środa, 20 stycznia 2016

7. Young Folks



Pierwsze dni na uczelni minęły szybciej niż mogłam się spodziewać.

Poznałam kilka osób, które były w porządku.

Po raz pierwszy w życiu każdy wykładowca był wyjątkową osobistością.

Na uczelni czułam się jak w bajce.

Gdy wyszłam z zajęć mój telefon zadzwonił.

Lou.

– Cześć, Słońce. Właśnie napisała do mnie Alexa i powiedziała, że Harry wypytywał ją o szczegóły waszej znajomości – poinformowała od razu, gdy tylko przyłożyłam telefon do ucha.

– Alexę?!

– Tak. Nie wiedziałam, że dostałaś pracę! Gratuluję! Chodźmy gdzieś po południu.

– Mogę podejść do salonu?

– Jesteś po zajęciach?

– Tak i się nudzę.

– To wpadaj, tylko proszę uważaj na Harry’ego. On lubi wykorzystywać sytuacje.

 

Gdy dotarłam do salonu, na kanapie siedziała siostra mojego ostatniego prześladowcy.

Poznałyśmy się. Była niesamowicie miła. Na sercu automatycznie zrobiło mi się lżej. Musiało to być coś genetycznego.

Czekała na Lou, która kończyła z inną klientką.

 

Podczas, gdy Gemma miała już wybrany kolor i Lou szykowała się do nałożenia farby na jej włosy, do salonu wszedł Harry.

Wszystkie kobiety w salonie odwróciły wzrok w jego stronę. Był bardzo przystojny, wyróżniały go długie włosy, które dawały mu nieco niegrzecznego wyglądu.

Oprócz tego otaczała go niezwykła aura, której nie potrafiłam nazwać.

Gdy wchodził do pomieszczenia nie było szansy na to, żeby nie spojrzeć w jego kierunku.

Kojarzył się zdecydowanie z niegrzecznym rock’n’rollowym chłopakiem, który ma wszystkie zasady gdzieś. Był kimś o kogo zainteresowanie chciałeś walczyć.

Rzucił „dzień dobry”, przywitał się buziakiem z osobami, które znał – dodatkowo bardzo mocno ściskając Lou, podał Gemmie jakąś torbę, a potem podszedł do kanapy, na której siedziałam i rozsiadł się zajmując swoimi rozłożonymi nogami część mojego miejsca.

Westchnęłam lekko się przesuwając w kierunku wolnej przestrzeni.

– Witaj – powiedział z uśmiechem.

– Witaj – odpowiedziałam odpowiadając tym samym.

Zaskoczyłam go brakiem oporu z mojej strony.

– Zły humor? – spytał.

– Nie tak bardzo.

– Ale za dobry też nie jest, co? – dopytywał.

Przyznałam nieśmiałym skinieniem głowy rację chłopakowi.

– Chcesz mi powiedzieć co się stało? – Był bardzo delikatny w obejściu.

– Tęsknię za domem, rodzicami, przyjaciółmi i psem – wyjaśniłam cicho.

– Znam to uczucie zbyt dobrze.

– Domyślam się…

– To co? Może zechciałabyś się ze mną przejść? Znam jedno miejsce, gdzie poprawi ci się trochę nastrój.

Wzruszyłam ramionami, co odczytał jako zgodę.

– Lou, wrócimy za jakąś godzinę, okej? – krzyknął do kobiety, która siedziała przy Gemmie.

Odwróciła się i uważnie zmierzyła mnie wzrokiem, żeby sprawdzić, czy nie musi mnie ratować, ale pokręciłam nieznacznie głową w taki sposób, żeby tylko ona to dostrzegła.

Wyszliśmy na nieco pochmurną ulicę.

W sumie wyglądaliśmy dość podobnie. Czarne botki, obcisłe jeansy i luźna koszula.

Harry miał na sobie również ramoneskę, o którą nigdy wcześniej bym go nie podejrzewała, jednak dzięki temu wyglądał jeszcze lepiej.

– Gdzie idziemy? – spytałam.

– Do miejsca, gdzie przychodzę, gdy jestem zły, albo smutny, albo coś nie idzie po mojej myśli.

– Zaczynam się bać.

