie. Tak myślę. Okres mi się skończył. Chociaż chciałabym cię przytulić… – przyznałam, trochę za bardzo się odkrywając. – Więc chyba jeszcze nie do końca ustabilizowały się moje hormony – dodałam, bojąc się jego odrzucenia.

– Mogę do ciebie przyjechać. – Usłyszałam i wprawiło mnie to w osłupienie.

– Jak to przyjechać?

– Normalnie. Samolotem. To znaczy… Technicznie polecieć, jeśli o to ci chodzi.

– Jak ktoś to zobaczy to będzie źle.

– Wiem… – westchnął. – To mogę ci towarzyszyć dopóki nie zaśniesz – zaproponował.

– No dobrze – odpowiedziałam, automatycznie się uśmiechając.

Był tak kochany i uroczy, że brakowało słów, żeby to opisać.

Jak na zawołanie ziewnęłam.

Wstałam więc i poszłam razem z telefonem do łazienki.

Harry był zmuszony do oglądania tego jak zmywam makijaż i przebieram się w rozciągniętą koszulkę. Przy okazji rzucił kilka komentarzy nie na miejscu, dotyczących mojego ciała, żeby mnie zirytować.

Wróciłam do łóżka i odkryłam kapę.

– Masz może laptopa? – spytał nagle.

– Tak.

– Masz na nim Face Time’a?

– Tak – odpowiedziałam ponownie.

– To super! Przełączamy się – zadecydował.

– Po co?

– Żebym mógł cię widzieć jak już ręka ci uschnie od trzymania telefonu – wyjaśnił.

Miał rację. To było bez sensu, żeby gadać przez telefon jak mogliśmy postawić koło siebie laptopy.

Włączyłam więc mojego macbooka i położyłam się na boku, stawiając go tak, żeby widzieć twarz Harry’ego. Jego loki spływały po ramionach. Bardzo chciałam ich dotknąć.

– Zaśpiewasz mi coś? – spytałam go.

– Nie przeginaj.

– To chociaż coś przeczytaj – poprosiłam.

– Mogę na żywo. Nie będę robił z siebie idioty do ekranu.

– Jesteś głupi.

– Nie tylko ja. – Uśmiechnął się. – Jesteś padnięta. Śpij – rozkazał.

Pokazałam mu język.

– Dobranoc.

– Dobranoc, kochana… – odpowiedział i odłożył swój komputer obok siebie.

Pisał coś w grubym notesie oprawionym w brązową skórę.

– Co robisz? – spytałam ciekawa.

– Piszę w dzienniku.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem i więcej już nic nie mówiłam.

Kilka chwil później odpłynęłam.

 

Wcześnie rano zostałam zerwana z łóżka przez Alexę.

Jutro miałyśmy wyjeżdżać, więc korzystając z czasu wolnego chciała pokazać mi tak dużo miasta jak zdoła.

Wjechałyśmy więc na wieżę Eiffela, obejrzałyśmy masę urokliwych uliczek, przeszłyśmy się obok Luwru, koło którego wypiłyśmy kawę w typowo francuskiej kawiarni, a pod wieczór wróciłyśmy w okolice hotelu, żeby przejść się wokół pól elizejskich.

– Carine była wczoraj tobą zachwycona – powiedziała mi, gdy siedziałyśmy na ławce przed hotelem paląc papierosa. – Z resztą wszyscy są – dodała, wprawiając mnie w zakłopotanie. – Może poza Kendall i Marthą, ale to przez Stylesa.

– Dla ciebie i Cary nie są chłodne.

– Ale w tobie widzą zagrożenie, my się z nim znamy dłużej niż one.

– Ale między nami nic nie ma…

– Mów co chcesz, możemy udawać, że to prawda. Nie mam nic do tego.

– Ale…

– Już powiedziałam, chodź, powinnyśmy się pakować.

Pokiwałam głową ruszyłam za nią do budynku, gasząc przy wejściu papierosa w popielniczce.

 

 

Ellie zasnęła. Wyglądała uroczo, a ja czułem się jak podglądacz, przyglądając się co jakiś czas jej twarzy. Coś sprawiało, że nie miałem siły zamknąć laptopa i trochę mnie to niepokoiło. Po zaledwie kilku spotkaniach byłem do niej mocno przywiązany. Myślę, że w innych okolicznościach mógłbym spróbować z nią być, ale wiedziałem, że gdybym mógł ją mieć dla siebie byłoby jak zawsze. Zmiana zdania, unik i zranienie kolejnej osoby, na której mi zależało. Nie potrafiłem funkcjonować w związkach i wolałem ją przed tym uchronić.

– Harry! – usłyszałem, a chwilę później w pokoju pojawił się Louis. – Kto to? – spytał.

– Moja znajoma – odpowiedziałem.

– Dlatego podglądasz ją jak śpi?

– Nie podglądam. Rozmawialiśmy i zasnęła.

– Okej, a teraz tylko upewniasz się, że nikt jej nie zaatakuje przez sen, tak? – Jak zwykle musiał wbić mi szpilę.

– To nie tak. Przedstawię ci ją. Myślę, że się dogadacie… – odpowiedziałem, zamykając laptopa.

– Ona też lubi robić ci na złość?

Uśmiechnąłem się w odpowiedzi.

– Rozumiem – zaśmiał się. – Urocza… Zdobyta, czy zdobywana?

– Kiedy naprawią ci łazienkę? – dopytałem, żeby dał mi spokój.

– Jutro już mnie nie ma. Obiecuję. – Przyłożył jedną dłoń do serca, drugą podniósł i wyszedł z mojego pokoju.

Zadzwonił mój telefon.

Myślałem, że może Ellie się obudziła, ale okazało się, że to Kendall. Długo zastanawiałem się, czy powinienem odebrać, ale nie chciałem wyjść na dupka.

– Halo? – spytałem.

– Poznałam dzisiaj twoją nową zabawkę – usłyszałem.

– O czym mówisz? – Udałem, że nie wiem o co chodzi.

– Ellie.

– To nie jest moja zabawka. Po prostu znajoma… – sprostowałem.

– Dobra, Harry. Nie oszukujmy się. Oboje wiemy o co chodzi, nawet jeśli nie chcesz tego przyznać.

– I w jakiej sprawie dzwonisz? – spytałem lekko poirytowany tym, że robi mi wyrzuty.

– Auć! – zaśmiała się. – Zawiało chłodem. Chciałam powiedzieć, że wydaje się być okej. Wiesz… Musiałam być trochę niemiła, bo jesteś moim byłym facetem. Pewnie się już poskarżyła. A jak nie, to to zrobi.

– To wszystko? – zaskoczyła mnie pozytywnie. Myślałem, że zadzwoniła ponarzekać, pożalić się i powiedzieć, że El i ja jesteśmy beznadziejni.

– Uważaj na nią. Wydaje się być bardzo krucha, niewinna i niedoświadczona w tym wszystkim co ją otacza.

– Moim zdaniem radzi sobie bardzo dobrze.

– Oczywiście, że tak. Ma Alexę i Carę, więc jest bezpieczna, ale jeśli coś robicie to musisz być dla niej oparciem. Jeśli z jakiegoś powodu we dwójkę wypłyniecie do prasy, to będzie gorąco i bardzo nienawistnie wobec niej. Musisz być wtedy przy niej.

– Kendall…

– Mówię poważnie. Myślę, że może być tym czego potrzebujesz.

– Przecież mówiłaś, że byłaś dla niej niemiła, więc wątpię, żebyś zdążyła ją poznać.

– Długo rozmawiałyśmy zanim Cara powiedziała mi, że się znacie i potem ciągnęłam Carę odpowiednio mocno za język.

– No tak. Dzięki Kendall… – powiedziałem cicho. Cieszyłem się, że odebrałem. Dawno nie gadaliśmy ze sobą tak neutralnie.

– Mówię poważnie, uważaj na nią, może cię potrzebować. Dobranoc, Harry.

– Dobranoc – odpowiedziałem odkładając telefon na bok, żeby okryć się szczelniej kołdrą.

 

 

Następnego ranka, a w zasadzie południa Louisa zgodnie z obietnicą już nie było.

Zrobiłem sobie szybkie śniadanie, zebrałem się i pojechałem na kilka umówionych wcześniej spotkań. Potem do studia i wieczorem do Nicka. Wypiliśmy butelkę Hennessy i postanowiłem zostać u niego na noc, ponieważ rano miałem do załatwienia jedną bardzo ważną kwestię.

 

 

Z trudem udało mi się wtargać dwie walizki na poddasze. Wczoraj z Alexą kupiłyśmy mi dodatkową walizkę na ubrania. Alexa była na to przygotowana, ja nie sądziłam, że będę w ogóle mogła tego potrzebować.

Byłam totalnie zgrzana i z ulgą wepchnęłam je do apartamentu, nie kłopocząc się nawet, żeby zanieść je do pokoju.

Dałam tylko buziaka Sophie, która krzątała się w kuchni i przybiłam piątkę Gregowi.

– Jak się udał wyjazd? – spytała.

– Było super. Ale jestem naprawdę zmęczona…

– To idź spać. Przyda ci się dużo snu – stwierdził Greg.

– Soph, mam coś nawet dla ciebie.

– Serio?! – podekscytowała się.

– Tak. Tylko trochę odpocznę i stwierdzę, że mam chęci znów patrzeć na walizki i ich zawartość… – wyjaśniłam, wywołując ich śmiech.

– Branoc… – powiedziałam cichutko i otworzyłam drzwi do swojego pokoju.

Gdy znalazłam się w środku podskoczyłam i tylko ostatkiem samokontroli nie krzyknęłam.

