Bardzo przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Po prostu miałam dość ciężki okres w życiu i nie mogłam poświęcić temu opowiadaniu tyle czasu ile bym chciała, a nie chciałam też dodawać czegokolwiek na pałę.
Obiecuję, że niezależnie od tego ile miałoby to zająć - opowiadanie zostanie przeze mnie zakończone - dodaję właśnie ostatni, 50 rozdział. Przed nami pozostanie jeszcze epilog, podsumowujący późniejsze wydarzenia, ale myślę, że warto się z nim zapoznać jako takie podsumowanie.
Kochałam
Oxford Street zimą. Wprawdzie ozdoby świąteczne wieszali
w październiku i trzymali chyba do kwietnia, ale wprawiały one w niezwykły
nastrój.
Od
dłuższego czasu nie przepadałam za miejscami, gdzie jest zbyt dużo ludzi. Być
może dlatego, że przez znajomość z Alexą i związek z Harrym chcąc, nie chcąc,
stałam się osobą rozpoznawalną.
Wpadłam
do Costa Coffee, aby zgarnąć Sophie, z którą umówiłam się na przedświąteczne
zakupy. Po zakupach miałyśmy wrócić do salonu Bleach London, żeby Soph zdążyła
na swoją zmianę i razem z Gemmą miałyśmy poszukać prezentu dla Anne. Nie mogło
to być nic zbyt ekstrawaganckiego, bo na to pokusi się
z pewnością Harry i jednocześnie nic, co będzie zwyczajne, ponieważ chciałam na
niej zrobić jak najlepsze wrażenie. Miałam tylko nadzieję, że robiąc zakupy z
Soph znajdę coś dla uroczej siostry mojego chłopaka i jej mężczyzny. Wiedziałam,
że nie zdążę już nigdzie pojechać na zakupy, ale ponieważ Gemma i Michał
dopiero
co kupili mieszkanie, byłam przekonana, że wizyta w Urban Outfitters w dziale
„Home” rozwiąże sprawę.
– Jesteś
ostatnio jakaś dziwna – zauważyła Sophie, sącząc swoją kawę, gdy przyszłam do
stolika ze swoją Americaną.
– Harry
trochę mnie przeraża, jeśli mam być szczera – wyznałam. Nie żeby mi się nie
podobało to co robi. – Zaproponował, żebym się do niego wprowadziła.
– Przepraszam,
że tak to wtedy zabrzmiało – od razu rzuciła się
z wyjaśnieniami – nie chcemy cię wyrzucać, po prostu Noe wyjeżdża…
– Sophie,
stop – przerwałam jej. – Przecież to w stu procentach naturalne,
że chcesz z Gregiem po ślubie zamieszkać sama.
– I co
mu odpowiedziałaś?
– Że
nie będę dojeżdżać codziennie takiego kawałka do centrum i że poszukam sobie
czegoś sama.
– I co
on na to?
– Że
poszuka jakiegoś mieszkania bliżej – zaśmiałam się.
– On
cię totalnie kocha!
Uśmiechnęłam
się nieznacznie. Byłam w ostatnim czasie dużo bardziej radosna, niż chyba przez
całe swoje życie. Naprawdę zaczynałam wierzyć, że on – Harry Styles – na
którego kiedyś patrzyłam tylko na plakatach i o którym marzyłam, że chciałabym
spędzić w jego towarzystwie zaledwie minutę w ciągu całego życia, chce je ze
mną dzielić.
Widziałam
jednak nie raz jak brunet nagle, w ostatniej chwili wycofywał się rakiem.
Miałam to oczywiście z tyłu głowy i nie brałam niczego za pewnik, ale wszystko
szło w naprawdę dobrą stronę.
– Szukacie
naprawdę czegoś?
– Jedziemy
po świętach obejrzeć apartament w Hammersmith.
– Ładny?
– Oczywiście,
że tak.
Ellie
zasnęła w moich ramionach. Słodko pochrapywała. Zawsze mnie to rozczulało.
Trzymałem
jej dłonie w swojej. Czuła się przy mnie bezpiecznie i miałem nadzieję, że to
się nigdy nie zmieni.
Spojrzałem
na Anne. Była szczęśliwa tak jak ja. Spojrzałem na ostatnie minuty „Bezpiecznej
przystani” i wziąłem ją na ręce, żeby zabrać do swojego starego pokoju.
Upewniłem
się, że jest jej wygodnie, opatuliłem szczelnie kołdrą i poszedłem na dół,
zamykając za sobą drzwi.
Anne
czekała na mnie.
– Toster
to super pomysł – powiedziała od razu z podziwem, komplementując prezent, który
dostała od Ellie.
– Miałaś
rację, kocham ją.
– Nie
kupuj jej tak drogich prezentów, to ją krępuje – powiedziała od razu.
