Kochani,
z okazji świąt wstawiam nowy rozdział :) Mam nadzieję, że się spodoba, ponieważ wielkimi krokami zbliżamy się do końca. Będzie jeszcze tylko rozdział 50 oraz epilog, także wiecie ;)
Kupiłem
w Starbucksie dwa flatwhite’y i znalazłem ławkę w pobliżu London Bridge
Hospital, gdzie jakieś dziesięć minut temu weszła moja dziewczyna. Nie miałem
siły siedzieć w samochodzie.
Potwornie
się denerwowałem. Chciałem dla niej jak najlepiej i nie mogłem wyobrazić sobie
w sytuacji, w której byłbym bezsilny. Pragnąłem stać na straży jej życia i być
w każdej chwili gotowym, aby wyjść przed szereg i osłonić ją ciałem. Coraz
bardziej uświadamiałem sobie, że byłbym w stanie to zrobić. Że chciałbym oddać
nie tylko jej, ale i dla niej wszystko co posiadam.
Miałem
nadzieję, że siedząc na ławce przy Tamizie, gdzie chcąc nie chcąc otaczała mnie
masa turystów, nie zostanę rozpoznany. Siedziałem więc gapiąc się w telefon,
udając, że robię coś ważnego. W rzeczywistości klikałem w maile, czy wiadomości,
żeby zająć czymś ciągnące się niemiłosiernie minuty.
Poczułem
to dobrze mi już znane i przyjemne, choć zarazem dziwne uczucie i odwróciłem
się wiedząc, że ją zobaczę.
Wyglądała
zjawiskowo. Miała na sobie czarną bluzkę z rękawem trzy czwarte, pomarańczową,
długą plisowaną spódnicę w kwiaty, czarne zamszowe botki oraz plecak Chloe do
kompletu. Na wierzch narzuciła ogromny, gruby szal w czaszki, aby osłonić się
przed wiatrem i chłodem listopadowego popołudnia.
Nie
lubiła, gdy było za gorąco i nie mogłem wyjść z podziwu, że jest tak lekko
ubrana. Choć pogoda dzisiaj była dość ładna, a słońce odbijało się w jej
włosach.
Zauważyła
mnie i zaczęła iść w moim kierunku, ale brak uśmiechu z jej strony trochę mnie
zmartwił. Nie była zła, ale mogłem łatwo stwierdzić, że smutna lub zawiedziona.
Siadła
obok mnie i przygryzła wargę, a ja wręczyłem jej kawę w już świątecznym kubku.
– I
jak? – spytałem, nie mogąc wytrzymać już tej niepewności.
Wzięła
trzy głębokie wdechy, żeby się uspokoić, ale nie przyniosło to pożądanych
skutków, więc z jej oczu zaczęły płynąć łzy. Zacisnęła powieki, odstawiła kubek
i schowała twarz w dłoniach, podpierając się na łokciami na kolanach.
Bałem
się ją dotknąć, ponieważ widziałem jak usilnie stara się opanować emocje i nie
chciałem, aby moja chęć pomocy sprawiła, że okaże swą bezsilność wśród ludzi.
Nie chciała tego ponad wszystko.
– Ellie,
co się dzieje? – spytałem cicho.
Wzięła
oddech, żeby coś powiedzieć, ale żadne słowo nie wydostało się z jej ust.
– Jest
dobrze, czy źle? – zadałem kolejne pytanie, nie mogąc znieść jej bólu.
– Nie
wiem – jęknęła ledwo słyszalnie.
– Co
to znaczy?! – dopytywałem.
Podniosła
na mnie wzrok, a ja dałem jej chusteczkę. Od razu wytarła nią oczy tak, aby się
nie rozmazać.
– Nie
mam nawrotu, choć będę mieć zabieg – powiedziała w końcu, nieco głośniej.
Moje
ciało się rozluźniło. Nie zdawałem sobie nawet sprawy z tego jak spięty jestem.
– Kiedy?