Oparty o ramę łóżka stał Harry, trzymając w dłoni telefon.

– Co tu robisz?! – spytałam zaskoczona jego widokiem.

– Chciałaś mnie przytulić, więc jestem – odpowiedział z krzywym uśmiechem na ustach, wyciągając dłonie w moim kierunku.

– Harry! Tak bardzo mnie przestraszyłeś! – upomniałam go, ale podeszłam i zatopiłam się w jego ramionach. Automatycznie się rozluźniłam, a chłopak zaczął bawić się moimi włosami.

– Harry? – szepnęłam.

– Tak?

– Jestem bardzo zmęczona.

– Dobrze, słońce…

Pocałował czubek mojej głowy i poprowadził mnie w kierunku łóżka.

Ściągnął mi przez głowę moją ulubioną czarną bluzę Kenzo z okiem, posadził na krawędzi łóżka i ściągnął białe tenisówki na grubej podeszwie, całując przy tym mój brzuch. Później pozbył się podartych na kolanach jeansów. Był przy tym bardzo delikatny, a jego dotyk przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Pocałował moją stopę, patrząc mi w oczy, a potem wewnętrzną stronę mojego uda. Siedziałam teraz przed nim tylko w bieliźnie i czułam się piękna. Nie wiem jak on to robił, ale za każdym razem, gdy byłam przy nim, czułam się jakby czcił moje ciało. Najdrobniejsze gesty z jego strony potrafiły sprawić mi większą przyjemność niż kogokolwiek przed nim. Podniósł mnie, odkrył łóżko i ułożył delikatnie na poduszce.

Chwilę później położył się obok mnie w samych bokserkach.

Przyciągnął mnie do siebie i bawił włosami. Było mi ciepło i przyjemnie, a jego zapach dodatkowo mnie uspokajał.

Zaczęłam wodzić dłońmi po jego tatuażach na klatce piersiowej.

Spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął.

Złapałam z nim kontakt wzrokowy i wyciągnęłam się, żeby sięgnąć jego ust. Musnęłam je, a on pogłębił pocałunek.

– To co robimy jest dziwne… – stwierdziłam cicho, wtulając się w jego tors, gdy się od siebie oderwaliśmy.

– Wiem – odpowiedział. – Czujesz się z tym źle? – spytał.

– Nie – szepnęłam i chwilę później odpłynęłam.


  *


Witajcie! Wiem, że przez kilka dni nie dawałam znaku życia na blogu, ale było to związane z moim pobytem w Paryżu. Byłam strasznie zabiegana i z tych kilku dni tak naprawdę na zwiedzanie miałam jeden dzień, który razem z Alexą chciałam wykorzystać do maksimum. Polecam wszystkim wizytę w tym miejscu. Jest magiczne! Nawet jeśli nigdy nie czułam potrzeby, żeby tam się wybrać.

Udało mi się też zdobyć kilka nowych rzeczy po pokazach i kilka rzeczy w Vintage Shopach. Więc na pewno będę się nimi chwalić w najbliższych dniach.

Idę się ogarnąć po wyjeździe, więc życzę wam wszystkiego dobrego.

 

Ellie x




***

Mam nadzieję, że się podobało :)
Liczę na komentarze, do kolejnego rozdziału w dniu 24.02 :) po tym dniu częstotliwość wraca do normy - taką przynajmniej mam nadzieję (co tydzień w środy)

Życzę udanego tygodnia! :*

5 komentarzy:

  1. Oni są tacy uroczy! Zachowują się jak typowa para, choć oficjalnie nią nie są...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle wszytsko jest cudowne!!!
    Mam nadzieje, ze Harry nie narobi jakiś kłopotów i nie skrzywdzi Ellie. Chociaż to dopiero początek tej historii, wiec jeszcze wiele sie pewnie wydarzy.
    Chciałam jeszcze dodać, ze bardzo podoba mi to, ze na końcu dodajesz takie wpisy z bloga Ellie.
    Czekam na kolejne rozdziały :)
    Życzę dużo weny!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://gifted-lonely-girl.blogspot.com/ Zapraszam na pierwszy rozdział

      Usuń
  3. Oni są idealni dla Siebie, strasznie pozytywnie zaskoczyła mnie Kendall, że gdy zadzwoniła to nie robiła jakiś głupich awantur, ani komentarzy, a bardzo wsparła Ellie jak i Harremu dała radę to mi się podoba! Mam nadzieję, że wyjdą kiedyś/wreszcie z tej dziwnej relacji i kiedy obiegnie ich związek cały świat to Harry będzie wsparciem dla Ellie jak i inni pomogą jej w tym wszystkim. Liczę na to, że nic się nie zepsuje i będzie tylko lepiej, lepiej i jeszcze lepiej, czekam jak zawsze na następny rozdział xxx

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialne! Tylko to wszystko pier... no wiecie, jak prasa sie dowie. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń