– Ellie – usłyszałam za sobą,
gdy wyszłam z mojego pokoju, gdy upewniłam się, że nic w nim już nie ma. Moja
walizka była u Louisa. Samolot miałam dopiero za pięć godzin, pokój musiałam
już oddać.
Odwróciłam się. Podszedł do
mnie Harry, zaciskając szczękę.
– Coś się stało? – spytałam
go, a później poczułam się jak na filmie, bo złapał mnie za ramiona i
przycisnął do zimnej ściany korytarza.
Zaczął miażdżyć moje usta
swoimi. Byłam całkiem zdezorientowana. Ciepło ust podziałało na mnie szybciej
niż zdążyłam pomyśleć. Ciało automatycznie odpowiedziało na jego dotyk. Nie
trwało to jednak długo. Może ułamek sekundy, gdy zaczęłam go odpychać,
odwracając twarz.
– Ellie… Już nie mogę wytrzymać,
pozwól mi… – wyszeptał błagalnie.
– Harry, puść mnie – jęknęłam.
– Proszę… Ellie…
– Nie. Harry, to ja cię
proszę. Puść – powtórzyłam, a on zrobił krok w tył. Był mocno zaskoczony.
Zdziwienie malowało się na jego twarzy. Nie spodziewał się, że to zrobię. Może
Louis miał rację? Harry był przekonany, że nie powiem mu nie.
– Wydaje mi się, że masz teraz
od tego kogoś innego.
– O co ci chodzi?! – spytał.
– O co mi chodzi? – Zrobiłam
wielkie oczy. – Harry… Myślałam, że spotykasz się z Lolą.
– Rozumiem, że możesz czuć się
zraniona…
– Nie – przerwałam mu. – Nie
jestem zraniona. Jestem wściekła i… - podniosłam ręce mniej więcej na wysokość
mojej twarzy, zacisnęłam je w pięści i ponownie opuściłam – i nie mogę
zrozumieć. Po raz kolejny… Ci zaufałam, a ty mnie zawiodłeś… Pokręciłam głową z
rezygnacją.
Nie krzyczałam, nie robiłam
scen. Po prostu mówiłam mu to co myślę, patrząc w oczy.
– Gdy przeprosiłeś mnie za to
co było poprzednio z Miriam… Wybaczyłam.
– Wybaczyłaś?! – Podniósł
brwi.
– Tak, że to przede mną ukryłeś,
gdy obiecałeś, że będziemy sobie takie rzeczy mówić. Walnąłeś mowę o tym, że
ciężko ci się zmienić, że bardzo się starasz i tak dalej… A ja głupia się na to
nabrałam…
– Mówiłem prawdę – powiedział
cicho, również spuszczając z tonu.
– I dlatego zrobiłeś to po raz
kolejny. Dobrze, że chociaż mnie o niej uprzedzili, to nie zrobiłam z siebie po
raz kolejny idiotki.
– Nie wiedziałem jak ci o tym
powiedzieć. Chciałem cię zobaczyć, a bałem się, że jak się dowiesz to nie
przyjedziesz.
– Nie wiedziałeś… – powtórzyłam
cicho, odwracając wzrok, ponieważ dostrzegłam, że to co mu mówię sprawia mu
ból. Że się odkrywa, że jeśli nie wezmę się w garść, to znów go przygarnę i
zatoczę koło. Nie kopie się leżącego, ale nie mogłam zapomnieć o tym, co mi
zrobił i jak już wielokrotnie sprawiał, że się czułam. Sprawiał mi ból
psychiczny. Za każdym razem czułam się jakby ktoś łamał mi serce i rozbijał na
kawałki, żeby następnie wyrwać je z mojej piersi. – To za dużo – powiedziałam
kręcąc głową. – Mam tego dosyć…
Ruszyłam w kierunku pokoju
Louisa.
– Ellie… Proszę – powiedział
błagalnym tonem, próbując złapać moją dłoń. Zabrałam ją i pokręciłam głową,
wchodząc do pokoju Lou i zamykając mu drzwi przed nosem.
Spojrzałam na Louisa, który
siedział na łóżku. Był zaskoczony moją postawą i tym co malowało się na mojej
twarzy.
– Ellie – krzyknął zza drzwi
Harry, uderzając w drzwi.
Po minucie ponowił działanie,
aż zaczął w nie walić.
Louis wstał. Próbowałam go
zatrzymać, ale teraz to on zabrał swoją rękę i wyszedł do bruneta. Słyszałam
jak tylko podniesionym głosem się ze sobą kłócą.
Gdy wrócił do pokoju od razu
do niego podbiegłam.
– Louis, co się działo?
– Powiedziałem mu w końcu, że
jak nie odpuści to go uderzę. Chyba zauważył, że nie żartuję, bo odpuścił.
– Lou!
– Tylko go teraz nie broń.
