środa, 27 lipca 2016

26. Jealous Guy


Gdy tylko wyszłyśmy z klimatyzowanego lotniska na postój taksówek buchnęło w nas bardzo ciepłe kalifornijskie powietrze. Trochę tęskniłam za tym uczuciem. Powietrze miało zapach jakby słońca, a humor od razu znacząco mi się poprawił, mimo że już podczas podróży na niego nie narzekałam.

Podzieliłyśmy się i najpierw Alexa i ja, a za nami dziewczyny – ruszyłyśmy do naszego hotelu.

Postanowiłyśmy się zatrzymać w Beverly Hills w hotelu Marriott. Wciąż nie mogłam się do tego wszystkiego przyzwyczaić i mimo że hotel był jednym z tańszych w tej okolicy wciąż robił wrażenie.

Pierwsze co zrobiłam po wejściu do pokoju, to rzuciłam bagaże na łóżko, wyciągnęłam pokrowiec z sukienką na dzisiejsze przyjęcie i pobiegłam przed hotel, żeby wziąć kolejną taksówkę i pojechać do Louisa.

Chłopak zapraszał mnie do siebie na kawę lub piwo – co kto woli.

Był u niego Freddie i nie mogłam się doczekać aż zobaczę jak mały podrósł.

Drzwi otworzyła mi Lottie.

– Cześć – powiedziałam z uśmiechem.

– Witaj, Lou trochę już się niepokoił.

– Utknęłyśmy w korkach – przyznałam.

Ściągnęłam espadryle i przeszłam do salonu, w którym zostałam zaskoczona obecnością Johannah’y Deakin i Anne Styles.

Kobiety od razu mnie wyściskały.

– El! – usłyszałam z tarasu i chwilę później w drzwiach prowadzących na taras pojawił się Louis trzymający za obie ręce swojego syna, prowadząc go przed sobą.

– Lel! – powiedział mały.

– Tak, Ellie do nas przyjechała – powiedział Lou do małego. – Przywitamy się z Ellie.

Podeszłam bliżej nich.

– Freddie, pokażemy cioci sztuczkę? – chłopak schylił się, więc instynktownie zrobiłam to samo, a maluch przeszedł dystans kilku kroków lekko się chwiejąc i wpadł w moje ramiona.

Podniosłam go i udałam, że podgryzam go w szyję, a chłopiec uroczo się zaśmiał.

– Dobrze cię widzieć – powiedział Louis, obejmując mnie w talii i dając buziaka w policzek.

– Was też – odpowiedziałam mu, po czym zwróciłam się do jego syna – a Freddie tęsknił?

– Napijesz się czegoś? – zaproponowała Johannah.

– Może wody.

– Z lodem?

– Oj tak, byłoby cudownie.

 

Spędziłam z nimi jakieś dwie godziny i zabrałam się razem z mamą Harry’ego, po którą przyjechała Gemma. Dochodziła piętnasta i przyszedł najwyższy czas na to, żeby się wyszykować.

Wzięłam letni orzeźwiający prysznic i umyłam włosy, ogoliłam się, a potem wtarłam w skórę balsam z masłem shea, żeby zapobiec przesuszonej skórze po długim locie.

Nałożyłam makijaż, czyli lekko przydymione oko oraz krwistoczerwona szminka, która idealnie pasowała do mojej torebki, a przy tym kontrastowała z satynową sukienką w kolorze kości słoniowej. Do tego ciężkie botki z łańcuchem i szare futro, które odkupiłam kiedyś od Alexy i miałam na jednej z imprez. Nie rozumiałam dlaczego chciała je sprzedać.

O godzinie 20 pod budynkiem hotelu czekał na nas czarny samochód z przyciemnionymi szybami.

Uniosłam brew zaskoczona tym faktem.

– Tajna lokalizacja – wyjaśniła mi Alexa.

– Po co?

– Żeby fotografowie nie ogarnęli miejscówki – wyjaśnił mi Grimmy.

Jechaliśmy we trójkę, ponieważ Lou i Lux pojechały do Louisa i Freddie’ego.

Gdy samochód się zatrzymał naszym oczom ukazał się jeden z modnie wyglądających klubów, utrzymany jednak w dość oldschoolowym stylu. Pasowało do Harry’ego idealnie.

Drogie, drewniane wnętrze wypełnione było ludźmi. Tam gdzie skupiska były nieco większe dostrzegałam różne atrakcje. Budka fotograficzna, tatuaż z henny, bar, mimowie, suchy surfing to tylko część z nich. Nick z Alexą zatrzymali się przy barze, ze względu na Fifi i Kelly, a ja podeszłam do solenizanta, który gdy mnie zobaczył uśmiechnął się i pożegnał rozmawiającą z nim osobę.

– Ellie! – powiedział. – Jak dobrze cię widzieć! – dodał i mocno mnie do siebie przycisnął.

– Ciebie też – odpowiedziałam i wyswobodziłam się z jego idealnych ramion, gubiąc intensywność jego zapachu, żeby wręczyć mu prezent.

– Co to?! – dziwi się.

– Prezent. Wszystkiego najlepszego, Harry.

– Dziękuję! – naprawdę się ucieszył, ale był zaskoczony. – Taki duży?

– Rozmiar ma znaczenie – rzuciłam, na co wybuchł śmiechem.

Tęskniłam za nim i naszymi niezobowiązującymi luźnymi rozmowami.

– Ale nie kupuj mi samochodu na urodziny – dodałam szybko, co wywołało w nim kolejną serię śmiechu. Podziękował jeszcze raz i mocno mnie przytulił, całując w policzek.

– Cieszę się, że tu jesteś. Bałem się, że się nie pojawisz – wyznał.

– Też się cieszę – odpowiedziałam mu bardzo cicho. Byłam pewna, że to usłyszał, choć normalnie mogłoby to być ciężkie do wychwycenia.

 

Byłam lekko podpita, ze względu na open bar. Byliśmy już po torcie, a ja wraz z siostrami Delevigne – Poppy i Carą podeszłyśmy do budki fotograficznej. Miałam już zdjęcie z Harrym oraz z Harrym, Alexą, Kelly, Grimmym i Fifi.

Teraz zrobiłam zdjęcia z nimi, a gdy wychodziłam wpadłam na Harry’ego i Lou, którzy wręczyli mi kieliszek wódki.

– Za dawne czasy – powiedział Harry.

– Nasze zdrowie – dodał Louis. Zderzyliśmy ze sobą szklane ścianki i wypiliśmy do dna, po czym znów zostałam zaciągnięta do środka.

Zrobiliśmy sobie serię zdjęć. Najładniejsze, na którym jestem uśmiechnięta i mam zamknięte oczy, a oni całują mnie w oba policzki trafi nad moje łóżko.

Potem znów pojawiliśmy się we trójkę przy barze.

Oficjalnie się pogodziliśmy i obiecaliśmy, że zapominamy o tym co między nami się wydarzyło, a następnie Louis wrócił razem z Johannahą i Lux do domów, żeby Louise i Lottie mogły bawić się do rana.

Trochę dziwnie piło się przy mamie Harry’ego, ale szybko się przyzwyczaiłam czując brak dystansu między nią a resztą jego znajomych.

Koło pierwszej na sali pojawiła się Kendall w towarzystwie Gigi i Zayna.

Trochę się zdenerwowałam. Może było to nieco samolubne i irracjonalne, ale schlebiało mi zainteresowanie Harry’ego i nie chciałam, żeby skupił się teraz całkiem na swojej byłej dziewczynie.

Nick chyba zauważył zmianę mojego nastroju i wydaje mi się, że zapatrywał się na sytuację mniej więcej tak jak ja, ponieważ próbował mnie za wszelką cenę zająć, żebym nie patrzyła jak rozmawia z nią i ich znajomymi.

 

– Ellie? – usłyszałam za sobą niski, dobrze mi znany głos. – Zatańczymy?

– Ostatnio też tak się zaczęło – powiedziałam niepewnie.

– Mieliśmy nie rozpamiętywać tego co się działo.

– Zanim to się wydarzyło to też tak mówiliśmy.

– Oj, no przestań. Nie mamy dziś się kłócić. Mam urodziny i chcę z tobą zatańczyć – powiedział, krzywo się uśmiechając.

Próbował grać pewnego siebie, ale widziałam, że to maska.

Podałam mu dłoń, a on pociągnął mnie na parkiet.

Przyciągnął mnie do siebie, kładąc dłoń w talii, jednak wciąż na taką odległość, żebyśmy mogli rozmawiać. Wciąż było między nami trochę niezręcznie.

Zaczęła się piosenka, którą bardzo dobrze znałam – Jealous Guy.

Harry przyciągnął mnie do siebie nieco bliżej.

– Piosenka trochę pasuje – powiedział do mojego ucha.

– Jesteś zazdrosny?

– Widziałaś w lustrze jak wyglądasz?

– Próbujesz mnie uwieść? – spytałam i złapałam się na tym, że znowu to robimy. Wracamy do tego co było kiedyś.

– Może… Są moje urodziny – odpowiedział.

Oparłam mu głowę na ramieniu, nie wiedząc do końca co odpowiedzieć.

 

I was feeling insecure Czułem się niepewnie

You might not want me anymore Możesz mnie już więcej nie chcieć

I was shivering inside Drżałem w środku

I was shivering inside Drżałem w środku

I didn't mean to hurt you Nie miałem w zamiarze Cię zranić

And I'm sorry I made you cry I przepraszam, że doprowadziłem Cię do płaczu

I didn't want to hurt you Nie chciałem Cię zranić

No I didn't Nie, nie chciałem

I'm just a jealous guy Jestem po prostu zazdrosnym facetem

 

Milczeliśmy do końca piosenki.

– Jak to jest mieć dwadzieścia trzy lata? – spytałam go, gdy didżej włączył kolejny numer.

– Zaczynam czuć powoli presję, że powinienem się ustatkować, ale to chyba nie ma sensu, więc…

– Jak to nie ma sensu?

– Przy takim trybie życia?

– Wybacz, ale nie rozumiem – podniosłam głowę, żeby spojrzeć na jego twarz.

– Nie denerwuj się – odpowiedział z uśmiechem. – Po prostu uważam, że nie będę dobrym materiałem, dopóki więcej mnie nie będzie niż będę. Ja bym z taką osobą nie wytrzymał.

– I nie musisz – zauważyłam kąśliwie, co wywołało na jego ustach uśmiech.

– Nie chcę, żeby druga osoba poświęcała całe swoje życie pode mnie, bo to niezdrowe. Za trzy tygodnie zobaczysz jak to jest mieć dwadzieścia trzy lata.

– Trochę mnie to przeraża.

– Dlaczego?

– Moja mama w tym wieku miała faceta i zaszła w ciążę, żeby mnie urodzić oraz wzięła ślub.

– Czasy się zmieniły.

– To ty nie musisz się martwić. Zawsze jakaś dziewczyna się tobą zainteresuje. Patrz na Jaggera. Dziecko w wieku siedemdziesięciu dwóch lat?! A mi data przydatności powoli się kończy.

– Chciałbym, żeby w tym wieku chociaż mi stawał. O dziecku nawet nie marzę. Więc moja data ważności też się zbliża, choć może faktycznie nie tak szybko.

– Harry!

Cicho się zaśmiał, ponieważ palnęłam go w klatkę piersiową.

– Medycyna idzie do przodu – powiedziałam.

– No więc nie martwmy się tym wszystkim. Planujesz coś na urodziny?

– Nie. Raczej wypiję butelkę wina lub dwie ze współlokatorami a potem pójdę urżnąć się na mieście.

– Czemu?

– Ku chwale wszystkich niezwiązanych.

Cicho się zaśmiał i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.

 

– Gdzie Ellie? – spytałam Alexy i Nicka.

Wskazała mi głową kierunek, na który patrzyli podparci o jeden ze stolików.

Na parkiecie Ellie i Harry tańczyli wtuleni w siebie. Czułam, że ta dwójka jest sobie przeznaczona. Przyjemnie się na nich patrzyło.

– Dobrze, że olał Kendall – zauważyła Alexa.

– O matko! Tak się bałem! To prawda. Już myślałem nad planem B, żeby jakoś ją stąd szybko wyciągnąć zanim zaczną się migdalić, ale widzę, że działałem na wyrost. To dobrze – powiedział Grimmy.

– On ma do niej słabość – przyznałam.

– Ona do niego też, tylko żadne z nich się do tego nie przyzna – stwierdziła Alexa.

– Pewnie tak. Będą sobie pluć w brodę, że zorientowali się tak późno.

„Oby nie za późno…” – pomyślałam i wiem, że nie byłam w tym odosobniona.

 

Cześć,

Pozdrawiam was wszystkich ze słonecznego Los Angeles. Przyleciałam tu kilka godzin temu z Alexą, Louise i Lux.

Wygląda na to, że mam małe wakacje!

Nie mogę się doczekać, ponieważ ostatnio nie miałam tyle czasu na zwiedzanie.

Dziś dołączam zdjęcie, które zrobiłam Alexie, gdy podjechałyśmy pod hotel, a teraz się z wami żegnam, ponieważ wychodzimy dzisiaj na jakieś piwo, czy coś w ten deseń i jeszcze nie wiem co założyć.

Kocham Was!

Wasza Ellie



*

Dzięki za komentarze :)
Znów będę dążyć do tego, żeby kolejny rozdział dodać za tydzień. Mam nadzieję, że ten wam przypadnie do gustu ;)
Buziaki!

1 komentarz:

  1. Uwielbiam tą piosenkę - jeeeeezuuuus! kocham
    Przecież to widać na kilometr, że on chce jej, a ona jego tylko mam wrażenie, że Harry się boi tego, że sobie nie poradzi i ma jakieś jeszcze inne obawy, ale trudno mi stwierdzić do końca też jakie.
    Jestem w grupie tych osób co naprawdę modlą się o to, aby oni wreszcie przyznali się do tego co czują do siebie nawzajem ^^
    Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału, miłego dnia xxx

    OdpowiedzUsuń