– W
końcu znalazłem kogoś, na kogo mogę wydawać swoje pieniądze.
– Z
tego co mówiłeś szukacie mieszkania i jeszcze jedziecie na wakacje.
– Wiem,
trochę mnie ostatnio poniosło.
– Wszystko
na jutro gotowe?
– Tak
– przyznałem.
– A
jak wasze problemy?
Gdy
wróciłem leżała nago na łóżku. Podpierała się na łokciu.
– Musisz
być naprawdę cicho – powiedziała, biorąc do buzi palec. Moje przyrodzenie było
gotowe w tej samej sekundzie. Nie mogłem jej się oprzeć. Gdy podszedłem leżała
na plecach z głową w dół. Wypełniłem jej usta z cichym westchnieniem. Zacząłem
się ostrożnie poruszać w jej ustach, ale niezbyt długo. Chciałem jej całej.
Pociągnąłem ją do siadu i zacząłem całować, żeby chwilę później zanurkować
pomiędzy jej nogami.
– Pamiętaj,
żeby być cicho – przedrzeźniłem jej wcześniejszą wypowiedź. Walczyła ze sobą,
ale udało jej się nie wydobyć choćby dźwięku, zduszając go w razie potrzeby w
poduszce.
Po wszystkim
położyłem się koło niej na brzuchu, chowając ręce pod poduszkę.
– Kocham
cię – powiedziałem. Moje wnętrze wypełniło się przyjemnym ciepłem, gdy jej
twarz rozjaśniła się na wypowiedziane przeze mnie słowa.
– Kocham
cię – odpowiedziała.
– Shotgun
little spoon – powiedziałem szybko, a ona tylko przewróciła oczami. Sama
rozpoczęła grę w „shotgun”. Nigdy wcześniej jej nie znałem, a z chłopakami w
trasie byłoby to idealne rozwiązanie. Jedno słowo, a rezerwowało Ci miejsce,
czynność lub cokolwiek sobie wymarzyłeś, przed resztą.
Odwróciłem
się do niej plecami, a ona wtuliła we mnie swoje drobne ciało, opatulając mnie
ciasno od tyłu.
Rano
czekała na nas taksówka. Nie miałam pojęcia gdzie lecimy. Wiedziałam jedynie,
że ma być okropnie gorąco, więc zapakowałam dużo lekkich rzeczy. Dojechaliśmy na
lotnisko w Manchesterze, a stamtąd zabrał nas samochód będący własnością
lotniska, na terminal VIP, wysadzając nas bezpośrednio przed samolotem.
Odprawa
paszportowa odbyła się już na pokładzie i mogliśmy teraz spokojnie rozsiąść się
we wnętrzu.
Przyznam,
że wciąż nieco mnie krępowała taka wystawność, ale chyba powoli musiałam do
tego przywykać. No albo ewentualnie zacząć ignorować.
Gdy
strażnicy się oddalili przywitała się z nami załoga samolotu. Harry uścisnął każdemu
dłoń, postąpiłam dokładnie tak samo.
Gdy
mogliśmy się już swobodnie poruszać po pokładzie, poszłam spać. Harry nie
pozwolił mi się za bardzo ostatniej nocy wyspać. Leżąc na łóżku patrzyłam na
piękną bransoletkę od Cartiera, którą mi dał. Gdy byłam bliska snu, poczułam
jak wsuwa się pod kołdrę obok mnie, a potem ściśle mnie obejmuje od tyłu,
splatając razem nasze nogi i ręce. Złożył na mojej szyi szybki pocałunek i
wiedziałam, że zaraz sam odpłynie.
Miejsce,
które wynająłem było dość ekstrawaganckie. Z lotniska w Denpasar polecieliśmy helikopterem
na docelową wyspę. Kierowałem się głównie tym, aby posiadłość miała lądowisko i
prywatną plażę, żeby nikt poza okazyjnie pojawiającym się personelem
sprzątającym i dostarczającym niezbędne do życia produkty nam nie przeszkadzał.
– Spokojnie,
kochanie, zaplanowałem również wycieczki objazdowe – uprzedziłem, gdy niepewnym
krokiem weszła do salonu.
Odwróciła
się i spojrzała na mnie, uśmiechając się.
– Zapiera
dech w piersiach, co? – spytałem, a ona żywiołowo pokiwała głową
i wskoczyła mi w ramiona.
– Zjemy
kolację na tarasie? – Wiedziałem, że nie było to pytanie, tylko sugestia. –
Będziemy mieć piękny widok na ocean.
– Dobrze,
słońce. Co jemy?
– UberEats
chyba tu nie przyjedzie – rzuciła, żeby mnie rozbawić. Podeszła do aneksu
kuchennego i zaczęła przeglądać zawartość lodówki i szafek. – Mogę zrobić jakiś
makaron.