Gdy wróciłam koło południa do
mieszkania w Londynie byłam padnięta i wściekła. Od razu położyłam się spać i
zbudziłam się koło osiemnastej, co zdenerwowało mnie jeszcze bardziej, bo
straciłam cały dzień.
Moją nadzieją okazała się
Noelia, która miała odwagę wychylić się przez drzwi mojego pokoju i
zaproponować mi imprezę w klubie, a ponieważ nic oprócz spania mi nie pozostało
to się zgodziłam.
Korzystając z ładnej pogody
postanowiłam ubrać się seksownie, drogo i kobieco, żeby poczuć się lepiej.
Założyłam więc biały krótki top z falbanką z odsłoniętymi ramionami i brzuchem
od Alexandra McQueena, skórzaną bordową ołówkową spódnicę od Malene Birger oraz
wysokie czarne obcasy i plecak z ćwiekami od Valentino.
– Brałabym, gdybyś nie była
jak siostra – zaśmiała się Noe, gdy mnie zobaczyła.
Wzruszyłam ramionami z
uśmiechem.
– Nie wiem, czy kogoś przez
ciebie wyrwę.
Udało jej się. A ja zostałam
sama przy barze, a gdy tak się stało niemalże w mgnieniu oka obok mnie pojawił
się jakiś mężczyzna, próbował wyrwać mnie na denne teksty. Nie potrafiłam go
zbyć.
– Koleżanka jest z nami –
usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się i uśmiech wrócił na moje usta, ponieważ
w porę przybyły Rita oraz Cara.
Dałam im buziaka na
przywitanie.
– Dobrze, że do nas napisałaś
– powiedziała Cara, zmierzając w kierunku wyjścia – nic tu po nas, a my właśnie
wybieramy się do Mahiki.
– Do Mahiki?! – zdziwiłam się.
Był to drogi klub, utrzymany w hawajskich klimatach. Robił wrażenie, ale przez
wielu był uważany za przereklamowany.
– Tak. Jest tam kilka osób.
Wzruszyłam ramionami i
ruszyłam za nimi prosto do taksówki, która wywiozła nas pod docelowy klub.
– Cześć, Matty! – powiedziałam
podchodząc do niego i dając mu buziaka.
– Cześć, mała – odpowiedział,
tuląc mnie do siebie – Chcesz zapalić zioło? – spytał bez ogródek, a ja bez
zawahania się zgodziłam.
Chwilę później w bardzo dobrym
nastroju siedziałam przy stoliku objęta jego ramieniem, razem z Ritą, Alexą,
Carą, Markiem Ronsonem i Robbiem Williamsem, czego nie potrafiłam pojąć.
Dzisiaj dążyłam do
samozniszczenia. Byłam tak pijana, że nie miałam szansy pamiętać tego co robię,
ale z jakiegoś powodu nie potrafiłam sobie odmówić wódki, ani szampana, innego
alkoholu.
Obudziłam się w nieznanym
sobie łóżku. Otworzyłam oczy. Pokój był dość nowoczesny, utrzymany w jasnych,
ciepłych barwach. Spojrzałam w lewo i dostrzegłam Nicka, który spał z lekko
uchylonymi ustami.
– Fuck, fuck, fuck –
powiedziałam cicho, zaczynając panikę, ponieważ pod kołdrą nie miałam nic na
sobie. – Nick – jęknęłam i zaczęłam nim potrząsać, dopóki nie otworzył oczu.
– Jeeeezu.... – przeciągnął –
co się dzieje?! – Przejechał dłońmi po twarzy.
– Nick, czy my…
– Czy my co?!
– Czy my… no wiesz… ten… – „wyjaśniłam”,
patrząc znacząco w jego kierunku.
Odpowiedział mi jego głośny
śmiech.
– Nick! – upomniałam go.
– Sorki, to zabawne –
powiedział, walcząc z rozbawieniem. – Nie, Ellie… Tym razem nie.
– Czyli pamiętasz, że wtedy…
– Tak, kochanie, pamiętam.
– To dlaczego?!
– Bo bardzo bawiło mnie to,
jak jest to dla ciebie niezręczne.
– O, no to super. Prawdziwy
przyjaciel.
– Po tym chyba właśnie się go
poznaje, bo potrafi sobie z ciebie żartować, a ty i tak go kochasz – dodał,
wciąż się uśmiechając.
– Chyba muszę to przemyśleć –
udałam obrażoną, ale chwilę później sama szeroko się uśmiechnęłam.
– Serio, tym razem nic nie
było, aczkolwiek całkiem nieźle bawiłaś się z Mattem Healym.
– Serio?! – podniosłam brwi w
zdziwieniu.
– Pamiętasz w ogóle, że był z
nami w klubie?
– Ty też tam byłeś?! O matko…
– To co pamiętasz jako
ostatnie?
– Jak waliłam wódkę z Robbiem
Williamsem. Pamiętam Matty’ego. Siedziałam obok niego.