– Po
nowym roku. Elliott powiedział, że będę potrzebowała trochę czasu, żeby dojść
do siebie i ponieważ nie jest to nic pilnego, to woli, żebym święta i nowy rok
spędziła z najbliższymi ciesząc się z nich, a nie w szpitalnym łóżku.
– Jest
to całkiem niezła wiadomość. Co jest w takim razie złą? – spytałem prosto z
mostu. Sam chciałem wiedzieć co ją martwi i być może jakoś pomóc.
– Są
bardzo nikłe szanse na to, że będę mogła mieć kiedyś dzieci – szepnęła, ale
usłyszałem to bardzo wyraźnie. Znów schowała twarz w dłoniach, a ja tym razem
mocno ją przytuliłem.
– Co
znaczy nikłe? – spytałem, czując pustkę, mimo że Ellie znajdowała się teraz w
moich ramionach.
– Byłby
to raczej cud.
– Jesteś
pewna?
Pokiwała
głową i wtuliła się we mnie, obejmując mnie pod kurtką i zaciskając pięści na
mojej koszulce.
– Ellie,
wszystko się ułoży. Zobaczysz – powiedziałem jej, ponieważ nie umiałem wymyślić
nic lepszego.
Wzięła
jeszcze jeden głęboki oddech i wyswobodziła się z moich ramion. Znalazła
wewnątrz siebie siłę, aby się przed wszystkimi zamknąć. Nie znosiłem tego.
Otarła łzy i spojrzała na mnie pozbawionym emocji wzrokiem.
– Przepraszam,
Harry. To nieodpowiednie miejsce. Nie powinnam była sobie na to pozwolić.
– Ellie…
– zacząłem, ale pokręciła głową.
– Idziemy
do samochodu? – spytała, a ja się zgodziłem.
Wzięła
swoją kawę i ruszyła w kierunku, w którym zaparkowaliśmy.
Bez
słowa wsiadła do samochodu, nie czekając aż otworzę jej drzwi.
Byłem
poddenerwowany obecną sytuacją, a ona tego nie ułatwiała. Nie mogłem jednak
wybuchnąć. Musiałem być dla niej oparciem – szczególnie teraz, choć to co
powiedziała bardzo kolidowało z moimi planami i przekonaniami.
– Odwieziesz
mnie do mieszkania? – odezwała się, gdy zająłem miejsce obok.
– Oczywiście,
kochanie – odpowiedziałem. Odpaliłem silnik i ruszyłem kładąc jej dłoń na
udzie, ale nie rozluźniło to jej spiętego ciała.
Nie
znosiłem, gdy zamykała się przede mną. Nie umiałem jej wtedy wyczuć.
Całą
drogę przebyliśmy w ciszy. Wiedziałem, że zaczyna się łamać, ale nie wiedziałem
jak z nią teraz rozmawiać, a tym bardziej o czym.
Nawet
nie pofatygowaliśmy się, żeby włączyć radio.
Gdy
dojechaliśmy na miejsce po raz pierwszy na mnie spojrzała. Dostrzegłem ból.
– Chcesz,
żebym wszedł na górę? – spytałem, wyczuwając jej dystans w stosunku do mnie.
Pokręciła
głową.
– Nie
mogę ci tego zrobić – powiedziała w końcu, ledwo słyszalnie, łamiącym się
głosem.
– Ellie…
– Znów pokręciła głową, prosząc mnie o ciszę, ale tego nie uszanowałem. –
Technologia i medycyna idzie do przodu. Nie możemy zakładać, że coś co jest nie
możliwe teraz będzie takie samo za kilka lat.
Lekko
się uśmiechnęła, ale był to raczej ironiczny uśmiech, pozbawiony jej dobroci.
Zacisnęła usta. To co powiedziałem było raczej niefortunne, ale nic nie
powiedziała.
– Na
pewno nie chcesz żebym poszedł z tobą na górę? – spytałem, nieprzekonany tym,
że to dobry pomysł.
– Tak.
Chcę pobyć trochę sama – odpowiedziała.
Zabolało
mnie to, ale musiałem uszanować tę decyzję.
Dała
mi buziaka w usta i wyszła. Patrzyłem jak wchodzi do budynku.
Gdy
drzwi się za nią zamknęły włączyłem muzykę na tyle głośno, żebym nie mógł
myśleć i zanim się zorientowałem byłem w Holmes Chapel.
Wiedziałem
co robiła. Odpychała mnie. Nie chciała, żebym czuł się „zobowiązany” do bycia z
nią, gdy nie jest zapewnić tego na czym najbardziej zależało mi w przyszłości.
Wyłączyłem
muzykę i wysiadłem pod moim rodzinnym domem. Gdy przeszedłem przez furtkę
widziałem jak mama wygląda przez firanki w kuchni.
Otworzyła
mi drzwi, zanim zdążyłem nacisnąć dzwonek.
Gdy
znalazłem się w środku, poza wzrokiem świata zewnętrznego, wpadłem Anne w
ramiona i zacząłem płakać.
Bałem
się. Nie wiedziałem co się wydarzy. Nie wiem, czy byłem na to gotów.
Tak
bardzo chciałem mieć wszystko pod kontrolą.
– Kochanie,
co się dzieje? – spytała zatroskana.
– Ellie…
– powiedziałem, ale nie byłem w stanie nic dodać, ponieważ głos ugrzązł mi w
gardle.
– Zraniła
cię? Rozstaliście się? – zgadywała.
Pokręciłem
głową, ale poczułem, że lekko się rozluźnia. Nie wiem jak długo staliśmy w
przedpokoju, ale pozwoliła mi się wypłakać.
Doszedłem
do momentu, w którym z moich oczu nic nie chciało już lecieć, a mój oddech się
uspokoił.
– Chodźmy
do salonu. Zaparzę herbatę – zaproponowała mama. Cała Anne. Miałem wrażenie, że
każde zło świata była w stanie zwalczyć herbatą.
Usiadłem
na kanapie, a ona dołączyła do mnie po kilku minutach.
– Mów
co się dzieje – poprosiła.
Schowałem
twarz w dłoniach, żeby samemu wszystko sobie poukładać.
– Okej,
to muszę zacząć chyba od samego początku, więc od razu powiem ci, że to nic co
zagraża życiu El.
Pokiwała
głową. Wydawała się być coraz bardziej ciekawa i zarazem niepewna tego, co
miała usłyszeć.
– Ellie
kilka lat temu zachorowała na raka jajników, udało jej się to pokonać. –
widziałem jak drgnęła słysząc „rak”. Wciąż opłakiwała Robina, który zmarł kilka
miesięcy temu. Nawet nie miałem możliwości, żeby poświęcić jej tyle czasu ile
potrzebowała. Twierdziła jednak, że wszystko jest dobrze, ponieważ byli
przygotowani na takie zakończenie i mieli czas, żeby jak najlepiej go
wykorzystać. – Przez ostatnie lata wszystko było okej – ciągnąłem – ale
pojawiły się u niej jakieś niegroźne zmiany, najprawdopodobniej będące skutkami
ubocznymi leków, które brała. Będzie mieć po świętach zabieg. Dzisiaj była u
lekarza, który wszystko jej wyłożył.
– To
chyba dobrze, że wszystko będzie dobrze i że to nic groźnego.
– Tak,
mamo. Bardzo dobrze. Okazało się przy okazji, że Ellie raczej nie ma szans na
to, żeby mieć dzieci.
– Czy
to jest problem? – spytała zaskoczona.
– Wiesz,
że zawsze chciałem mieć dużą i głośną rodzinę. No i nagle, gdy w końcu znajduję
kogoś na kim mi zależy i z kim być może wiązałem takie nadzieje, okazuje się,
że nigdy nie będzie mi w stanie tego dać.