– Okej.
Ja zajmę się winem. – zgodziłem się. Dość szybko wróciłem, otwierając butelkę.
Nalałem dwie lampki, a ona zabrała mi butlę, dolewając odrobinę do sosu.
Gdy
skończyła zasiedliśmy na tarasie, korzystając z wiszących foteli.
Minął
już tydzień od kiedy tu jesteśmy. Zwiedziliśmy kilka wysp. Indonezja to
naprawdę niesamowite miejsce. Kupowaliśmy świeże ryby i owoce. Żywiliśmy się
głównie tym, co dawała tubylcom wyspa i co mogliśmy od nich kupić.
Bardzo
ciekawe było to, że takie dobra były niezwykle tanie. Nieco gorzej było z
kupnem wody pitnej lub papierem toaletowym. To co na wyspę musiało zostać
dostarczone było naprawdę drogie.
Zrobiłam
nam śniadanie i czekałam, aż Harry łaskawie zjawi się, żeby je zjeść. Jeśli mam
być szczera, naprawdę irytowało mnie to, że nagle przypomniała sobie o nim
Daisy. A on, nie chcąc sprawiać jej przykrości poświęcał jej uwagę, której od
niego oczekiwała.
Gdy
się zjawił, ja właśnie kończyłam jeść. Nie było go godzinę od kiedy go pierwszy
raz wołałam.
– Nie
poczekałaś? – spytał zaskoczony, a ja tylko uniosłam brew. – Przepraszam,
kotek, trochę się zagadałem.
– Co
ty nie powiesz?! – odpowiedziałam, zbierając talerz i wchodząc do środka.
– Ej,
Ellie, chodź tutaj – poprosił.
Spędźmy
razem poranek.
– Zadzwoń
do Daisy, myślę, że ona chętnie dotrzyma ci towarzystwa.
– Serio?!
Będziemy znowu do tego wracać?
– Harry,
nie dawaj mi powodów, to nie będziemy musieli.
– Jak
możesz w ogóle myśleć, że ja i Daisy… Że coś między nami mogłoby być.
– Jestem
pewna, że Nick powiedział jej coś o tym, że zaproponowałeś mi wspólne
mieszkanie. Myślisz, że tak po prostu by zadzwoniła? Jakoś ostatnio od
dłuższego czasu miała cię w poważaniu. Nagle, gdy dowiaduje się, że zaczyna się
robić poważnie, zaczyna swoje próby, żeby nas poróżnić, wydzwaniając do ciebie
i codziennie pisząc. Podobasz się jej. Musisz to wiedzieć – po jego minie
poznałam, że tak faktycznie jest.
– Ja
widzę to w inny sposób. O co jesteś zazdrosna?! Przecież jestem tu z tobą, nie
z nią. Od kiedy jesteśmy razem jestem ci całkowicie wierny. Nawet nie
przyszłoby mi do głowy, żeby z kimś cię zdradzić.
– Harry,
ja po prostu wiem jaka jest Daisy. Nigdy o tym nie mówiłam, bo nie uważałam
tego za znaczące dla naszego związku, ale miałam kiedyś taką sytuację
w pracy, wiesz?
– Jaką?!
Jesteś przewrażliwiona.
– Mieszkałam
z dziewczyną z pracy. Byłyśmy nierozłączne. Pracował z nami jeszcze jeden gość.
Zaczęłam się z nim spotykać, a ona nagle zaczęła być jego najlepszą
przyjaciółką. Wszędzie razem chodzili, cały czas ze sobą pisali i zepchnęli
mnie na dalszy plan. Żebyś słyszał jak się wymawiali tym, że ze względu na mnie
między nimi nigdy nic nie będzie. Bardzo szybko ten chłopak zerwał ze mną
kontakty poza pracą. Ja byłam nim wciąż zauroczona i marzyłam o tym, żeby
zwrócił na mnie uwagę. Szukałam w sobie problemu. Próbowałam coś naprawiać.
Wiesz co się okazało? Pewnego dnia dziewczyna, która była mi bliska i z którą
spędzałam dwadzieścia cztery godziny na dobę powiedziała mi, że widzi, że mi
szybko nie przejdzie i że ona odpycha go od dawna i nie jest jej obojętny, więc
tak, zaczęli się spotykać. Pomyśl sobie jak upokorzona musiałam się wtedy
poczuć. Dlatego nie dziw mi się, jak ta suka, Daisy, stosuje ich metody, żeby
nas poróżnić – rzuciłam na niemalże jednym wdechu i opuściłam taras zanim
zdążyłam się popłakać.
Poszłam
do naszej sypialni. Harry znał mnie dobrze i wiedział, że chcę teraz pobyć
sama.