– Możesz mi ufać – powiedział rozbawiony. Chciał, żeby zabrzmiało to jak żart, ale wiedziałam, że jest w tym trochę prawdy.

Chłopak zatrzymał taksówkę na ulicy i wpuścił mnie do środka jako pierwszą, po czym zajął miejsce obok.

Powiedział coś do kierowcy, ale niezbyt zwróciłam na to uwagę.

– O czym myślisz? – spytał.

Odwróciłam twarz w jego kierunku i pożałowałam tego, ponieważ zatopiłam się w jego zielonych oczach.

– Emm… To nic takiego – wydukałam totalnie rozproszona.

Złapał moją dłoń.

Zerknęłam w tym kierunku i wróciłam do jego oczu.

– Boisz się mnie? – spytał, zbijając mnie jeszcze bardziej z tropu.

Czy on myślał, że ja się go naprawdę boję? Czy myślał, że moje zagubienie, nieogarnięcie i nieśmiałość w jego obecności to strach?

– Nie… – odpowiedziałam cicho.

– Mam wrażenie, że ostatnio jak się widzieliśmy i dzisiaj zachowujesz się zupełnie inaczej niż podczas naszego pierwszego spotkania i rozmów przez telefon.

– Miałam być taka jaka jestem naprawdę – zarzuciłam mu. – Zaczęliśmy przecież od nowa i miałam przestać być niemiła – uściśliłam, gdy widziałam, że nie do końca rozumie o co mi chodzi.

– To znaczy, że jesteś przerażona na co dzień?

– Nie. To znaczy, że działa tak na mnie twoja obecność. Jesteś strasznie… – zawahałam się, nie potrafiąc znaleźć odpowiedniego słowa. – Przytłaczający i wszechogarniający.

– Doprawdy?!

– Tak – odpowiedziałam, a na jego twarzy zakwitł serdeczny uśmiech.

– Nie jest to moją intencją.

– Wiem o tym – przyznałam. Siedząc w nim w lekko zaciemnionej małej przestrzeni, wyczuwałam napięcie między nami. Zastanawiałam się, czy on też je czuje. Gdy puścił moją dłoń elektryczność między naszymi ciałami jeszcze się pogłębiła.

Miałam wielką ochotę go dotknąć, żeby zmniejszyć napięcie, ale nie mogłam tego zrobić. Nie wypadało.

 

Wyjście z taksówki przyjęłam z wielką ulgą, gdy chłodne letnie londyńskie powietrze uderzyło w moją twarz, otrzeźwiając mój umysł.

Staliśmy na opustoszałej, brudnej ulicy przed małą piekarnią.

Harry otworzył przede mną drzwi, a w pomieszczeniu położył dłoń na moich plecach.

Wnętrze było małe i bardzo przytulne. Nad kasą wisiał cennik ciastek, ciast, pieczywa, kanapek i ciepłych napojów.

– Witaj, Harry! – Usłyszałam głos jakiejś starszej kobiety i chwilę później ukazała się postać starszej pani w siwych włosach spiętych w koka, który został przykry siatką. Była niska, ale puszysta i sprawiała bardzo miłe wrażenie. Zapewne dzięki dużym okularom w grubych oprawkach i mocno widocznym rumieńcom na policzkach.

– Witaj, Miriam – odpowiedział.

– Przyprowadziłeś do mnie swoją dziewczynę? – spytała, puszczając mu oko.

Było to urocze i automatycznie się uśmiechnęłam.

– To Ellie, jest moją koleżanką – poinformował, mocniej mnie obejmując. – Ma gorszy dzień – dodał, jakby to wiele wyjaśniało.

– Ach! – westchnęła kobieta. – Potrzebujesz więc mojej gorącej czekolady.

– Dokładnie o to mi chodziło – odpowiedział jej Harry.

– Dobrze, siądźcie więc gdzieś na uboczu. Zaraz wam przyniosę.

– Dziękuję, Miriam.

Starsza kobieta uśmiechnęła się do nas. Odpowiedziałam tym samym, a następnie zostałam poprowadzona do stolika w kącie pomieszczenia. Z tego miejsca nikt nie mógł nas zobaczyć.

– Co to za miejsce? – spytałam.

– Znalazłem je przypadkiem. W dniu jakiegoś święta. Wszystko było zamknięte, poza tym jednym miejscem. Miriam jest trochę jak taka babcia. Niezwykła kobieta. Tak pozytywna… Zawsze, gdy czuję się samotny przychodzę tu i dostaję namiastkę domu – wyznał, a ja byłam tym wyznaniem bardzo zaskoczona.

Do tej pory nie poruszał ze mną żadnych tematów dotyczących jego prywatnego życia.

Patrzyłam mu w oczy. Uśmiechnął się, więc przeniosłam wzrok na jego usta. Skupiłam się na jego dołeczkach.

Dotknął mojej dłoni.

Zadrżałam nie spodziewając się interakcji z jego strony. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że cały czas przygryzałam wargę.

Automatycznie cofnął rękę.

– Przepraszam – szepnął. – Znów naruszyłem twoją przestrzeń.

– Nie, to nic – odpowiedziałam i odniosłam wrażenie, że zabrzmiało to głupio.

Na szczęście w tym momencie przybyła Miriam z dwoma parującymi kubkami pełnymi gorącej czekolady.

Zapach był niesamowity.

 

Gdy napiłam się pierwszego łyka napoju miałam wrażenie, że rozpływam się razem ze słodkim smakiem w moich ustach. Harry miał rację, czułam się jak u babci.

Gdy na niego spojrzałam dostrzegłam, że uważnie mi się przyglądał.

– Co? – spytałam.

Pokręcił głową.

– Lepiej? – spytał.

– Tak – przyznałam.

– Uwielbiam ten smak. Kojarzy mi się z piekarnią, w której kiedyś pracowałem, ale ta ma w sobie coś więcej niż czekolada, którą tam serwowaliśmy.

– Jest niesamowita! – potwierdziłam.

– Chciałabyś zjeść dzisiaj u mnie kolację? – spytał prosto z mostu.

– Robisz to wszystko tylko po to, żeby iść ze mną do łóżka, bo nie poszłam z tobą WTEDY? – Dałam nacisk na ostatnie słowo, żeby wiedział dokładnie, o który moment mi chodziło.

– O czym ty mówisz?! – zaskoczyłam go. Zmarszczył brwi.

Czułam się jak idiotka wysnuwając teorie spiskowe, ale bałam się, że za chwilę uczucie „jak idiotka” ustąpi uczuciu oszukania.

– Alexa pytała mnie skąd się znamy, w jakiś sposób zdążyłeś zdobyć mój numer i nie wiem co innego mogłoby być dla ciebie korzyścią z naszej znajomości – przyznałam zupełnie szczerze.

Przez chwilę siedział nic nie mówiąc. Po prostu uważnie mi się przyglądał, jakby zastanawiał się jak wyartykułować to, co chce mi przekazać.

– Naprawdę myślisz, że chcę cię wykorzystać? – spytał z lekką pretensją w głosie. Chyba go uraziłam.

Na jego słowa przygryzłam wargę, żeby nie pozwolić sobie na tłumaczenie.

– Myślisz, że gdybym tylko chciał iść z tobą do łóżka to robiłbym sobie tyle zachodu? Wybacz, ale na tej imprezie znalazłbym z dwadzieścia innych dziewczyn, które byłyby na każde skinienie mojego palca – powiedział. – Co więcej – dodał – gdybym naprawdę chciał to zrobić to mam wrażenie, że naciskając na ciebie odrobinę bardziej sprawiłbym, że z przyjemnością byś mi się oddała. – Miałam wrażenie, że trochę żałuje tych słów.

Czułam się teraz trochę jak głupia dziunia, która nie ma o niczym w życiu pojęcia. Nie wiedziałam jak mogłabym mu odpowiedzieć.

– Nie mam pojęcia co nagadały ci o mnie Alexa i Lou, ale nie chciałbym cię wykorzystać.

– Czyli nigdy nie myślałeś o mnie w ten sposób… – wysnułam wniosek, który sprawił, że poczułam się jeszcze gorzej. Urażona i odrzucona.

Zobaczyłam, że na jego ustach zaczął formować się uśmiech, ja w tym czasie walczyłam z łzami.

– Ellie… – pokręcił głową. Chciał złapać moją dłoń, ale zdążyłam ją zabrać.

Niewerbalnie nalegał na to, żebym mu ją podała. Zrobiłam to pod naporem spojrzenia.