– Zostawiłeś
ją z tym samą?
– Próbowałem
ją uspokoić, pokazać, że to nic wielkiego, że to nic nie zmieni, ale zamknęła
się przede mną i mam wrażenie, że za wszelką cenę próbowała mnie od siebie
odepchnąć. Tak jakby już mnie nie chciała. Powiedziała, że chce być sama i
poszła do siebie.
– Kochasz
ją? – gdy mnie o to pytała, złapała moją dłoń.
– Nie
wiem, mamo. Jesteśmy ze sobą tak krótko i zdarza nam się stosunkowo dużo
nieporozumień. Nie chcę użyć „kocham cię”, bo wiesz jak to wygląda u mnie.
Angażuję się, mówię to i uciekam, gdy dziewczyna zaczyna dawać sto procent
swojego zaangażowania.
– Harry,
związek zawsze musi być zdroworozsądkowy, ale przede wszystkim musisz podążać
za sercem. Nie możesz myśleć, że skoro powiedziałeś w przeszłości „kocham cię”
i uciekałeś z przerażeniem, że ktoś odpowiedział ci to samo, to za każdym razem
będzie tak samo. W przypadku Ellie powinieneś iść za sercem. Myślałam, że
zauważyłeś, że działanie przy niej tak, jak podpowiada rozsądek nie działa.
– Mamo,
to nie takie proste…
– Zależy
ci na niej. Jesteś od niej uzależniony od pierwszego dnia, gdy ją poznałeś. To
nie jest miesiąc, czy nawet trzy miesiące. Znacie się długo i z jakiegoś powodu
nie potraficie się od siebie uwolnić. Pomyśl sercem. Zastanów się co czujesz.
Co by się stało, gdyby nagle zniknęła z twojego życia. Zastanów się, czy w
ogóle dopuszczasz taką możliwość i powiedz mi, czy ją kochasz.
– Kocham
– szepnąłem, uświadamiając sobie, że mama ma rację.
– W
takim razie nie powinieneś dać się odepchnąć. Ona na pewno jest przerażona i
nie chce, żebyś czuł się zobowiązany do bycia przy niej tylko dlatego, że w jej
życiu nie układa się po jej myśli.
– Jej
były chłopak był z nią przez całą jej chorobę i zerwał, gdy tylko dowiedział
się, że pokonała nowotwór – powiedziałem, potwierdzając słowa Anne.
– Czy
gdyby byli po ślubie i okazało się, że nie może mieć dzieci. Zostawiłbyś ją?
– Oczywiście,
że nie – oburzyłem się, że mogła tak pomyśleć. – Ale wiesz, że ta sytuacja jest
trudna.
– Na
pewno. Zarówno dla ciebie jak i Ellie. Dla niej nawet bardziej, ponieważ będzie
się czuła odpowiedzialna za to, co się dzieje. To może dla ciebie brzmieć teraz
głupio, ale jest dużo sposobów na posiadanie potomstwa. Niekoniecznie ciąża.
Może to być też adopcja, in vitro lub surogatka. Nie powinno wam to spędzać snu
z powiek.
Pokiwałem
głową ze zrozumieniem. To była dobra decyzja, żeby tu przyjechać i usłyszeć te
wszystkie słowa od własnej matki. Dzięki temu wszystko zaczęło powoli układać
się w mojej głowie.
– Harry,
Ellie wydaje się być naprawdę cudowną dziewczyną. Nigdy nie widziałam cię tak
szczęśliwego jak z nią. Podjęliście kilka głupich decyzji, których nie
popieram. Myślę, że straciliście mnóstwo cennego czasu, w którym moglibyście
być ze sobą szczęśliwi.
Przewróciłem
oczami, a ona się zaśmiała.
– Myślę,
że powinieneś zaprosić ją do nas na święta. Myślę, że razem wszystko możecie
przetrwać, ale chciałabym ją w końcu oficjalnie poznać.
– Przecież
znasz, mamo.