– No to… Dziewczyno… Przed
tobą długa noc jeszcze.
– W ogóle… Dlaczego jestem
goła? – spytałam odkrywając się. Nick widział mnie już nago tyle razy, że z
jakiegoś powodu nie czułam się przy nim skrępowana.
– Leć po popcorn – zaśmiał
się. – Jak siedzieliście i piliście, dołączyłem do was z Pixie i Kelly. Z
Healym poleciałaś w ślinę, a potem zniknęliście na jakąś godzinę, ale spoko,
też był tak narąbany, że raczej nic się nie wydarzyło.
– Też był tak narąbany… -
zacytowałam. – Dzięki.
– Do usług. No i później moja
droga pojechaliśmy do Kelly razem z Alexą i Pixie, Matty’ego zgarnął George i
Samuel. Siedzieliśmy w salonie i nagle zaczęłaś z dziewczynami polemizować co
do sensu wianków festiwalowych.
– No to świetny temat… – rzuciłam,
co rozbawiło Nicka.
– Mówiłaś, że nienawidzisz tej
mody, bo większość tych wianków jest tandetna i lepiej zrobić sobie prawdziwe,
no i finał był taki, że z cotygodniowych wiązanek Kelly robiłyście wianki. –
Dla potwierdzenia sięgnął za łóżko i wyciągnął całkiem ładny, naturalnie
wyglądający wianek zrobiony niczym z polnych kwiatów.
– Chodziłaś potem w tym
wianku, a jak przyszliśmy tutaj, to wydawałaś się być nieco otrzeźwiona, więc
pozwoliłem sobie na jeszcze jednego skręta. Potem się rozebrałaś i udawałaś
leśną wróżkę. Zrobiłem ci kilka zdjęć Polaroidem, ale pokażę ci je jak to
wszystko przyswoisz, bo są naprawdę niezłe i nie chcę , żebyś je w afekcie
zniszczyła.
– Nie dobierałam się do
ciebie, prawda?
Uśmiechnął się.
– Nieee… Nie może być już
gorzej… – stwierdziłam, podciągając nogi pod brodę i chowając między kolanami
twarz.
– Nie dobierałaś się jakoś
szczególnie. Nie bardziej niż inni po alkoholu. Byłaś bardzo przytulaśna –
wyjaśnił. – Ale może być gorzej, bo napisałaś do Harry’ego.
– Co?! – krzyknęłam. –
Dlaczego mnie nie powstrzymałeś?!
– Bo się nie dałaś. Byłaś
niezmordowana…
Sięgnęłam po telefon.
Naprawdę masz mnie gdzieś,
bo w ogóle się nie odzywasz :(
Nie odzywam się, bo mi
zabroniłaś…
Powinieneś wiedzieć lepiej jak
się zachować.
Brak jakiejkolwiek innej
wiadomości.
Niedobrze…
– No a potem do ciebie
zadzwonił.
Bardzo niedobrze?
– Zapytał czego oczekujesz, a
ty zaczęłaś się plątać w zeznaniach i zapytał z kim jesteś, więc mnie wsypałaś.
Był mocno wkurzony, że aż tak się nawaliłaś i
zaczął mnie wypytywać co się dzieje, powiedział, że mieliście drobne
nieporozumienie.
– Nazwał to drobnym
nieporozumieniem?! – spytałam, bo podniosło mi się ciśnienie.
– Nie. Powiedział, że się
pokłóciliście i nie ma nic na swoją obronę i jeśli będziesz chciała to powiesz
mi o co chodzi. Potem poprosił cię znów do telefonu, też zaczął cię wypytywać o
to co robiłaś, a ty byłaś kochana i urocza i zaczął sobie z ciebie żartować.
Nawet trochę flirtowaliście.
– Nick, jestem z nim pokłócona!
Jak mogłeś pozwolić mi na flirtowanie z nim?!
– Spoko. Nie ma za co. Możesz
udawać, że nie pamiętasz. Nie zaskoczysz go.
Westchnęłam i zaczęłam zbierać
swoje porozrzucane rzeczy.
– Kelly pojechała do rodziców,
jesteśmy sami – wyjaśnił.
– Ach, więc jesteśmy u Kelly… –
zaskoczyłam, a on się zaśmiał.
Cześć! Ostatnia impreza była dość intensywna…
Uważajcie z piciem, dzisiaj post oszczędny, ponieważ muszę trochę odespać ;)
Nigdy nie pijcie tyle, żeby potem nie pamiętać ;)
Wasza Ellie xx
Dziękuję za komentarze :*
Zgodnie z obietnicą rozdział! :)
Czytam Twój blog od dłuższego czasu :) pierwszy raz zdecydowałam się pozostawić tutaj komentarz. Blog fantastyczny za każdym razem czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością. Jest to jedno z moich ulubionych opowiadań. Rozdział jest genialny czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń