środa, 13 stycznia 2016

6. Cool Kids



Gdy się obudziłam było mi potwornie gorąco. Dopiero później zorientowałam się, że wtulona we mnie leży Noelia.

Przyszła do mnie nad ranem i zapytała czy może się położyć, bo czuje się sama. Bez wahania się zgodziłam. Na zewnątrz była twardą dziewczyną, która niczego się nie boi i która robi same szalone rzeczy, ale w głębi duszy była słodką przytulanką i nienawidziła samotności, a bez Grace naprawdę było jej ciężko. Nie mogłam się wydostać z jej uścisku, a ponieważ nie chciałam jej budzić, sięgnęłam po swojego iPhone’a i zaczęłam od sprawdzenia poczty, potem portali społecznościowych. Chwilę później zadzwonił jej budzik. Mruknęła i sięgnęła po telefon.

– O, już nie śpisz – powiedziała, patrząc na mnie. Przeglądałam akurat Instagram.

Pokręciłam głową z uśmiechem.

– Chcesz jechać dzisiaj ze mną do pracy? – spytała.

– Nie chcę przeszkadzać.

– Chyba żartujesz. Będzie super! Pójdziemy najpierw na jakieś śniadanie, a potem do pracy. Robiliśmy sesję i reklamówkę dla Villoid i dzisiaj będziemy wybierać ostateczne zdjęcia i zmontowane spoty – wyjaśniła.

– Serio? – Moje oczy musiały się zaświecić, bo mocno ją rozbawiłam.

– Serio. Widziałam, że masz kilka tysięcy obserwujących w Villoid.

– Byłoby ekstra! – Ucieszyłam się.

– No to zbieraj swój chudy tyłek, bo nie mamy dużo czasu.

 

Ze względu na niezbyt przyjazną pogodę za oknem postawiłam dzisiaj na szary golf z Rag & Bone, mocno podarte jeansy i czarne Converse’y za kostkę.

Udałam, że nałożyłam coś na twarz i pojechałyśmy z Noe samochodem do siedziby brytyjskiego Elle, po drodze wpadając na toasty i frytki. Już dawno nie jadłam czegoś takiego i poczułam się trochę jakbym była na głodzie, ale gdy dojechałyśmy na miejsce czułam się nieco ciężko i przypomniałam sobie dlaczego nie pochłaniam na co dzień takiego jedzenia.

Gdy weszłyśmy z Noelią do biura poczułam się trochę jak w filmie Diabeł ubiera się u Prady. Wszędzie chodziły kobiety ubrane niczym z okładki magazynu, w którym pracowały.

Nagle poczułam się głupio w trampkach, jeansach i swetrze, ale nie lubiłam nosić szpilek – nawet mimo niewielkiego wzrostu. Nie przepadałam też za sztywnymi i niewygodnymi rzeczami. Poświęcałam się tylko dla wyższej konieczności.

 

Weszłyśmy do sali konferencyjnej, w której znajdowały się trzy osoby. Jedną z nich był wysoki i szczupły mężczyzna, z krótkimi kruczoczarnymi włosami i mocnym zarostem. Spod jego białego T-Shirta w serek wystawały włosy porastające jego klatkę piersiową. Rozpoznałam w nim Justina Borbely’ego, którego miałam okazję poznać na jednej z domówek. Noelia była jego asystentką i świetnie się dogadywali. Byli niemal jak jeden organizm. Wyglądali i traktowali się jak rodzeństwo.

Pozostałe dwie osoby to kobiety. Obie zapewne pracowały dla Villoid, ale to jedną z nich znałam i ceniłam. Nie do końca wierzyłam w to co się dzieje, bo to nie było możliwe, żeby w zaledwie kilka dni poznać kolejną osobę, którą przez lata naśladowałam.

Podeszłam do nich i zostałam przedstawiona Alexie Chung oraz kobiecie, która zarządzała nowojorską częścią Villoid, czyli Janette.

– Witaj, Ellie! – przywitał mnie Justin, całując w policzek. – Co tu robisz? – spytał rozbawiony.

– Ellie posiada kilka tysięcy obserwujących na Villoid i myślę, że może mieć ciekawe uwagi dotyczące aplikacji – wyjaśniła Noe. Czyli jednak moje przyjście tutaj nie miało być zupełnie bezcelowe.

Alexa się uśmiechnęła szeroko na te słowa.