Pojawił
się dopiero koło południa, żeby przynieść mi coś do jedzenia.
Wiem,
że mnie kochał i że chciał mi dać gwiazdkę z nieba, ale tej dziewczynie udało
się popsuć moją relację z Harrym nie raz i nie dwa.
– Wolisz,
żebym sobie poszedł? – spytał cicho, a ja pokiwałam nieznacznie głową.
Westchnął
cicho, ale posłusznie opuścił pomieszczenie.
Wieczorem
przyszedł i położył się obok mnie.
– Przytulić
cię? – spytał, a ja wsunęłam się w jego ramiona. Cała złość mi już przeszła.
Miałam tylko nadzieję, że zrozumiał mój przekaz.
Rano
przyniosłem jej śniadanie do łóżka.
– Pogadamy?
– spytałem, a ona nieśmiało się zgodziła.
– Przepraszam
– szepnęła. – Wiem, że moja reakcja…
– Cii –
uciszyłem ją, kładąc jej palec na ustach. – Ellie, kocham cię. Nie miałem o tym
pojęcia. Mogę z nią zerwać całkowicie kontakt. Ta dziewczyna nic dla mnie nie
znaczy.
– Kocham
cię, Harry…
– Wiem
– odpowiedziałem.
–
Zastanawiałaś się nad naszymi dalszymi planami? – spytałem jej, gdy po całym
dniu leżeliśmy już w łóżku.
Było
to niepewne terytorium.
– Starałam
się nie planować – przyznała cicho.
– A ja
wczoraj się nad tym zacząłem zastanawiać. Wprawdzie cały czas nie
odpowiedziałaś mi, czy chcesz ze mną zamieszkać, ale może chociaż na trochę
wprowadziłabyś się do mnie. Wiem, że to daleko, ale poszukalibyśmy mieszkania
do kupienia w Notting Hill? Przeglądałem oferty i myślę, że to bardzo dobra
inwestycja.
– Serio
chcesz rozmawiać o nieruchomościach? – rozbawiłem ją, a ja wzruszyłem
ramionami. Wiedziałem, że kręci ją Notting Hill. Zawsze tak było. – Jak będzie
blisko do Electric Dinner to nie ma problemu – rzuciła, niby żartem, ale było w
tym trochę prawdy.
– Czyli
zamieszkasz ze mną? – drążyłem.
– Tak,
Harry, zamieszkam z tobą – odpowiedziała, udając wzburzenie i irytację, a ja
porwałem ją w ramiona i zacząłem całować. Byłem tak szczęśliwy. Miałem
nadzieję, że ta deklaracja, którą właśnie mi zaserwowała wkrótce się pogłębi.
Posiadłem
ją, dając jej przy okazji intensywny orgazm. Była wyczerpana. Leżałem na niej,
na wysokości brzucha.
– Ellie?
– zapytałem.
– Tak?
– odpowiedziała pytaniem, przeczesując mi lekko spocone włosy.
– Wyjdziesz
za mnie? – Te trzy słowa, które opuściły moje usta sprawiły, że oniemiała. – To
jak? – ponowiłem.
– W
sensie, żeby wziąć ślub? – spytała głupio, będąc wciąż w szoku.
– Znam
tylko taką definicję tych słów. Tak, po to, żeby wziąć ślub – była tak urocza,
że totalnie mnie rozbroiła.
– Chcesz
ze mną wziąć ślub? Chcesz, żebym była twoją żoną? – spytała ponownie,
niedowierzając.
– Tak,
Ellie, bardzo tego chcę – odpowiedziałem, całując jej dłonie.
– Tak,
Harry, chcę tego również – szepnęła, żeby nie załamał jej się głos. Już
widziałem w jej oczach łzy. Wychyliłem się do szafki nocnej i wyciągnąłem z niej
pierścionek, który wsunąłem jej na palec.
– To
dobrze, bo będziesz mogła go nosić.
– Jest
piękny – jęknęła, a ja położyłem się obok, obejmując ją i przyglądając się
pierścionkowi. – Jesteś pewny? Naprawdę chcesz być ze mną?
– Tak, jesteś tą ostatnią.
Kochani!
Jestem właśnie w Indonezji. Jest tu pięknie i bajecznie. Jeśli ktokolwiek będzie miał kiedykolwiek szansę - bardzo polecam. Barierą jest tak naprawdę kwestia lotu. Na miejscu nie jest już tak drogo :) Niedługo wracam do Wielkiej Brytanii i myślę, że będę nieco bardziej aktywna. Życzę Wam szczęśliwego nowego roku.
Buziaki
Ellie xxx
nareszcie :)...jestem totalnie zakochana w tej historii. Czekam cierpliwie na zakończenie
OdpowiedzUsuń