– Powiedz mi co ja mam z tobą zrobić?! – Był rozbawiony, ale jego wzrok był łagodny. Nie śmiał się ze mnie. – Chciałbym dzisiaj zjeść z tobą kolację u mnie w domu, gdyby coś między nami się stało? To super. Jak pewnie wiesz od Alexy i Lou nie szukam związku, ale myślę, że pomimo tego między nami mogłoby wyjść coś fajnego.

Patrzyłam mu w oczy próbując podjąć decyzję.

– Naprawdę nie zamierzam cię wykorzystać. Chcę po prostu, żebyś mi zaufała i dzisiaj do mnie przyjechała.

– Dobrze... – powiedziałam cicho. W tej chwili weszłam do jego gry i wiedziałam, że już nie zdołam z niej uciec.

Byłam świadoma tego, że Harry nie będzie mnie trzymać na siłę i do niczego zmuszać. Problem polegał na tym, że nie będę w stanie powiedzieć mu nie i odejść.

 

Gdy siedzieliśmy w taksówce, żeby wrócić do Louise, Harry wręczył mi klucz z dwoma pilotami oraz kartkę.

– Będziesz jechać samochodem? – spytał.

– Myślę, że tak – odpowiedziałam.

– Ten szary pilot otworzy ci bramę. Zamknie się automatycznie po przejechaniu samochodu. Jak wciśniesz przycisk poprosi cię o kod, który wpiszesz na drugim pilocie. Kod masz na kartce, a adres wyślę ci na telefon, dobrze?

Pokiwałam głową, oblizując wargi.

– Wiedziałeś, że się zgodzę, prawda? Skoro masz przygotowany zestaw kluczy…

– Miałem taką nadzieję. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Słysząc to przewróciłam oczami, wywołując uśmiech na jego twarzy.

Wyciągnął telefon i odebrał SMSa.

– Gemma prosi, żebyśmy kupili jej i Lou muffina i kawę w Starbucksie – poinformował.

– Okej – zgodziłam się.

Wysiedliśmy pod najbliższą kawiarnią. Kupiliśmy to, o co prosiły dziewczyny i wróciliśmy do salonu.

Gdy Lou nas zobaczyła zmarszczyła brwi, ponieważ na moich ramionach wisiała kurtka chłopaka.

Oddałam mu ją i uśmiechnęłam się do dziewczyny.

Podałyśmy im jedzenie i siedliśmy wszyscy razem na chwilę na zapleczu.


Niedługo później zebrałam się, żeby przyszykować się do wieczornego wyjścia.


*


Dzisiejszy dzień spędziłam na zajęciach oraz w salonie Bleach London – nie, nie robiłam nic z włosami :)

Dzisiaj w salonie razem z kilkoma pracownikami powiesiłyśmy na ścianie kilka ramek, żeby trochę ocieplić wnętrze.

Byłam też w niesamowitym miejscu na gorącej czekoladzie ze znajomym, ponieważ trochę stęskniłam się za rodziną.

Było bardzo przyjemnie i miło. Dzisiaj wieczorem wychodzę na kolację ze znajomymi.

Wszyscy tutaj są tak kochani, że ciężko mi uwierzyć w to co się właściwie dzieje.

Życzę wam przyjemnego wieczoru!




Mam nadzieję, że się podobało! Dziękuję za komentarze i liczę na wasze opinie :)

1 komentarz:

  1. Boski, sama szczerze przyznam, że jak wyskoczył z tą kolacją to myślałam, że chcę ją gdzieś podpuścić, aby coś między nimi się wydarzyło. Ale mimo wszystko jestem pozytywnie zaskoczona słowami Harrego i taka prawda wcale by się nie musiał starać tak długo o jedną jeśli chodziło by mu tylko o tą jedną sprawę, ale i tak jestem ciekawa co ona ma takiego w sobie, że sam Harry Styles się nią zainteresował i to sam od Siebie od pierwszego wejrzenia myślę, że to pytanie będzie ze mną jeszcze kilka chwil, ale poczekam na odpowiedź :) jestem ogromnie ciekawa co się wydarzy na tej kolacji, więc czekam na następny rozdział - już się nie mogę doczekać!! xxx

    OdpowiedzUsuń