czwartek, 22 września 2016

30. Heartbeats

The Knife - Heartbeats

Zapakowałam walizkę mojej mamy do bagażnika.

– Przeziębisz się jak nic – powiedziała, gdy byłyśmy już w samochodzie.

Nałożyłam dzisiaj luźne jeansy z wysokim stanem z dziurą na kolanie, bezrękawnik, i adidasy na koturnie. Na top nałożyłam koszulę  z Dolce & Gabbana w kwiaty.

– Naprawdę nie musisz się martwić. Jest w miarę ciepło, poza tym nie będę długo chodzić po dworze.

– Miałyśmy iść na zakupy.

– Dobrze, to w takim razie pojedziemy do mnie, zostawimy rzeczy, założę jeszcze coś na wierzch i pojedziemy do centrum metrem, okej? – zaproponowałam.

– Dobrze – zgodziła się.

– Jak ci się powodzi? – spytała.

– Na uczelni w porządku, w pracy też, na znajomych nie narzekam.

– Lepiej niż w Polsce?

– Na pewno inaczej.

– Ale nie chcesz wracać – zgadła, a ja przygryzłam wargę.

– Dobrze mi tu jest. Czuję, że tu pasuję.

– To najważniejsze. Zbyt dużo już w swoim życiu przeszłaś. Należy ci się.

– Nie wiem czy to tak działa – zawstydziłam się.

– Miejmy nadzieję, że tak.

– Jak podróż – spytałam, żeby zmienić temat i udało się.

Gdy weszłyśmy do mieszkania zostawiłyśmy u mnie walizkę, narzuciłam różową ramoneskę i wyszłyśmy.

Dotarłyśmy do stacji Bank Station, wsiadłyśmy w czerwoną linię i przejechałyśmy metrem pięć przystanków do Oxford Street. Na początek poszłyśmy do salonu Bleach, przedstawiłam mamie Louise, Sam i dziewczyny. Po kilku godzinach chodzenia po sklepach zjadłyśmy lunch, gdzie dostałam od mamy na urodziny zawieszki do mojej bransoletki Pandory z pieskiem i samolotem, a ostatnim przystankiem było moje ulubione Selfridges.

Czułam, że mama czuje się nieswojo, gdy przynosiłam jej ubrania z metkami projektantów, ale finalnie namówiłam ją na sukienkę Diane von Furstenberg i parę szpilek z czerwoną podeszwą, gdy dowiedziała się, że dzięki współpracy z Alexą mam dość dużą zniżkę na zakupy.

 

Weszłam do pokoju i cofnęłam się przerażona o krok. Było już ciemno, a w moim pokoju na łóżku siedziała postać.

– Boże, Nick prawie dostałam zawału – powiedziałam, a chłopak wstał i mnie przytulił, życząc wszystkiego najlepszego.

Moje urodziny były dwa dni temu, ale nie było go w Londynie. Dopiero dziś wrócił.

– Dzięki, kochany – odpowiedziałam, dając mu buziaka w policzek. – To moja mama, Sara – przedstawiłam.

– Dzień dobry, bardzo mi miło. Jestem Nick – odpowiedział, ściskając jej dłoń. – Przyniosłem wino, jeśli nie ma pani nic przeciwko, ale jeśli przeszkadzam to mogę wrócić.

– Nie – odpowiedziałam. – Myślę że moja mama chętnie pozna moich znajomych – wyjaśniłam.

Nick dogadywał się z moją mamą lepiej niż ja. Byłam chyba trochę zazdrosna, ale było w tym też coś uroczego. Cieszyłam się, że moja mama będzie mieć pozytywny obraz tego co się wokół mnie dzieje po powrocie do domu. Ze świadomością, że jest tu ktoś taki jak Nick będzie się o mnie mniej martwiła.

– Trzeba będzie iść po kolejne wino – powiedział Nick, rozlewając między naszą trójkę resztkę.

– Mam się przejść? – spytałam.

– Nie, już idę. Zaraz wracam.

– Jest gejem, prawda? – spytała moja mama, gdy zamknęły się za nim drzwi.

– Tak, ale uwielbiam go. Bardzo się o mnie troszczy.

– Widzę. Jesteś trochę taką jego maskotką. Lubi cię.

 

– Zobaczcie kogo znalazłem po drodze – powiedział Nick otwierając drzwi do mojego pokoju. Przepuścił w drzwiach uśmiechniętą Sophie i nieco zmieszanego Harry’ego.

Jego widok mnie co najmniej zaskoczył.

– Cześć Sophie – przywitała się moja mama z blondynką wstając i dając jej buziaka w policzek.

– Cześć Sara – odpowiedziała jej.

– Mamo, to Harry. Harry to moja mama – przedstawiłam Harry’emu moją rodzicielkę.

– Bardzo mi miło pani Nowak.

– Mów mi Sara – rozkazała, na co chłopak szeroko się uśmiechnął. Tak, moja mama właśnie sama wpadła w sidła Harry’ego. On był tak przerażająco uroczy i przyciągający, że każdy go lubił. Nie ważne co robił, zawsze był lubiany.

Chłopak podszedł również do mnie i przysuwając się odrobinę za blisko objął mnie, żeby dać mi buziaka w policzek.

Siedziałam na łóżku razem z Nickiem. Obejmował mnie ramieniem. Na fotelu moja mama, a Harry i Sophie naprzeciwko nas na poduszkach.

– Zamówimy coś do jedzenia? – spytał Nick.

– Nie – odpowiedziałam. – Zrobiłam wczoraj curry. Mogę pójść ci nałożyć i odgrzać. Przyniosę jakieś owoce i orzeszki – dodałam.

– Pomóc ci? – zapytał Nick.

– Dam radę, dziękuję. Ktoś jeszcze ma ochotę? – spytałam, ale wszyscy pokręcili głowami.

Wstałam i poszłam do kuchni. Wyciągnęłam makaron ryżowy i sos z lodówki, a gdy sięgałam po głęboki talerz stanęła za mną wysoka postać wyręczając mnie w tym.

– Musicie zmienić rozkład naczyń, bo więcej czasu zajmie ci ich ściąganie niż samo jedzenie – zażartował sobie Harry.

Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.

– Ała, to boli – powiedział, krzywo się uśmiechając.

Westchnęłam i odwróciłam wzrok, ignorując go.

– Jesteś na mnie zła? – zapytał.

– Tak – odpowiedziałam zupełnie szczerze.

– Dlaczego?

– Dobrze wiesz dlaczego.

– Sprowokowałaś mnie, wiesz że…

– Harry… – przerwałam mu. – Wybrałeś zły moment. Nie będę się przy mamie kłócić na temat swojego życia seksualnego z osobą, z którą łączy mnie relacja raczej łóżkowa.

– Tak to odbierasz? – spytał. Wydawał być się naprawdę zaskoczony.

– Tak, tak to odbieram. Zawsze pojawiasz się przy mnie, gdy tego chcesz. W innych momentach mnie nie zauważasz.

– To nie jest prawda.

– Serio, Harry. To kiepski moment.

– Kiedy twoja mama wraca? – spytał.

– Za dwa dni.

– Dobrze. Wtedy poważnie porozmawiamy.

Pokiwałam głową, a gdy jego wzrok zjechał do mojej wargi, zorientowałam się, że ją przygryzam.

– Do tego momentu udawajmy, że nic się nie wydarzyło – powiedział lekko rozkojarzony.

– Okej – odpowiedziałam, odwracając się do przygotowanego przeze mnie jedzenia.

Pomógł mi, ale kontakt ograniczaliśmy do minimum.

Unikał naszego dotyku i widziałam, że był dość spięty.

 

Kolejnego dnia obudziło mnie pukanie do drzwi.

Podniosłam się.

Obok mnie leżała moja mama, wciąż śpiąc.

Do pokoju wszedł Grimmy z tacą.

– Zrobiłem wam śniadanie.

– Serio? – podekscytowałam się.

– Kupiłem, bo twoja mama tak fascynowała się wczoraj Full English Breakfast, że nie mogłem jej odmówić tej przyjemności.

Cicho się zaśmiałam.

– Macie jakieś plany?

– Próbujesz ukraść mi mamę? – spytałam chłopaka.

– Nie, jest z niej równa babka. Myślałem, że pójdziemy dzisiaj do studia, pokażesz jej co i jak, myślę że jej się spodoba.

– Okej – zgodziłem się od razu.

– Wieczorem możemy iść na jakiegoś drinka.

– A potem zostaniesz jej zięciem – zażartowałam.

– Ale zabawne – spojrzał na mnie unosząc jedną brew.

– Pogardzisz mną?

– Nie miałbym serca. Jakbyś mi się oświadczyła to bym cię przyjął, żeby nie robić ci przykrości.

– Serio? – spytałam przez śmiech. – Dlaczego?

– Bo kojarzysz mi się z pastelami, brokatem i jednorożcami.

– Pieprz się, Grimshaw.

           

– Znów pokłóciłaś się z Harrym – zgadł Nick, gdy moja mama brała prysznic.

– Różnica zdań.

– Co tym razem się stało?

– Poszłam z Pixie na piwo, upiłam się, spotkałam Lou i rano Harry zastał mnie u niego.

– Wkurzył się, bo z nim spałaś? – spytał. Chyba wyczuł, że trafił w sedno po tym, że próbowałam zataić prawdę.

Nie potrafiłam przy nim kłamać.

Dobrze było mieć go po swojej stronie, ponieważ wyciągałby ze mnie wszystko co chciał wiedzieć bez mojej wiedzy – niezależnie od tego jak irracjonalnie to brzmi. Sama nie kontrolowałabym tego co mu mówię.

Zaczęłam malować mu paznokcie na perłowy turkus.

– On nie ma prawa wściekać się o takie rzeczy – powiedziałam.

– Zależy mu na tobie i jest zazdrosny.

– Zależy ci na mnie? – spytałam, zbijając go z tropu.

– Tak, oczywiście.

– Jesteś na mnie zły, bo spałam z Louisem?

– Ale byłbym gdyby łączyła nas głębsza relacja – wyjaśnił. – Jeśli wiesz co mam na myśli – dodał, poruszając brwiami, za co ode mnie oberwał. – Pod względem emocjonalnym to jeszcze dzieciaki – stwierdził na obronę chłopaka.

 

 

Moja mama właśnie przerzucała moje rzeczy. Niektórych rzeczy nie powinnam była już zakładać, bo miałam je na ważnych wyjściach i nie mogłam pojawiać się dwa razy w tym samym. Poza tym zostawiłam dla niej trochę rzeczy z pokazów, które wiedziałam, że jej się spodobają, a ja nie mogłam ich założyć z różnych względów.

Zostałam też oskarżona o monochromatyzm, ponieważ powiesiłam na wierzchu głównie białe i czarne rzeczy. Ma to swój powód. Dzięki temu mogłam łatwo znaleźć proste rzeczy na co dzień, które lubiłam łączyć z bardziej szalonymi.

 Pomagałam spakować się mamie, ponieważ jej pobyt dobiegał końca. Bawiło mnie to, że tak polubiła się z Nickiem. Byli niemalże nierozłączni. Grimmy z kolei zaskoczył mnie tym, że poświęcił nam tyle czasu.

Gdy wyszłyśmy wczoraj na obiad z Gemmą i Louise dołączył się do nas Harry. Był tak totalnie uroczy, że od tego momentu buzia mamy nie zamykała się na jego temat, a Nick tylko ją zachęcał. Musiałam go jakoś za to ukarać po jej wyjeździe.

Przyjaciele geje mają w sobie coś takiego.

Mają cię bronić, a oni dodatkowo cię podkopują, bo ich to bawi.

 

 

Dziś moja mama wraca z Londynu do Warszawy.

Spędziłyśmy naprawdę miłe dni.

Nick pokazał mojej mamie zakamarki Londynu i stał się jej najlepszą przyjaciółką. Jedyne co mi pozostało to przewracanie oczami.

Mama zarzuciła mi, że jestem dość monochromatyczna pod względem ubioru.

Dodaję więc wam zdjęcie mojego wieszaka, na którym wiszą najbardziej podstawowe z podstawowych części ubioru w mojej kolekcji. Wytłumaczyłam jej, że na podstawie tych ubrań najłatwiej mi skompletować garderobę, gdy zakładam coś nieco bardziej szalonego.

A wy w jaki sposób dobieracie garderobę?

Pozdrawiam Was!

Wasza Ellie x


 

2 komentarze:

  1. Rozdiał jak zawsze świetny, chociaż trochę krótki

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam takie rozdziały, trochę luzu wprowadzają i takiego powiewu świeżości. Cudna mama, już wiem po kim Ellie odziedziczyła taką otwartość i pogodę ducha. Myślę, że żadna kobieta nie umiałaby się oprzeć Harremu, bo to taki typ mężczyzny, który zniewala kobiety od samego spojrzenia haha mogłabym mieć całą garderobę Ellie, albo chociaż pół no dobra 1/4 też by mi pasowała. Czekam na następny rozdział, miłego wieczorku xxx

    OdpowiedzUsuń