– Ładny sweter – dodała, zawieszając wzrok na małej torebce od Valentino, którą kupiłam kiedyś na jakiejś super wyprzedaży, a potem na swetrze.

– Dziękuję. – Całkowicie się zawstydziłam.

– Mamy Rag & Bone na Villoid – poinformowała Janette.

– Wiem – odpowiedziałam ledwo słyszalnie. – To była pierwsza rzecz, którą tam kupiłam.

Teraz musiałam być już czerwona na twarzy.

Moja pewność siebie całkiem wyparowała.

Po chwili, żeby jeszcze bardziej ją pogrzebać w sali pojawiła się recepcjonistka o wymiarach modelki i idealnie leżącym kostiumie, która przyniosła wodę.

Gdy wyszła zasiedliśmy przy stole.

Alexa co jakiś czas na mnie spoglądała, a ja z uwagą przypatrywałam się ich pracy. Początkowo wcale się nie odzywałam, ponieważ nie chciałam się w to wszystko mieszać, ale chwilę później dorzuciłam swoje trzy grosze. Okazało się, że dziewczyny również zmieniają nieco wizualną stronę aplikacji.

Naciskałam, że niezbędna jest możliwość segregowania ubrań po kolorach i mimo początkowego oporu ku mojemu zaskoczeniu finalna wersja aplikacji zawierała tę opcję.

Było to moje małe zwycięstwo.

Po godzinie zrobiliśmy małą przerwę i razem z Alexą poszłam na papierosa.

– Nie pal cienkich, to się nie opłaca – powiedziała odpalając swojego Marlboro Golda, gdy wyciągałam cienkie L&My „z kulką”.

– Oszukuję się, że mniej palę – wyjaśniłam.

– To ma sens – zaśmiała się. – I jak idzie?

– Jak wypalę grubego, to kręci mi się lekko w głowie – przyznałam – ale jak idę na imprezę to nie ma to żadnego znaczenia.

– Wiem coś o tym. Masz Villoid od początku? – spytała, nawiązując do rozmowy ze spotkania.

– W zasadzie to tak. Ściągnęłam go w jego pierwszych dniach.

– A co robisz w Londynie?

– Przyjechałam studiować Fashion Business.

– Doprawdy?! – zaciekawiłam ją. – Tylko studiować?

– Szukam teraz pracy, jestem umówiona na rozmowę w Selfridge’s i w Saint Laurent. Ale…

– Ale nie chciałabyś pracować w sklepie – zgadła.

– Dokładnie. To znaczy… Na początek zanim się rozkręcę, to też będzie dobre, ale przyzwyczaiłam się do trochę innego trybu pracy. Ciężko będzie się przestawić i cały dzień stać. Tylko nie wiem jak z planem zajęć i myślę, że coś co bardziej mnie interesuje może się nakładać z zajęciami na uczelni.

– Możesz pracować z nami – wypaliła.

– Słucham? – Miałam wrażenie, że nie dosłyszałam.

– Mamy dużo do zrobienia, otwieramy się szerzej na świat i potrzebujemy rąk do pracy – uargumentowała. – Masz wyczucie stylu, wyglądasz dzisiaj super.

– Nic specjalnego… – bąknęłam.

– Uwierz mi, wiem co mówię. Prowadzisz może jakiś profil na Instagramie, bloga?

– Bloga. I co miałabym robić?

– Przede wszystkim prowadzić swój profil, codziennie coś publikować, wyszukiwać potencjalne talenty, zbierać opinię, wyszukiwać nowe marki, z którymi moglibyśmy współpracować, jeździć na różne pokazy, pisałabyś krótkie komentarze i wzmianki o pokazach.

– Brzmi jak marzenie.

– Więc dołącz do naszej ekipy. Spotkałybyśmy się dziś wieczorem i możemy dogadać szczegóły. Co ty na to?

Z miejsca się zgodziłam.

 

Leżałam na łóżku.

Zadzwonił mój telefon.

Odebrałam i na ekranie zobaczyłam uśmiechniętą twarz Harry’ego.

Cicho pisnęłam i przyłożyłam kamerkę do narzuty, żeby mnie nie widział.

Odpowiedział mi jego śmiech.

– Przecież jesteś pomalowana.

– Ale nie byłam gotowa.

– Wyglądasz super.

Wzięłam telefon do ręki i spojrzałam na chłopaka, który się do mnie szczerzył.

– Co się dzieje?

– Nic. Nudzę się.

– Kończcie przerwę i jedźcie w trasę, bo ewidentnie nie masz co ze sobą zrobić.

– Chcesz się mnie pozbyć? – spytał, dotykając swoich warg.

– Może… – odpowiedziałam.

– Przyszłabyś na nasz koncert?

– Pewnie tak.

– Byłaś już kiedyś?

– Tak. Wiele razy.

– To znaczy ile?

– Z siedem.

– Jestem pod wrażeniem.

– Raz nawet trafiłam cię bananem w przyrodzenie.

– Serio? – zmarszczył brwi.

– Nie. Żartowałam. Raczej nie wnoszę niepotrzebnych rzeczy ze sobą. Harry, wybacz… Ale muszę kończyć.

– Czemu?

– Naprawdę muszę. Jestem umówiona.

– Z kim?

– Z Alexą.

– Jaką Alexą? – dopytywał.

– Chung.

– Znacie się?

– Dzisiaj poznałyśmy. Muszę kończyć. Napiszę jak wrócę.

– Dobrze – odpuścił.

 

– Przyglądałam się twojemu profilowi. Znalazłam twojego bloga. Bardzo mi się spodobała koncepcja. Biel i czerń i rozdzielenie na trzy części – outfity, lifestyle, inspiracje. Mam dla ciebie umowę. Na początek dziesięć tysięcy funtów miesięcznie. Tylko jest kilka warunków, to poczytaj sobie.

Zaczęłam przeglądać umowę. To co mówiła Alexa brzmiało wręcz niedorzecznie. Tyle kasy za robienie czegoś co kocham i co robiłam do tej pory? Kruczkiem było to, że musiałam publikować przynajmniej dziesięć stylizacji tygodniowo w aplikacji i raz w tygodniu opublikować posta na blogu.

– Oczywiście stawka będzie rosła wraz ze wzrostem odpowiedzialności i ilości zadań.

– Okej – zgodziłam się.

– Wydajesz się być nieco oszołomiona.

– Bo trochę tak się czuję – przyznałam.

– Napisał do mnie Harry i pytał skąd cię znam. Powinnam się martwić, że powiedziałam prawdę? – spytała zupełnie szczerze.

– Nie. Po prostu Harry pakuje swój wścibski nos w każdą czynność, którą wykonuję od kiedy przyjechałam.

– Dobrze się znacie?

– Pobieżnie. Widzieliśmy się dwa razy.

– Musiałaś mu się bardzo spodobać.

– Raczej wątpię. Mam wrażenie, że doprowadzanie mnie do szału sprawia mu przyjemność.

Alexa zaśmiała się i wzruszyła ramionami.

– To dobry chłopak. Tylko trochę pogubiony w tym co się wokół niego dzieje. No ale nie można mu mieć tego za złe. I tak radzi sobie nieźle biorąc pod uwagę okoliczności. 

Wzięłam długopis i podpisałam papier.

Alexa uścisnęła mi dłoń.


 *


Witajcie,

Dziś zrobiłam wyjątek w diecie i poszłam na wysokokaloryczne śniadanie składające się z zapiekanych kanapek z serem oraz frytek, a potem pojechałam razem z jedną ze współlokatorek – Noelią do siedziby brytyjskiego Elle.

Dzięki temu, że Noe wyciągnęła mnie z domu, od dzisiaj zaczynam swą współpracę z Villoid. Jestem bardzo podekscytowana!

Życzcie mi dużo szczęścia! 



***

Mam nadzieję, że się podobało i liczę na Wasze opinie :)

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że podobało. Tylko trochę za krótki :c albo to po prostu mi się wydaje. Do następnego! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG, przecież to praca marzeń, sama bym chciała zarabiać tyle ile ona robiąc to co kocham. Naprawdę ma ogromne szczęście, że na jej drodze stanęli tak wyjątkowi ludzie jak Noelia czy reszta przyjaciół i tak bardzo jej pomagają bo, gdyby nie zaproponowała jej tego, aby nie pojechała z nią do pracy nie zdobyłaby tak świetnej posady. Jestem tylko ciekawa czemu Harry tak bardzo się nią martwi(?), interesuje i czemu ludzie cały czas mówią, że się pogubił to trochę brzmi tajemniczo - ale może tylko mi się wydaje. No nic jak zawsze czekam na kolejny rozdział xxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze mega. Coż wiecej dodawać. Żałuje że tak pozno tu trafiłam, troche martwie sie czy go dokończysz bo jest zdecydowanie za dobry żeby przerywać. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń