Gdy
się obudziłam Harry’ego już koło mnie nie było, a za oknem zdążyło zrobić się
już ciemno. Trochę zaspana weszłam do kuchni wiedziona bardzo przyjemnym
zapachem.
– No, kochana! Styles chyba zupełnie stracił
dla ciebie głowę – powiedziała Sophie, mieszając coś na patelni.
– Wątpię. Po prostu się przyjaźnimy.
– Dlatego tu na ciebie czekał?
Wzruszyłam
ramionami, a chwilę później zmarszczyłam brwi.
– Dlaczego nie powiedziałaś mi, że siedzi u
mnie w pokoju?! Prawie dostałam zawału.
– Stwierdziłam, że pewnie chciał ci zrobić
niespodziankę. Jesteś głodna?
– Umieram z głodu… Co robisz?
– Spaghetti orkiszowe z sosem napoli.
– Idealnie!
– Za chwilę przyjdzie Noelia i Greg.
– To super! Może Noe też będzie chciała
jakieś ciuchy.
– Na pewno chcesz się nimi dzielić?
– Części z nich nie założę, bo nie zmieszczą
mi się cycki, albo spodnie, które są zdecydowanie za długie i źle leżą.
– To wybierałaś takie, które źle leżą?
– Jeśli wybierałam to te, które mi się
podobają, ale nie mogłam ich przymierzyć, a na przykład z Givenchy, Saint
Laurent i Balmain dostałam prawie wszystkie elementy ubioru, część musiałam
nadać pocztą i czekam również na paczkę od Balenciagi, Diora i Louis Vuitton.
Poza tym w zasadzie z każdego pokazu coś przyniosłam.
– Serio? Łał! – zachwyciła się.
– To dziwne.
– Nie, mi by się podobało. Może powinnam się
przebranżowić – zaśmiała się.
– Boję się, że mi coś strzeli do głowy –
powiedziałam zupełnie poważnie.
– Nie powinnaś się martwić, masz nas. Jak
będzie trzeba to strzelimy ci w twarz, żebyś się ogarnęła – odpowiedziała,
wywołując na mojej twarzy szeroki uśmiech. – Ale jestem mega w szoku, że
dostałaś tak dużo rzeczy.
– Givenchy, bo kręcą się wokół Alexy, Saint
Laurent, bo na lunchu bardzo dobrze gadało mi się z ich dyrektorem kreatywnym,
a Balmain, bo miałam opisać co mi się podoba, a co nie, ponieważ przygotowuję
recenzję kolekcji dla ELLE UK i uważam, że kolekcja była naprawdę dobra, więc w
zasadzie dostałam wszystko co oceniłam pozytywnie no i parę butów oraz pasek, które
uznałam za totalnie zbędne, żebym mogła się przekonać, że się mylę.
– Chodź, pomożesz mi przenieść wszystkie
rzeczy do sypialni i pokażę ci z czego muszę zrezygnować.
– Aaa!
– pisnęła. – Super!
Spędziliśmy
bardzo przyjemny wieczór we czworo i skończyliśmy słuchając starych płyt na adapterze. Otrzymałam zdjęcie na Snapchacie od Alexy z pytaniem, czy
wszystko w porządku. Odpowiedziałam jej wysyłając filmik zaciemnionego pokoju z
winem na stoliku i naszej czwórki grającej w UNO.
Chwilę
później kolejne zdjęcie, na którym uśmiechał się do mnie Harry z podniesionym w
górę kciukiem.
Po
kolejnych pięciu sekundach otrzymałam od Alexy SMSa.
Przepraszam! Idiota zabrał mi telefon.
Wszystko okej?
Od
razu odpisałam:
Tak, o to właśnie pytał. Odpoczywamy, zaraz
kładziemy się spać.
Harry pyta, czy może jutro cię zabrać na
lunch. Zapytała znów Alexa.
Tak, ale o 13 muszę być na uczelni, a po
południu jestem umówiona z Louise.
Mój
telefon ponownie zawibrował. Sophie próbowała ukryć uśmiech.
– To
tylko Alexa – odpowiedziałam na jej niemy zarzut.
– Widzę…
– zaśmiała się.
Spojrzałam
na ekran. Harry. Prawie warknęłam na głos z niemocy. Był wszędzie i nie mogłam
się od niego uwolnić…
– Serio,
pisałam z Alexą – broniłam się.
Harry
napisał, że będzie po mnie punkt jedenasta i nie przyjmuje sprzeciwu.
Obudziłam
się z bólem głowy i wiedziałam, że nie będzie to dobry dzień. Wzięłam szybki
prysznic, związałam włosy z niedbałego koka, a następnie nałożyłam podkład,
trochę różu i maskary i na koniec pomalowałam na czerwono usta. Był to lekko
brudnawy kolor, może odrobinę winny i wybrałam go jakiś czas temu ze względu na
luźny sweter – golf, który chciałam założyć. Do tego dobrałam białe rurki,
ramoneskę, czarne Converse’y na grubej podeszwie i kopertówkę, którą miałam ze
sobą podczas pierwszego spotkania z Alexą.
Stwierdziłam,
że może skoro wstałam „lewą nogą” uda mi się zrównoważyć to szczęśliwą torebką.
Wiedziałam,
że to zabobon, ale za każdym razem, gdy gdzieś szłam i nie byłam czegoś pewna –
właśnie ta torebka przynosiła mi szczęście.
Zgodnie
z planem Harry czekał na mnie dokładnie o jedenastej pod wejściem do budynku w
swoim Range Roverze.
– Cześć – powiedział, gdy zamknęłam za sobą
drzwi i dał mi buziaka w policzek.
– Jak będziesz kiedyś ten samochód
sprzedawać, chętnie go od ciebie kupię – zażartowałam, gdy ruszył spod budynku
i widziałam jak na jego twarzy pojawia się niekontrolowany zadziorny uśmiech
świadczący o tym, że znalazł ciętą ripostę, ale wahał się, czy może sobie na
nią pozwolić.
– Harry! – pisnęłam.
– Jeszcze nic nie powiedziałem! – bronił się.
– Ale chciałeś…
– Tego jeszcze nie jestem pewien.
– No dawaj – zachęciłam go.
– Nie wiem czy stać cię na samochód po Harrym
Stylesie. – Zdecydował się, za co oberwał ode mnie w ramię.
– Jesteś idiotą, wiesz?
– Sama chciałaś to usłyszeć. Błagałaś!
– Nawet nie poprosiłam… Mylnie odczytujesz
komunikaty.
– Chyba ty!
– Pieprz się Harry Stylesie.
– Chyba z tobą – zaśmiał się i znów oberwał
ode mnie w ramię. – Będę mieć siniaka.
– Zasłużyłeś sobie. Gdzie jedziemy? –
spytałam zmieniając temat.
– Zjemy brunch razem z Louisem w Holborn Dining Room and Delicatessen.
– Za drogo.
– Za późno, Lou już na nas czeka. Poza tym i
tak za ciebie zapłacę.
– Harry, nie możesz zawsze i za wszystko
płacić to nie jest okej.
– To bardzo okej. Jestem facetem i świadczy
to o moim dobrym wychowaniu. Kobieta nie płaci w mojej obecności.
– Nie jesteś feministą, czy coś? – spytałam
przewracając oczami.
– Jestem. Uważam, że kobiety powinny jeździć
samochodami i na rowerze. Że mogą pokazywać tyle ciała ile zechcą i że nie
powinno się ich oceniać przez pryzmaty i powinny mieć taki sam dostęp do
edukacji i rozwoju, nie powinny być dyskryminowane ze względu na płeć i
zarabiać tyle co mężczyźni. Ale jeśli chodzi o kwestie przepuszczania w
drzwiach, odprowadzania pod dom, płacenia za posiłek, czy zakupy? Jestem
tradycjonalistą.
– No proszę twoja najdłuższa wypowiedź od
kiedy się znamy.
– Musiałaś mocno zaleźć mi za skórę.
– Zgadzam się z tobą, jest jeden problem. Nie
możesz płacić ZAWSZE. Źle się z tym czuję. Zwłaszcza, że zawsze wybierasz
miejsca, gdzie woda kosztuje tyle, co whiskey w przeciętnym barze.
– Mogę ci udowodnić, że się mylisz.
– Och! Jestem w stanie w to uwierzyć. Kwestia
tego co dla kogo jest „przeciętne”.
Zaparkowaliśmy.
– Ellie! – powiedział podniesionym głosem.
Był lekko wkurzony. – Ustalmy sobie jedną kwestię, okej? Nigdy nikogo nie
błagałem o to co mam. Jak każdy dzieciak miałem marzenia o byciu piosenkarzem i
poszedłem do durnego programu. Potem wszystko działo się samo i jestem
wdzięczny losowi, że finansowo już nigdy nie będę musiał martwić się o swoją
przyszłość bez względu na to co się wydarzy. I NIENAWIDZĘ, gdy ktoś ze mną się
próbuje kłócić o pieniądze. A jeszcze bardziej, gdy ktoś insynuuje, że uważam,
że jestem lepszy, bo mam kasę. Myślałem, że to zrozumiesz.
Miałam
łzy w oczach. Nie była to jakaś traumatyczna kłótnia, ale po raz pierwszy
widziałam go w takim stanie i wcale mi się to nie podobało. Bałam się go.
Zawsze opanowany Harry zniknął.
– Więc skoro uważasz, że nie chodzi o
pieniądze i o wyższość, to nie zabieraj mnie za każdym razem do coraz bardziej
odjechanej knajpy, bo źle się z tym czuję – odpowiedziałam, nieco zrozpaczonym
głosem.
Spojrzał
mi w oczy i jego twarz się nieco wygładziła. Musiał zauważyć, że mnie przeraża,
bo wrócił do typowego dla siebie stanu.
– Proszę, Ellie zrozum, że chcę dać innym to
co mogę najlepszego.
– Rozumiem to, Harry. Problem polega na tym,
że się tego boję. Kurewsko się boję, bo to co się ostatnio dzieje jest szalone.
Nie jestem do tego przyzwyczajona i nie wiem co się wydarzy. Nie chcę do tego
przywykać.
– Okej, możemy się umówić, że następnym razem
zrobisz zakupy, przyjedziesz do mnie i ugotujesz dla nas kolację, a ja będę ci
pomagał – powiedział, żeby zakończyć naszą nieprzyjemną wymianę zdań,
zakładając kosmyk moich włosów za ucho – i trochę rozpraszał – dodał, łapiąc
mój podbródek, żeby złożyć na moich wargach pocałunek – a potem – spojrzał mi w
oczy – gdy ją zjemy i będziesz zmęczona zabiorę cię do sypialni i dam ci tyle
orgazmów, ile twoje ciało będzie w stanie znieść. Będziesz dochodziła raz za
razem, do momentu, w którym będziesz mnie błagać o to, żebym przestał.
Mój
oddech zwolnił, a w dolnych partiach mojego ciała zrobiło się nagle gorąco.
– Może tak być? – spytał, oczekując
odpowiedzi, mimo że była ona oczywista.
Wciąż
szukając w sobie głosu, niepewnie pokiwałam głową.
– Cudownie. Chodźmy więc, bo Louis musi się
niecierpliwić – zarządził wypuszczając moją twarz i wysiadł z samochodu.
Wciąż
lekko oszołomiona otworzyłam drzwi, a gdy nacisnęłam na klamkę Harry już
czekał, żeby pomóc mi wysiąść.
– Jesteś taka malutka – powiedział
rozbawiony.
– To ty jesteś niewymiarowy – szczeknęłam,
wywołując jego śmiech. Po nerwowej atmosferze kilka minut temu, która miała
między nami miejsce nie było już śladu.
Objął
mnie ramieniem i ruszyliśmy w kierunku restauracji.
– Powinieneś się tak afiszować między ludźmi?
– spytałam go, mając na myśli publiczne obejmowanie i sceny czułości w
samochodzie, które również ktoś mógł zauważyć.
– Szczerze? Mam to gdzieś, w końcu idziemy spotkać
się z Louisem.
– Ach, no tak. Brunch z Larrym – pisnęłam,
sztucznie podekscytowana.
– Przeszkadza ci to, że nie będziesz w blasku
fleszy?
Szturchnęłam
go w odpowiedzi, a potem weszliśmy do restauracji przez obrotowe drzwi.
Harry
prowadził mnie przodem do stolika, przy którym siedział już chłopak w
rozczochranych włosach i T-Shircie z nadrukiem Vansa.
Widząc
nas podniósł się i podszedł bliżej.
– Louis – przedstawił się, wyciągając do mnie
dłoń.
– Ellie – odpowiedziałam, lekko rozbawiona
zachowaniem Harry’ego, który westchnął i siadł przy stoliku.
– Zrobiłem coś źle, prawda? – zapytał mnie
blondyn, gdy zajmowaliśmy miejsce.
– To nic takiego.
– Ty też znasz te wszystkie zasady, tak?
– Nie powiem ci, czy wszystkie, bo jest ich
bardzo dużo – uśmiechnęłam się serdecznie – ale to skrzywienie, które wyniosłam
z domu, więc się nie przejmuj.
– Ja nigdy się w tym wszystkim nie łapałem.
Jakie to ma znaczenie.
– Takie, że dama niekoniecznie może chcieć…
Kopnęłam
Harry’ego pod stołem i zamilknął.
– On jest straszny. Wszystkich tym swoim
wyszukanym zachowaniem irytuje.
– Uważaj, bo zaraz się obrazi, stąpamy
dzisiaj po cienkiej linii.
– Ja tu jestem! – upomniał nas, lekko
urażony.
– Ellie, uwielbiam cię! – krzyknął Lou.
Ellie
zniknęła właśnie za drzwiami restauracji i w oknach widzieliśmy jak odpala
papierosa i zmierza w kierunku uczelni.
– Musisz ją naprawdę lubić, skoro tolerujesz
fakt, że pali.
– Nie czułem od niej nigdy za bardzo
papierosów.
– Zajebista – powiedział Louis.
– Och, wiem… – westchnąłem.
– Ma zajebiste cycki i nogi. Mogłaby mieć
odrobinę większy tyłek, ale…
– Ma wszystko na miejscu – przyznałem.
– I charakterek.
– Muszę ją jakoś utemperować.
– Bierzesz się za nią?
– Nie będziemy razem, jeśli o tym mówisz…
– To szkoda. Bo ładnie razem wyglądacie.
– Wiesz, może gdyby nie fakt, że ruszamy w
kolejną trasę… Ale to nie ma sensu. Wiesz jak to się skończy. Powiem jej, że ją
kocham i mi przejdzie. – Wzruszyłem ramionami. To było brutalne ale szczere. –
Nie zasługuje na to.
– Dlatego tylko ją pieprzysz – zgadł.
Uśmiechnąłem
się w odpowiedzi.
– Ugh! Ja pierdolę, Harry! Jak ty chcesz
znaleźć laskę czy faceta, którym zaufasz i którzy będą mogli zaufać tobie,
skoro zawsze podpierasz się tymi durnymi umowami.
– Nie są durne. Są całkiem sensowne pod
wieloma względami. Poza tym, to nie ma wpływu na zaufanie tylko na komfort i
bezpieczeństwo. Nawet jeśli komuś nie ufam, czuję się bezpiecznie…
– Ale jeśli komuś ufasz to też czujesz się
bezpiecznie i komfortowo – przerwał mi. – To substytut. Nie możesz komuś
zaufać, więc dajesz mu umowę do podpisania i bach! Kupiłeś zaufanie, bo druga
osoba ma związane ręce.
Tu
akurat nie mogłem się z nim nie zgodzić, ale nie chciałem dawać mu tej
satysfakcji na głos.
– Mam wrażenie, że jej akurat ufam. Bez
względu na cokolwiek – zmieniłem więc kierunek rozmowy.
– To prawda. Wydajesz się przy niej być
naprawdę swobodny.
*
Cześć!
Dzisiejszy dzień nie rozpoczął się dobrze, po
wczorajszym powrocie z Fashion Weeku w Paryżu wypiłam trochę za dużo wina ze
współlokatorami i obudziłam się z potwornym bólem głowy. Jednak z dwójką
znajomych udaliśmy się na brunch, dzięki któremu odżyłam. Po tym posiłku
zajęcia minęły mi szybko jak pstryknięcie palcami, a potem poszłam z moją
ukochaną Louise i jej córką Lux do parku na piknik. Puszczałyśmy latawce i karmiłyśmy
kaczki, następnie udałyśmy się na spacer po centrum.
Pogoda była tak ładna jak na Londyn, że
wszystko wydawało się jeszcze bardziej kolorowe i jeszcze bardziej tętniące
życiem!
Usłyszałam też od Louise jedną tajemnicę,
której nie mogę wam na razie zdradzić, ale zapewniam was, że bardzo wam się
spodoba!
Wiem, to irytuje. Też bym się zdenerwowała,
gdyby ktoś zaczął o czymś takim mówić, ale nie chciał powiedzieć o co chodzi.
Odpowiem, że naprawdę warto czekać.
Miłego dnia!
Wasza Ell X
*
Bardzo bardzo dziękuję za komentarze :*
Jestem już w Polsce i czuję się jakbym cofnęła się o co najmniej pół pory roku. W Mediolanie było tak ładnie i ciepło...
No ale... Nic z tym nie zrobimy zostaje nam czekać.
Mam nadzieję, że dacie znać co sądzicie o dalszym kawałeczku historii :)
Na początku powiem, że strasznie się cieszę, że wróciłaś do nas cała i zdrowa i mam nadzieję, że porządnie wypoczęłaś :) a co do rozdziału, jak zawsze boski, zaczynam mieć sprzeczne uczucia co do postaci Harr'ego, ale na razie za dużo nie piszę, bo mogę się mylić. Z Lou zgadzam się w 100% co mówi na temat tej umowy Harr'ego i innych jego bzdur, które pozwalają mu kontrolować życie nie tylko swoje, ale po części również innych. Ellie ma również rację, że Harry powinien zabierać swoich bliskich nie tylko do takich strasznie drogich miejsc, ale również do miejsc, do których chodzą ludzie, którzy nie mają na swoim koncie samych milionów. Jest tak wiele spraw, które mi się nie podobają, ale poniekąd właśnie to lubię, że po każdym rozdziale siedzę i myślę nad pewnymi sprawami, to mi się podoba. Podsumowując rozdział megaaa, jak zawsze czekam na kolejny xxx
OdpowiedzUsuńJak zawsze rozdział cudowny!!! Mam nadzieje, ze Harry weźmie sobie słowa Lou do serca i je mocno przemyśli. Mam wrażenie (albo nadzieje), ze Ellie i Lou beda bardzo dobrymi przyjaciółmi.
OdpowiedzUsuńCzekam na kojeny rodzial
Życzę dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu :)
P.S. Mam nadzieje, ze uda mi sie dodać rozdział u mnie za kilka dni, wiec zapraszam juz niedługo.
http://gifted-lonely-girl.blogspot.com/ nowy rozdział :) zapraszam i życzę miłego czytania.
UsuńJak zawsze stanełaś na wysokości zadania :) już nie pamietam kiedy blog rozbawił mnie na tyle żebym śmiała sie w tablet. Pozdrawiam i życze jak najwiecej weny.
OdpowiedzUsuń