– Ale
jako dziewczynę Louisa, a nie Harry’ego.
Westchnąłem.
Znowu będzie mi wypominać jeden z najgłupszych pomysłów świata.
– Nie
wiem jak mogłem wpaść na coś tak beznadziejnego… – jęknąłem.
– Bałeś
się, Harry. Widziałam ile ta dziewczyna dla ciebie znaczy.
– To
dziwne, że tak myślisz, bo ja tego jeszcze nie wiedziałem.
– Bo
jesteś ślepy. Zbyt długo podchodziłeś do związku jak do biznesu i kontraktu.
Nie pozwalałeś sobie na romantyzm i troskę. Nie mogę się doczekać aż Ellie
zostanie moją synową.
– Mamoooo
– przeciągnąłem.
– Wiem
co mówię. Z resztą nie pierwszy raz. Gdy będzie po wszystkim powinieneś zabrać
ją na wakacje w jakieś ciepłe przyjemne miejsce. Na dłużej. Może w lutym? –
zaproponowała – Żebyście zapomnieli o złych i nieprzyjemnych rzeczach.
Przygryzłem
wargę rozważając ten pomysł.
– A
kto wie, być może do tego czasu oswoisz się z myślą, że nie możesz bez niej żyć
i wydarzy się tam coś więcej…
Ruszyłem
od Anne i miałem trochę czasu, żeby jeszcze raz przemyśleć to co usłyszałem.
Mama
miała rację nie wyobrażałem sobie, żeby mogło jej nie być w moim życiu.
Potrzebowałem jej obok jak powietrza i chyba po raz pierwszy wszystko było dla
mnie tak jasne i proste.
Zatrzymałem
się tylko raz, żeby kupić jej Dunkin’ Donuts na poprawienie humoru i najszybciej
jak tylko potrafiłem wróciłem pod budynek, w którym mieszkała.
Odepchnięcie
go wtedy było jedną z najtrudniejszych rzeczy w moim życiu. Był dla mnie
wszystkim i wiedziałam jakie są jego największe marzenia. Nie dotyczyły one
kariery zawodowej, pieniędzy, dziewczyny, samochodu, czy nieruchomości. Jego
marzeniem były dzieci. Pozwoliłam sobie nieśmiało myśleć o tym, że skoro zaczął
traktować nas poważnie, to może kiedyś ja będę mogła dla niego to marzenie
spełnić. Okazało się, że nie będzie nam to dane.
Tak
bardzo jak zależało mi na tym, żeby z nim być, nie chciałam, żeby tkwił w czymś
co dla niego nie ma przyszłości.
Gdy
się o tym dowiedział był przerażony i zagubiony. Chciał dla mnie dobrze i
chciał zrobić co wypada, ale nie chciałam go do tego zobowiązywać.
Cieszyłam
się, że jestem dzisiaj sama w mieszkaniu. Było już późno i bez skrępowania
mogłam iść do kuchni, żeby zrobić sobie Earl Greya i poszukać czegoś słodkiego.
Tym niemniej
zaskoczył mnie dzwonek do drzwi wejściowych.
Otworzyłam
je i moim oczom ukazał się wysoki, szczupły brunet.
– Mogę
wejść? – spytał i przekroczył próg zanim zdążyłam odpowiedzieć. – Przywiozłem ci
pączki. Stwierdziłem, że pewnie potrzebujesz czegoś słodkiego.
Moje
serce przyspieszyło. Wszystko było nie tak jak zaplanowałam, ale cieszyłam się
widząc go w mieszkaniu. Potrzebowałam jego obecności. Widziałam, że płakał.
Miał lekko zapuchniętą twarz i czerwone oczy.
Zanim
wykombinowałam co mogłabym mu powiedzieć moje ciało wyrwało się spod władzy
mózgu i wtuliło w jego postać.
Słyszałam
jak odkłada torbę z pączkami na szafkę w przedpokoju, żeby mocno mnie do siebie
przycisnąć.
– Jesteś
jak wrzód na tyłku. Nie pozbędę się ciebie, prawda? – spytałam, żeby rozładować
trochę atmosferę.
– Harry
Styles, do usług.
Gdy
mnie puścił poszliśmy do kuchni, wypiliśmy herbatę i zjedliśmy pączki, a potem
poszliśmy do mnie.
Położyliśmy
się na łóżku z laptopem i zaczęliśmy przeglądać filmy na Netflixie.
W
pewnym momencie Harry zabrał mi mojego MacBooka i go zamknął, odkładając na
bok. Przez cały czas czułam drobne napięcie. Chciał coś powiedzieć, ale się
bał. W końcu zdobył się na odwagę, choć mocno go to stresowało.
Jego
zachowanie dawało mi się we znaki. Nie wiedziałam co chce mi zakomunikować.
– Ellie
– zaczął, siadając i patrząc w moje oczy.
Objął
mnie dłonią w talii.
– Chciałbym,
żebyś wiedziała, że to nie ma dla mnie takiego znaczenia. Będę zawsze przy
dobie. Okej, fajnie byłoby mieć dzieci, ale kto mówi, że nie możemy ich w
przyszłości mieć? Naprawdę uważam, że są sposoby, aby to obejść – zaczął, ale
czułam, że to nie wszystko. To co zaczęło dziać się wewnątrz mojego ciała było
również ciężkie do opisania. On naprawdę myślał o mnie w takich kategoriach? –
Poza tym, Ellie. Gdybym mógł wybrać pomiędzy tobą, a jakąkolwiek inną kobietą i
dzieckiem, wybrałbym ciebie. Kocham cię. Cholernie mocno.
– Harry…
– jęknęłam, gdyż nie byłam w stanie wypowiedzieć nic więcej. Moje oczy się zaszkliły.
Wdrapałam się na jego kolana i mocno przytuliłam. – Ja też cię kocham.
Poczułam
jak mocniej mnie do siebie przyciska. Chwilę później złączył nasze usta w
pocałunku, który zapowiadał długą i romantyczną noc.
Kochani,
mój najlepszy na świecie chłopak
próbuje mnie za wszelką cenę utuczyć. Dzisiaj przyniósł nam pączki. Te historie
o jarmużu, które opowiada, chyba jednak nie są prawdziwe.
Jak wasze przygotowania do świąt?
Wiem, że dopiero początek grudnia, ale okazuje się, że my mamy już plany. Nie
mogę ich jednak wam zdradzić.
Czekam na informacje od Was.
Kocham Was
Wasza Ellie xxx
Cudowny rozdział... Dziękuję :* <3
OdpowiedzUsuńOMG! Świetny! <3 Już myślałam, że się nie doczekam kolejnego. Już tylko tyle zostało? Jak ja wytrzymam bez ciebie? :( Jacy oni są uroczy. Czekam na następny! ;*
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział? :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że to już prawie koniec :( rozdział świetny tak jak wszystkie :*
OdpowiedzUsuńHej, kiedy kolejny rozdział? Wchodze tu ostatnio prawie codziennie w nadziei na nową notkę... Mam nadzieję, że nie poprzestaniesz na tym opowiadaniu... :)
OdpowiedzUsuńKiedy wstawisz następny rozdział? :(
OdpowiedzUsuńMoże by tak świąteczny rozdział??... :D
OdpowiedzUsuńNo to jest chyba lekka przesada....
OdpowiedzUsuńPamiętasz jeszcze o nas? Czekamy cierpliwie! <3
OdpowiedzUsuńPS. Tych, którzy też czekają na nowy rozdział zapraszam na bloga pewnej dziewczyny. Od jakiegoś czasu czytam i bardzo mi się podoba. Może ktoś się zainteresuje? Komentarze także napewno ją zmotywują :) Podsyłam wam linka:
https://lajfisbrutalblogzaynmalikff.blogspot.com